5/10 ocena to przegina, bardzo dobre kino.
Odpowiedź pada w filmie - ludzie po prostu wolą Avatara i Titanica:)
A film jest faktycznie świetny - obejrzałam go tylko dlatego, że rumuński i okazało się, że, w tym przynajmniej przypadku, kraj produkcji bywa świetną rekomendacją. Co mnie nurtuje to pytanie, dlaczego Polacy nie potrafią robić takich filmów? Niskobudżetowych, kameralnych, z małą obsadą, realistycznych i mocnych w przekazie?
A to, że opowiada w nieszablonowy sposób o rzeczach ważnych i uniwersalnych: o przyjaźni, o rodzącym się zaufaniu i o tym jak łatwo je zniszczyć, o kryzysie wieku średniego zafascynowanym młodością, o relacji władzy i podporządkowania, o buncie, który jest tylko zasłoną dla słabości i cierpienia. I innych sprawach ważkich. Krótko mówiąc, o tych wszystkich kwestiach, które były już tyle razy pokazywane na ekranie, że ciężko uwierzyć, że można jeszcze spojrzeć na nie świeżo i bez popadania w umoralniające koleiny.
nadinterpretacja, staruch a nie ktoś w średnim wieku od początku i celowo chce wykorzystać dwie straumatyzowane dziewczyny, szantażem używkami i cring;owymi zalotami. Do tego topornie nakręcony, jak studencki projekt. Szkoda czasu
O jakiej przyjaźni? Jaki bunt i cierpienie? Ty chyba widzisz co chcesz widzieć. Film to film. Ma przemawiać poprzez sztukę - kompozycję fabuły, obrazu, światła, muzykę, aktorstwo. Ludzie uczą się w szkołach filmowych tworzyć sztukę, a nie ustawiać dwie kamery i trzech aktorów przed nimi - mówta co chceta. Film płytki, tandetny i na koniec obleśny.