cóż, jak na film z takim budżetem [bliskim 0$:)] film jest nieźle zrobiony. ciekawe zdjęcia, muzyka, nie najgorszy montaż, aktorstwo ujdzie, mocniejsze sceny też ujdą. ale co z tego?
nic. kupa. bo scenariusz jest do bani. tzn. na pewno są ludzie, którzy lubią tego typu filmy. ale ja do nich chyba nie należę.
fabuła to połączenie rape & revange z shockerem. tak więc film jest przykry i obleśny. mamy tu fekalia, gwałt oraz pistolet i siekierę w akcji [ale bez specjalnej sieki] nie będę zdradzał wszystkich atrakcji, jakie czekają ludzi poszukujących naprawdę chorych filmów [nie mówię tu ludziach, którzy twierdzą, że chory film to "hostel", bo oni o o chorych filmach to g*** wiedzą:)]
film jest bardzo oryginalny, nie chodzi tu nawet o fabułę, ale o realizację. bardzo dziwna i upiorna muzyka, jest 10 minut filmu które naprawdę mi sie podobało. muzyka, zdjęcia [i świadomość, że oglądam film pod tytułem "I Spit On Your Corpse, I Piss On Your Grave"] tworzyły bardzo niepokojący klimat. do tego jakieś ujęcia w negatywie. reżyser ma wizje i nie powiela schematów, więc zamierzam sprawdzić "ice from the sun", który podobno jest znacznie lepszy, ale jeśli pan eryk znowu zaserwuje mi odchody zamiast krwi, to chyba raz na zawsze odpuszczę sobie jego twórczość.
podsumowując film jest obleśny i chory i nie podobał mi się. na szczęście był krótki. gdybym lubił takie obleśne filmy pewnie dałbym 6, ale niestety pomimo realizacyjnych plusów [np. nieźle wyglądające ciało zgwałconej, pobitej i zmordowanej kobiety] wystawiam 2/10.
dlaczego? bo film nie jest straszny, nie jest mądry [a miał szansę być],
nie jest nawet gorowy, nie jest śmieszny, i w pewnym momencie zaczyna nudzić i irytować a niektóre sceny są katorgą dla moich oczu.

polecam ludziom lubiących dziwne, obleśne, chore filmy z niskim budżetem. reszcie radzę nawet nie próbować.