Wydaje mi się że film opowiada o pewnego rodzaju marzeniu, które w sposób okrutny dusi rzeczywistość tamtych czasów tak samo naszych współczesnych. Ten młody chłopak jest mi bardzo bliski, miał duże marzenia i chciał je zrealizować to jest: Przeniesie się na saska kępe ze swoją ukochaną(to luksusowa dzielnica trochę jak oficerski Żoliborz pod względem prestiżu)chciał ściągnąć tam swoją siostrę i dać jej normalny dom, dać jej rodzinę, zaopiekować się ukochaną. chciał zająć się najbliższymi osobami które kochał, nie mógł bo był przesiąknięty do szpiku biedą i brakiem perspektyw lat 90, system nie zaopiekował się nim, dlatego on wystąpił przeciwko systemowi. Dzisiaj czasy sa podobne wynajem kawalerki 3000, plus oplaty, rachunki jedzenie, ledwo da się wyżyć, a gdzie mieć dzieci, dać im godne i zabrać na fajne wakacje. Nie da się, sam bym napadł bank tyle wam powiem!! Postać głównego bohatera jest przepiękna, moment gdy w takim makbetowskim szaleństwie się zatraca patrzy w oczy komisarzowi i z uśmiechem na ustach mówi to mnie zastrzel, jest przepiękny. Życie zabrało mu wszystko, więc co za różnica? Żadna