3/10. ani komedia, ani romans. bardziej monotonny obyczaj, ktory i tak wiadomo jak sie skonczy. aktorzy nieprzekonywujacy. zawiodlem sie.
SPOJLER
Zgadzam się... Film jest słaby. Dlaczego? Po 5 minutach wiedziałem już co zdarzy się przez następne półtorej godziny. Historia przerabiana setki razy. Każdy scenariusz filmu, który z założenia ma być komedią romantyczną, wygląda tak samo. Para bohaterów nienawidzi się -> pojawia się problem -> bohaterzy nawiązują współpracę -> zaczynają się lubić -> on lub ona przechodzi błyskawiczną metamorfozę -> pojawia się kolejny problem, po którym się nie lubią -> nagle dostrzegają to, że są w sobie zakochani -> happy end... Tak pokrótce wygląda każda dzisiejsza komedia romantyczna. Ileż można?
Wracając do "The Proposal". Obraz ten ani na chwilę nie próbuje zerwać z wyżej opisanym schematem. Aktorstwo słabe. Sandra Bullock (moim zdaniem oczywiście) jest aktorką góra średnią, ale tak słabej jeszcze jej nie widziałem... Ryan Reynolds również nie jest zbyt utalentowanym aktorem, ale on zawsze trzyma ten sam przeciętny poziom. Dalej... Komedią romantyczną raczej nazwać tego nie mogę, ponieważ nie widziałem przez sekundę nawet, by odtwórcy głównych ról zakochiwali się w sobie. To zapewne wynika ze słabego aktorstwa. Film zaczyna się, dochodzi do punktu kulminacyjnego, a widz nie czuje, by nawiązało się pomiędzy nimi jakiekolwiek uczucie...
Ogólnie nie polecam chyba, że ktoś lubi być maltretowany tym samym po raz 100... Dla mnie 3/10.
dokladnie. i samo to ze komedia ktora nie jest komedia. film ten jest nawet gorszy niz reszta zrealizowane wedlug opisanego przez Ciebie schematu. te inne przynajmniej sa jeszcze 'tyle o ile' komedia, zawsze jest jakas smieszne postac, zazwyczaj nie jest to glowny bohater ale np. przyjaciel jednego z nich. tutaj takiej postaci nie ma, wszyscy sa nudni, bullock od poczatku do konca znudzona i zniesmaczona wszystkim, reynolds tez. i bum raptem uczucie bo sie pocalowali. ahhhhh
w mojej ocenie 4/10 czyli "poniżej oczekiwań"
tak jak pisali poprzednicy - oklepany schemat połączony ze słaba grą aktorską.
Wydaje mi się, że tą śmieszną postacią miała być w tym filmie babcia. No cóż... O poczuciu humoru raczej nie powinno się dyskutować. Przecież to nie moja wina, że nie śmieszy mnie babcia przebrana za koguta skacząca wokół ognia.
no wlasnie. chociaz gangsta taniec bullock byl calkiem fajny. chociaz z drugiej strony troche zenada. ah film beznadziejny i tyle. a to byl chyba jedyny fajny moment. ale do komedii i tak daleka droga, nie zasmialem sie ani razu, nawet nie usmiechnalem. dobra, koniec marudzenia :)
teraz wpadlem na to, ze smieszna postacia moze nie miala byc babcia tylko ten tancerz.
no tak, moze "mial byc" postacia "smieszna" ale cos nie wyszlo ;D
dziwne że się nie uśmiechnąłeś, bo na sali kinowej, nie było ani jednej osoby która by się nie zaśmiała na tym filmie i to przy każdym śmiesznym wątku-wtedy kiedy ja byłam. Poza tym mówisz że film przewidywalny, wybacz ale w takim razie nie oglądałeś nigdy komedii, gdyż przeważnie- ośmielę się rzec zawsze- kończy się tak samo, czyli happy endem. Nie wiem czego się spodziewałeś po tym filmie, mnie pasował pod każdym względem, dobry na rozluźnienie, ja osobiście polecam, 10/10 moja ocena.
Jak już pisałem poczucie humoru u ludzi jest ogromnie zróżnicowane i nie ma w tym nic złego. Ja się dziwię, że ty się dziwisz. Ciebie śmieszy ten film , mnie śmieszy dajmy na to (jeżeli już jesteśmy przy kom. rom.) "50 first dates".
Już nawet nie chodzi mi o to jak film się kończy. "The Proposal" nie sili się nawet na to, by omijać czy modyfikować w jakiś sposób SCHEMAT. Patrząc na dokonania reżyserki jestem pewien, że nikt nie zmusiłby jej do tego. Od początku do końca był taki jak większość komedii romantycznych... Do happy endu w zasadzie nic nie mam choć chciałbym kiedyś zobaczyć komedię romantyczną bez szczęśliwego zakończenia. Czepiam się tego, że uczucie pomiędzy bohaterami było tak widoczne jak szanse reprezentacji Polski na wyjazd do RPA. I niewątpliwie była to wina aktorstwa.
Czego się spodziewałem po tym filmie? Z pewnością, widząc tak wysoką ocenę oczekiwałem komedii, powiewu świeżości i scenariusza, przy którym można się rozluźnić, a nie irytować...
Dlaczego 10/10?! Mam rozumieć, że to film wybitny, do którego będzie można wracać kilka(naście) razy bez uczucia nudy? Świetnie zrealizowany z niezapomnianymi kreacjami aktorskimi, które zapewne jak sam film, nigdy nie zostaną zapomniane? Rozumiem, że może się komuś podobać ten film, ale arcydziełem raczej tego nazywać nie można...
''Mam rozumieć, że to film wybitny, do którego będzie można wracać kilka(naście) razy bez uczucia nudy? Świetnie zrealizowany z niezapomnianymi kreacjami aktorskimi, które zapewne jak sam film, nigdy nie zostaną zapomniane? Rozumiem, że może się komuś podobać ten film, ale arcydziełem raczej tego nazywać nie można.''
Dokładnie tak. Pozdrawiam:)
Może i od tego filmu na kilometry wieje znanymi schematami ale ogląda się to z przyjemnościa, ktoś moze powiedzieć "odgrzewane kotlety", "to już było". A ja sie pytam po co? Po co jechać po filmie, który nie ma być wybitny. Przy takim filmie można usiąść ze znajomymi kiedy chce sie zobaczyć coś lekkiego, coś przy czym nie trzeba sie wysilać. To nie ma być wybitne dzieło, nie wiem czego się spodziewaliście.
Jak dla mnie 8/10 jeżeli chodzi o ten gatunek filmowy.
P.S. Jak znajdziesz komedie romantyczna bez szczęśliwego zakończenia to daj znać, bo chętnie zobaczę:))
Nie mam pojęcia kto, widząc na plakacie czy na liście płac panią Bullock i pana Reynoldsa, mógłby nastawiać się na film wybitny ;p. Zgadzam się, że jest to lekki film i zdaję sobie sprawę z tego, że taki miał właśnie być. Pisałem wcześniej, że spodziewałem się filmu niezłego. Dlaczego? Ocena na filmwebie podpowiedziała mi, że będę miał do czynienia z KOMEDIĄ na dodatek ROMANTYCZNĄ. Nie uświadczyłem w tym filmie ani komedii ani romansu. Dodając do tego wtórny, przetarty wręcz scenariusz (bo ile razy można używać tego samego) i słabe aktorstwo "The Proposal" zamiast bawić irytuje. Trendem wśród filmowców produkującym kino, przy którym "nie trzeba się wysilać", jest właśnie brak wysiłku.
Coz mi się film podobał, może to ze względu na moją sympatię do Sandry Bullock a może po prostu lubie szczęśliwe zakończenia. Ani trochę mnie nie irytował, wręcz przeciwnie. Ale każdy może miec swoje zdanie i szanuję Twoje:) pzdr.
dokladnie ;d
bardzo dobra i zabawna komedia romantyczna taka jaka powinna byc czyli bawi i nie zanudza odbiorcy i aktorzy na +
a dzieci ktore szukaja w kazdym filmie "glebi" niech pisza nowe scenariusze z glebia i nowymi zagraniami w kom. romantycznej na pewno wasze pomysly otworza filmowcom z hollywood drzwi do pokoiku z niewykorzystanymi rozwiazaniami
Cieszę się,że ktoś potrafi uszanować zdanie innych. Ja również szanuję zdanie ludzi, którym ten film się spodobał.
Jednak niektórzy nie potrafią tego zrozumieć... Film nie bawi, zanudza odbiorcę i aktorzy na -. I co teraz? Nie szukam "glebi" w każdym filmie, inaczej nie zasiadłbym do tego. Nie muszę pisać scenariuszy, by widzieć w nich powielane schematy. Nie jestem filmowcem więc nie muszę wymyślać nowych rozwiązań, nie muszę wnosić ożywczego powiewu do Hollywood swoimi niekonwencjonalnymi pomysłami. Mi za to nie płacą...
ja się cieszę, że ktoś nie uważa czasu spędzonego przy tym obrazie za
zmarnowany. taka jestem, zazdroszczę, ale też cieszę się ich szczęściem ;]
tu nie chodzi o to, że dzieci szukaja głębi w każdym filmie. Jest wiele
komedii romantycznych, "głupiutkich" ale przy których można się szczerze pośmiać, które dodają coś nowego i odświeżającego do kanonu. Tutaj jest po
prostu odgrzewany kotlet, niespecjalnej świeżości już niestety ;)
Dla tych którzy chcą komedii romantycznej bez happy endu - serce nie sługa
;)
Film oceniony przeze mnie na 8/10, bo wiele razu się na prawdę uśmiałam i
jest to jedna ze śmieszniejszych komedii romantycznych jakie widziałam ;)
Poza tym panie kolego,przede wszystkim musisz zwracać uwagę na fakt, że
większośc komedii romantycznych jest nakręcana z myślą o
kobietach/dziewczynach ;)
i jezeli chodzi o film Serce Nie Sługa to chodzi mi o tą nowszą wersję z
2005 roku ;)
Mnie film strasznie się podobał. Najlepsza komedia romantyczna jaką oglądałem. Mimo tego że finał mógł być do przewidzenia to mnie film trzymał w napięciu. Dobrze się bawiłem.
Ja rowniez uwazam ze byl dobry :) sczezrze to jedna z lepszych komedi romantycznych jakie ogladalam.... a dlacezgo?? Dobra gra aktorska, typowy schemat z tym sie zgodze, ale za to ile zabawnych dialogow i sytuacji.... Nie wiem jak Wy ale ja potrafie przewidziec zakonczenie 99% komedi romantycznych wiec dla mnie nie ma nic dziwnego w tym, ze i w tym filmie wiedzialam jak to sie wszystko potoczy.....
Komedia romantyczna, która nie kończy się happy endem, a przynajmniej nie takim jakiego spodziewa się widz, to "Mój chłopak się żeni" (My Best Friend's Wedding)
no dobra ale chyba o to chodzi w filmach :/ że mają być przyjemne i sprawiać radość a nie że masz się doszukiwać niewiadomo czego. Poprostu jak ci się nie podoba to po 5 minutach wychodź z kina. Ot co. A sorry, wyłącz go... tak wyłącz.
Wierzę, że Twój post skierowany jest do mnie? Co do pierwszej części twojej wypowiedzi... Dokładnie tak samo myślę o filmach jak Ty. Również uważam, że seans ma dawać przyjemność i sprawiać radość. Już chyba pisałem, że nie doszukiwałem się w filmie nie wiadomo czego. O tym również pisałem, że gdybym szukał tej głębi, o której tu niektórzy niepotrzebnie trąbią, to z pewnością nie zobaczyłbym tego filmu. Ot, czysta rozrywka. Czego więc można się tu doszukiwać? Przecież po to tworzone są komedie, by na twarzy zagościł uśmiech. Po to tworzone są filmy rozrywkowe. Gdybym po pięciu minutach wyszedł z kina czy wyłączyłbym ten film, nie mógłbym teraz o nim pisać. Kolejny raz nie zamierzam pisać o wadach tego filmu... Nie drażniło Cię to? Spoko! Nie denerwował Cię ten film? Super! Przeszkadza Ci, że obejrzałem go do końca i mi się nie spodobał? Bo mi wcale nie przeszkadza, że spodobał się tobie.
Swoją drogą... O co chodzi z tą głębią? Z tym doszukiwaniem się tego czegoś w filmach? Tym bardziej jeżeli piszemy na forum filmu "Narzeczony mimo woli". Czy już człowiek nie może spokojnie wypowiedzieć się na forum bez jakichkolwiek oskarżeń? Ludzie na lewo i prawo rzucają w kółko: "nie zrozumiałeś/łaś", "nie zauważyłeś tego co ja widziałem w tym filmie", "doszukujesz się nie wiadomo czego", "jak ci się nie podoba to się nie udzielaj/ nie oglądaj". A nie może mi się po prostu film nie spodobać?
ale ja o nic nikogo nie oskarżam, film po prostu mi sie nie spodobał,a mam do niego uraz bo zostałem zmuszony zeby iść na to. przepraszam jeśli uraziłem Cie tym postem, mogę go zgłosić do usunięcia.
Ale mój post skierowany był do Gressil_Dawn_of_Ruin nie do Ciebie :). Mi również ten film się nie podobał. Wierz mi, że jeżeli komuś nie będzie pasował twój post to sam go zgłosi do usunięcia :).
ja odpowiadałem na Twój post żeby rownież podzielić się złą opinią na temat tego filmu i tylko o to mi chodziło
sorki, pomyliłem sie, źle przeczytałem, bęe juz czytać wolniej i uważniej, myślałem że to do mniep ost, ale pomyłki sie zdarzają
Zgadzam sie z tym,poszedłem na ten film z rodziną i do dziś żałuje że musiałem to ścierwo ogladać.Film wcale nie był śmieszny,wręcż żalosny i żenujący.Nawet największy debil by sie z tego nie śmiał.Ja sie na tym nudziłem jak mops bo aktorzy też byli tacy zamulający.To jakaś tandeta dla myślacych inaczej między innymi dlatego że jest o miłości.Zastanawia mnie też co za idiota mógł coś takiego wymyślić.
Ode mnie film dostaje 1/10 bo na więcej nie zasługuje.
pozdrawiam
Jedna uwaga do niebieskiego... Nie pisz, że to film dla myślących inaczej czy dla debili. W ten sposób obrażasz nie tylko samą komedie, ale i wszystkich którym się podobała. Szkoda by było gdyby kolejny temat na forum zamienił się w poligon, zwłaszcza że dotąd mimo tylu różnych opinii wszyscy byli wobec siebie grzeczni. Tak swoją drogą to aż dziwne, trzeba temat wydrukować i w ramkę oprawić;)