Kolejny przykład na poparcie mojej teorii: nie masz pieniędzy, nie zakładaj rodziny.
Niby się zgadzam, ale - żona w pewnym momencie pokazuje jednej z podopiecznych stare zdjęcie, z czasów gdy żyło im się lepiej, mąż miał pracę w firmie budowlanej, która nagle splajtowała i tak zaczęła się jego wędrówka od jednej dorywczej pracy do drugiej dorywczej pracy.
Moja rodzina zresztą przeżyła to samo, od niezłego statusu społecznego do bankructwa głównego pracodawcy w mieście (huty), a do tego chorób z długimi hospitalizacjami właściwie wszystkich po kolei. Nie wszystko da się zaplanować.