To wygląda jak jakaś paranoja.
Problem był bardzo łatwy do rozwiązania na różne sposoby (w pewnym sensie właściwie nawet nie postał).
Jednak sytuacja zaostrzała się coraz bardziej (od momentu kradzieży).
Przez złe zarządzanie, wpadanie w panikę i co było najgorsze BRAK KOMUNIKACJI między uczestnikami. Co owocowało ucieczką od problemu, który się tylko nasilał.
Typowa sytuacja w biznesie, gdzie coś idzie nie tak (i trzeba zmienić plan, improwizować). Z tym, że transakcje uwieszono w kontekście handlu narkotykami.
1. Nic poza paniką nie wpłynęło na realizacje przedsięwzięcia (przypomnę mającego na celu pomnożenie 100 tyś. do ponad* 300 tyś. w tydzień)
Ponieważ TOWAR (torba narkotyków) ZOSTAŁ PRZEKAZANY Z GÓRY (jak to często bywa w transakcjach między zaufanymi kontrahentami /lub firmami/).
Mimo że rozliczenie miało by się dokonać w czasie rzeczywistym.
Wystarczyło:
a) poinformować o zaistniałych okolicznościach (i o zmianie warunków umowy -odroczony termin zapłaty) LUB zwrócić TOWAR !
b) POMNOŻYĆ kapitał (czyli wymienić narkotyki na gotówkę, przekazując je dalej) /do czego nie były potrzebne skradzione pieniądze/
c) oddać (z tygodniowym opóźnieniem) zapłatę za towar (czyli z uzyskanych ponad 300 tyś. odjąć 100, które zginęło w walizce).
Na tym etapie właścicielowi baru pomieszało się w głowie ze strachu i zaatakował swego wspólnika chcąc uciec przed drugim (przez co zginął). Tym czasem wystarczyło:
2. Powiedzieć mu o zaistniałych okolicznościach i RAZEM rozwiązali by ten niewielki problem sprawniej (czyli wycofali się lub dokończyli transakcję, dając zastaw jeśli było by trzeba -Przypomnę, że jedne z nich ma klub którego ziemia jest warta ponad 100 tyś. Drugi jeździ autem wartym ponad sto, posiada też znacznie droższą nieruchomość i prawdopodobnie inne lokaty.
Więc to co najmniej dziwne, wygląda tak jakby dzieci kłóciły się o lizaka (dla nich i dla mafii te 100 tyś. to nic szczególnego, przeciętny widz może jednak nie skalkulować tego, iż to za mało aby martwić się jakoś szczególnie. Np. milion to było by już co innego.
Mam znajomych, którzy zarabiają o.k. sto tyś. m-c w Polsce. W byle jakim biznesie zarabia się nie rzadko po 10 tyś. m-c. Co innego mając klub, najnowszego mercedesa, wartego z pół miliona! i dom /który w Polsce kosztował by parę milionów -nie wiem jak w USA -podobno nieruchomości są znacznie tańsze/. Tak więc ta cała sytuacja wyglądała co najmniej śmiesznie. Zrobiono z igły widły.
Poza tym, ci małolaci też wpisali się w ten trend ucieczki (zamiast rozwiązać problem /co w końcu podjęli/ mówili do siebie -pozbędziemy się kasy. Tak jak by wyrzucenie pieniędzy załatwiało sprawę (tym czasem odwrotnie).
Ostatecznie gdy sytuacja z mafią zaostrzyła się, wystarczyło POGADAĆ (wyjaśnić i dobić interesu tak jak na samym na końcu, gdy napięcie skumulowało się i cierpliwość szefa niemal wyczerpała /i tak był bardzo spokojny/).
To po prostu było bardzo głupie. Unikać siebie grając zna zwłokę. Wiadomo, że ludzie (tym bardziej organizacja przestępcza nastawiona na zysk, będzie skłonna rozwiązać sprawnie problem by nie tracić cennego czasu oraz nerwów /czyli bezcennego zdrowia/). Tym czasem oni grali ze sobą w dziwną grę na zasadzie "unikam i nie mówię".
Może autor chciał nam przez to powiedzieć jacy nie racjonalni bywamy (uciekając przez sytuacjami kryzysowymi, w związkach, w firmie).
Wszystko może okazać się wiele łatwiejsze niż się wydaje jeśli się do tego tak podejdzie (szybko i szczerze, WSPÓŁDZIAŁAJĄC).
*-ponad bo właściciel baru też musiał z tego coś mieć
Po co stosujesz znaki /* i tak częste nawiasy? To wpis na forum czy prywatna notatka? :) Zdania w języku polskim zaczynamy dużą literą. Nie zaczynamy zdań od i. Po znakach interpunkcyjnych i typograficznych stawiamy spację. Śledzę Twoje wpisy. Są ciekawe ale bardzo często piszesz nieestetycznie.
pzdr
Tak, przyznam, że sam z trudem je czytam (jeśli piszę do kogoś list modyfikując po kilka razy).
Tu natomiast zwykle dużo bo spontanicznie (znaczy piszę szybko tak jak bym do kogoś mówił).
Czasem żartobliwie wyjaśniam, że nie znam kolejności nazw miesięcy bo akurat na tej lekcji w podstawówce wagarowałem. Prawdą jest, że nie uczyłem się pilnie (np. w l.o. opuszczając ponad połowę godzin lekcyjnych w z matematyki, którą nawet lubiłem. Podobnie jak i j.polski, ale jakoś tak nie było mi po drodze do szkoły, znaczy do zorganizowanej nauki -stąd moje luki. Nadrabiałem je zdolnościami i wzajemną sympatią ze strony nauczycieli. Teraz za to widać płacę brekiem ogłady:)
Odpowiadając na pytania -nawiasy zawierają dygresje (niestety nazbyt częste, przy problemach z koncentracją na sednie przekazu). Więc pisząc coś profesjonalniej (np. komercyjny blog) zamierzam stosować kilka wersji. Maksymalnie uproszczoną i klika rozwiniętych. Mając nadzieję zrealizować coś w formie interaktywnej książki, o charakterze poradnika. Gdzie na początku wprowadzało by się parametry wyświetlania w pewnych zakresach tematycznych, albo rozwinięcia były by podlinkowane (czy w formie dymków). Cóż każdy ma swoje wyzwania, dla mnie jest to prostota. Więc mogę podjąć to wyzwanie idąc za radą Einsteina: -"Zrób wszystko tak prosto jak się da, ale nie prościej". Albo wprowadzić nową formę komunikacji jak np. wielowarstwowy tekst (do czego potrzebny byłby własny serwis