Od około 3 lat chciałem zobaczyć ten film i kiedy wreszcie go obejrzałem pierwszym słowem,
które ze mnie wyszło było tytułowe 'Matko...'.
Lata '60, piękne widoki, prześliczna Claudia Cardinale, piękna Sharon Tate i jak zwykle
zabawny Tony Curtis, to jednak za mało by uratować film...
Sam obraz podobał mi się do połowy, ale potem już nie wiadomo o co chodziło i po co pewne
rzeczy się tam działy. A już ostatnia sekwencja z rozpadającym się domem to już naprawdę
podchodzi pod tragikomiczną farsę.
Do tego 'aktorstwo' Sharon Tate i pana Davida Drapera.... Pfff...
Ale nie żałuję, dawno nie oglądałem tak 'pięknych' widoków jak podczas tego seansu ;) I ze
względu na moją ulubioną trójkę, dodaję do Ulubionych ;D
Podpisuję się pod Twoim postem. Bardzo chciałam zobaczyć ten film, nie był zły, ale taki średni. Można podziwiać piękne krajobrazy i piękną Claudię oraz Sharon. Claudia dla mnie zdecydowanie wypadła lepiej, więcej uroku osobistego, uwodzenia widza, Sharon niestety, ale dla mnie zwykłe drewno, lalka, pomimo urody.