Nie lubię horrorów, a film zacząłem oglądać z biegu razem z moim tatą. Zaczęło się typowo, już
chciałem skreślić ten film - typowa rodzina przeprowadza się do nowego, skrzypiącego domu i
już na samym początku zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Obraz jednak zaczyna wciągać,
intrygować i nieźle straszyć - mimo ciągłych banałów w postaci dziwnych szeptów, nagłych
hałasów, kroków, cieni, odbić rąk na prześcieradłach... Nie wiem, co sprawiło, że Naznaczony,
tak mi się spodobał (i nie tylko mi). Duchy w niektórych momentach byly aż bezczelne! -
hałasowały niemiłosiernie, otwierały zaryglowane drzwi na oścież, wyskakiwały z szaf, nie
przestawały bujać konika... Za najlepszą scenę uważam tą z gramofonem :> POLECAM!
PS. Wie ktoś jak się nazywa ta zwariowana melodia lecąca w ww scenie oraz w leżu demona?