Ja odnoszę wrażenie, że wszyscy źle oceniacie ten film. Ja osobiście jestem pod wielkim wrażeniem - to arcydzieło światowej klasy na długo zostanie w mojej pamięci. Sam nie wiem, która scena była lepsza - inwazja demonicznych plastikowych żab, gruba czarna nauczycielka odgrywająca Godzillę, czy atak opętanych koszulek sportowych. :D
Ciężko się zdecydować, ale ten rarytas wręcz obfituje w tego rodzaju perełki. Aktorstwo na poziomie światowym. Nietuzinkowy antagonista z żartami rodem z ''Chwili dla Ciebie'', jego kiepsko wygenerowana pomagierka o wielkiej buzi, człowiek kula, co dawał fula, meksykański cieć-okultysta i rzucający śrubokrętami gangus, wszystko to okraszone znakomitą muzyką i efektami (dokumentnie zgniłem w scenie finałowej i półnagim Trejo).
Ja poważnie nie wiem, co wam się tak nie podobało. Wystarczyło oglądać jako komedię. Ja daję dychę bez zastanowienia. :D