nie wiem czy się ktoś ze mną zgodzi ale film do najlepszych nie należy. Zacznę od początku. Po jajo wsadzili tam Kwinto (Machulskiego)? Kiedy go zobaczyłem przez cały czas miałem nadzieję że to właśnie on na końcu wszystkich wykiwa. A jak by jeszcze zgadał się z Wielkim Szu to naprawdę by mi to zaimponowało (Kwinto i Szu pomyślcie tylko jaki kozak duet). Wtedy można by było reklamować film ich nazwiskami bez skrupułów, no jak by jeszcze oczywiście było więcej Nowickiego bo kiedy go zobaczyłem to nabrałem nadziei że jednak da rade. Ostatnio jeden z moich mentorów powiedział mi abym nie pisał filmu który amerykanie zrobią lepiej bo nikt mi nie da na niego kasy (jak widać ktoś komuś dał). Pewnie zaraz ktoś mnie za to zjedzie ale plusem są aktorzy, tzn nie ich gra bo nie jest wysokich lotów (gra reżysera filmu jako czarnego charakteru to profanacja aktorstwa, może jak by się nie odzywał to jeszcze) ale to że mamy okazję zobaczyć twarze których nie oglądamy w każdym nowym filmie. A co do reklamowania że fabuła kipi Tarantino to jedyne co łączy ten film z Quentinem to to że filmowy Chris (lider zespołu Samba) jest opór do niego podobny :) Tak jak powiedziałem na wstępie to moje zdanie i nie trzeba się z nim zgadzać.