Niesamowity. Stężenie emocji wręcz niewiarygodne. Tym bardziej, że to prawdziwe emocje.
Wyjaśnienie tytułu tej mikrorecenzji byłoby psujem. Stanie się zrozumiały po obejrzeniu filmu.
Naprawdę nie krępuje Was oglądanie z bliska takich rzeczy? To film dla osób z bakcylem wścibskiego sąsiada. Kiedyś ludzie mieli klasę, nie było mowy o takiej publicznej, patologicznej i intymnej wiwiseksji urbi et orbi. Czasy klasy i arystokratycznych zachowań minęły. Podniecamy się kłotnią niezrównoważonych bab.
Tak tak... Znamy to. "Ach ta dzisiejsza młodzież", powiedział Sokrates do Platona.
Dokładnie tak samo to odebrałam! Coś niesamowitego! Spłakałam się niesamowicie na filmie.
Ja myślę, że wiele osób odnalazło w filmie siebie lub choćby jakąś cząstkę, z którą mogło się utożsamić, jak na przykład poczucie bycia w jakiś sposób skrzywdzonym dzieckiem (niewystarczająco kochanym/ niezauważanym/ niedocenianym etc.) czy też w przypadku matek - poczucia, że została ze wszystkim sama. Myślę, że w filmie został głośno wypowiedziany i nazwany ból, który siedzi stłamszony w wielu córkach i matkach. Czego dowodem może być również to [UWAGA SPOILER], że kobiety mimo, iż w rzeczywistości nie były spokrewnione i nie miały wcześniej przygotowanego scenariusza, to swoje role odegrały super super wiarygodnie.