Miała być tajemnica, pytania, wzruszenie, powody do namysłu...a ja obejrzałem beznamiętnie, spokojnie i zostałem obojętny i chłodny. Jutro chyba zapomnę o tym filmie mimo mojej ukochanej Streep i pięknych "symetrycznie skomponowanych szerokich planów autorstwa samego Soderbergha".
Ale i tak nie jest źle dzięki aktorom i paru scenom.
Jakoś nie odnalazłem "pięknego pożegnania starego świata".
Czuć, ze film chce o czymś opowiedzieć, ale zabrakło pogłębienia, zabrania widza w "przeprawę". Rola M.Streep od pierwszej sceny wciąga, hipnotyzuje, ale całość zaczyna się w pewnym momencie nieco nudzić i powszednieć. Ale i tak warto obejrzeć.