z ręką na sercu to Niemcy nigdy mi się nie kojarzyły z dobrym kinem, zresztą wogóle mi się z niczym dobrym nie kojarzyły ( mleczna czekolada była tylko wyjątkiem ). Jednak ten film jest bardzo dobry, co mnie naprawdę zaskoczyło. Nie, nie byłam aż tak odstraszona samym krajem tej produkcji, ale jeszcze bardziej odciągało mnie od oglądnięcia tematyka wampirów. Byłam pewna, że będzie gorzej, niż w pewnym filmie na z, za którym naprawdę nie przepadam czy to w formie ekranowej, czy pisanej ( wręcz nienawidzę go za pewne jego niezmiernie irytujące mnie aspekty ). Jednak ten film... cód, miód, orzeszki. Bardzo dobry klimat i przede wszystkim REALIZM. Przy całej tej otoczce wampiryzmu stoi jak najbardziej prawdziwy dramat, istna tragedia osoby, która w jednej chwili traci to, co najważniejsze, czyli człowieczeństwo. Nie ma tutaj profanacji wampiryzmu, a pewna jego gloryfikacja, z drugiej strony jego krytyka. Nie ma tutaj grubej warstwy różowego lukru, od którego niemiłosiernie bolą zęby. Ten film pokazuje, że rezygnacja z bycia człowiekiem nie przynosi tylko samych korzyści, a przede wszystkim gorzkie i samotne, aczkolwiek długie życie. Pełno emocji i autentycznego wzruszenia, zero naiwności, trzeźwe podejście do tematu. Nie zobaczymy tutaj łagodnych stworzeń, które mienią się w słońcu... na całe szczęście. Bardzo dobre kreacje, wysoki poziom aktorski, wciągająca i prawdziwie poruszająca historia. Niektórzy wcześniej napomknęli coś o pewnych dziurach logicznych, ja zauważyłam dwa, może trzy niedociągnięcia, które jednak posłużyły autorom jako środek do realizacji fabuły, kwestia interpretacji, na pewno nie są rażące. Co do gatunku, to powiedziałabym, że to przede wszystkim dramat i to bardzo dobry dramat, fantasy... wampiry i tyle, ale horrem na pewno nie jest, chyba, że ktoś ma fobię co do wampirów, ale w dzisziejszych czasach to raczej niemożliwe. Szczerze polecam, jeżeli ktoś tęskni za bardziej mrocznym i pozbawionym dziecęcej naiwności obrazem wampira.
Podzielam zdanie o urokliwości tego filmu i ciekawie pokazanej tematyce wampiryzmu, bez przegięcia rodem z Hollywood. Natomiast kino niemieckie istnieje od dawna wraz Rainerem Werner Fassbinderem, Wernerem Herzogiem i młodymi np. Tomem Tykwerem ( " Biegnij, Lola , biegnij "), były przeboje np. , "Okręt / Boot, Das ", były liczne koprodukcje np.głośne " Hair czy W imię róży", także polskie jak ''Blaszany bębenek"Volkera Schlöndorffa, nie będę wskazywał ciekawych seriali obyczajowych i kryminalnych, a tym bardziej filmów rodem z NRD - tez wiele ciekawych które po kinach studyjnych "trafiły na półkę " , chociażby Emil komediant " pokazujący niekonwencjonalne oblicze początków faszyzmu w Niemczech, ale do tych ostatnich trzeba mieć trochę lat, a do wcześniejszych cierpliwość i brak złego nastawienia do tego kraju :) Pozdrawiam
Rozumiem. Żeby nie było, byłam świadoma, że istnieje coś takiego, jak kino niemieckie (jednak faktycznie potraktowałam to jak pewien rodzaj czegoś umownego wśród wielbicieli), mając do wyboru wszelkie inne produkcje, np. moje ukochane kino koreańskie, czy japońskie, niemieckie zwyczajnie zignorowałam, zwłaszcza, że w telewizji niejednokrotnie widziałam istne potworki z tego kraju. Być może faktycznie Niemcy też mają coś do powiedzenia w sprawie kina, ja po prostu nie spotkałam się z ambitniejszym. W każdym razie dziękuje za wskazanie tytułów wartych uwagi. Co do mojego nastawienia to faktycznie mam pewną niechęć, bo nie rozumiem, jak ktoś mógł zgotować istne piekło na ziemi i niestety nie sądzę, abym kiedykolwiek całkowicie się jej pozbyła. Mimo to nigdy nie obraziłam kogoś niemieckiego pochodzenia, chociaż w moim rodzinnym mieście przewija się ich sporo. Ot po prostu żal za przeszłość... Również pozdrawiam:)
Dziękuję za życzliwą odpowiedź na mój ton zakrawający na pouczanie ( chociaż, to nie było moim zamysłem, później żałowałem ;). Tak, do dzisiaj pokutuje we wszystkim spojrzenie na niemieckość przez pryzmat faszyzmu i jego skutków, ja staram się wspominać np. te wcześniejsze typu dokonania np. Marlena Dietrich w filmie " Błękitny anioł " 1930 i pamiętać, ze nie wszyscy Niemcy przyczynili się do rozwoju faszyzmu, a wręcz wielu stało się jego ofiarami. A patrząc przez pryzmat wielkości okrucieństwa spowodowanego na świecie to Japończykom przysługuje "palma pierwszeństwa " choćby za okupację Chin pokazaną szczątkowo w "Jin ling shi san chai " 2011z Christianem Bale polski tytuł chyba "Róże z Nankinu " , a prawda o tym http://niniwa2.cba.pl/rzez_w_nankinie.htm
Też lubię współczesne kino koreańskie np." Pusty dom" z 2004 i " Wiosna , lato, jesień , zima i... wiosna " z 2003 oraz nieco starsze japońskie w stylu Akira Kurosawy czy Takeshi Kitano. Chętnie poznam Pani typy, po dodaniu mnie do znajomych. Pozdrawiam :)
Co do Japonii to nie mam co sprawdzać podanych przez Pana źródeł, bo mam jako taką wiedzę na ten temat, swego czasu interesowałam się historią, chociaż znawcą faktycznie nie jestem. Wiem, że to może zabrzmieć nielogicznie, ale gdybym miała sugerować się przeszłością danych krajów to bym zapewne musiała stać się rasowym ksenofobem... Co do Niemców to jedyny wyjątek. Choćby po przebytej nauce języka polskiego, czy właśnie historii moja niechęć się cały czas pogłębiała, chociaż nigdy nie mogłabym pozwolić sobie na typowo wrogie nastawienie. Myślę, że poszczególne zdarzenia, np. z takich "Medialionów" wryły mi się na tyle mocno w pamięć, że nigdy się ich nie pozbędę. Czy choćby fakt, jakie śmieszne represje nałożono na Niemcy już po wojnie, z których zresztą i tak w większości się nie wywiązali, a teraz należą do jednych z najlepiej prosperujących krajów, tymczasem mój kraj tonie w bezrobociu i sztucznie zawyża pkb... Oni byli zbrodniarzami, my ofiarami i dzisiaj widać co jest lepiej opłacalne... Piszę o tym, bo co najgorsze mimo wszystko czuję się winna temu, że nie potrafię pozbyć się całkowicie tej niechęci i w ten sposób przyznając się do tego próbuję stawić jej czoła. Co do produkcji, które lubię, to nie tylko interesują się Japonią, czy Koreą, ale wogóle Azją. Chociażby Chiny, ktore również potrafią stworzyć świetne kino. Zaczęło się od anime, mangi, potem seriali, aż wreszcie doszłam do filmów. Według mnie właśnie kino Azjatyckie ma przed sobą świetlaną przyszłość, osobiście najbardziej cenię w nich oryginalność, odwagę i przede wszystkim to, że naprawdę mnie poruszają, chociaż o to nie jest łatwo. Irytuje mnie to, że chcę obejrzeć calą masę filmów i chyba życia mi na to nie starczy, zwłaszcza, że często nie mam do nich dostępu. Filmy koreańskie wymienione przez Pana należą do jednych z lepszych, a jeżeli chodzi o Kurosawę , czy Kitano mam jeszcze dużo do nadrobienia, obejrzalam jedynie "wściekłość", która jednak nie przypadła mi do gustu. Jak na razie interesują się przede wszystkim filmami nowszymi, głównie dramatami, ale nie pogardzę także czymś odrealnionym i szalonym. Dodaję Pana do znajomych, chociaż myślę, że w porównaniu z takim weteranem jak Pan jestem jeszcze nowicjuszką :)
Szanuję Pani zdanie w kwestii stereotypów jakie funkcjonują wobec Niemiec i obecnej ich pozycji, ale proszę zauważyć, że powojenne plany pomocowe np. Plan Marshalla zostały w większości odrzucone przez nasz kraj i układ pozbawiony suwerenności działania.
Co do zbrodni, oczywiście sprawa poza dyskusją, choć zastanawiam się w jakim wieku jest Pani, skoro „ Medaliony” wywarły na Panią aż taki wpływ, czyżby za moich czasów było znacznie mniej lub więcej powodów, aby niechęć po równo wg. „dokonań” rozłożyć wobec naszych zachodnich i wschodnich okupantów ?
Dziękuję za dodanie mnie do kręgu znajomych, a przy Pani szerokim profilu i formach aktywności na portalu, to ja z moimi obejrzanymi filmami pozostaję jedynie „małym żuczkiem” :) i obiecuję, że postaram się w miarę szybko znaleźć pośród rozpoczętych przez Panią tematów :)
"Medaliony" wywarły na mnie ogromny wpływ, bo czytałam je będąc w gimnazjum, teraz mimo upływu paru dobrych lat pozostały wstrząsające fakty w mojej głowie, jak np. produkcja mydła... Przyznaję, że w dniu dzisiejszym nie powinno się oceniać narodu po jego przeszłości, ale cóż nie zmienię się z dnia na dzień... wiem, że przy całej mojej tolerancji co do innych krajów niechęć akurat do Niemców jest nie na miejscu. Być może powinnam również czuć niechęci do np. Rosjan, ale mieszkając na przejściu granicznym od dziecka poznałam jako tako ich mentalność, poza tym zaczytuję się np. Dostojewskim i mogę stwierdzić, że nawet polubiłam ich charakter. Myślę, że istotą mojej niechęci jest podejście większości Niemców podczas wojny, kojarzą mi się przede wszystkim z totalną demoralizacją i ucieczką od człowieczeństwa. Stali się przecież na tyle wyrachowani, że podchodzili do człowieka jak surowca, bez mrugnięcia oka przyjęli swoją wyższość za pewnik itd. Co do represji to faktycznie przyznaję, że Polska zbyt lekkomyślnie podeszła do paru spraw. Myślę, że dość już o wojnie, zwłaszcza, że niejednokrotnie "oberwało" mi się, gdy wyrażałam swoje poglądy publicznie i mimo delikatności z mojej strony i chęci bycia szczeym nigdy nie spotkałam się z osobą, która potrafiła, jak Pan dyskutować, a nie się kłócić. Także dziękuję za kulturalną wymianę zdań:)
pozdrawiam:)
Trochę szkoda. Gdy mam ochotę na jakiś poruszający i oryginalny film, sięgam po kino skandynawskie lub własnie niemieckie (a szerzej też austriackie). Komedii tylko nie polecam :) Z drugiej strony, trochę Ci zazdroszczę. Masz przed sobą „Biegnij Lola, biegnij”, „Księżniczkę i Wojownika”, „Niebo nad Berlinem” czy „Nagich”. Ja z kolei czekam, aż pojawią się polskie napisy do „Kriegerin” czy „Lollipop Monsters”. Niestety, kino niemiecki jest mocno niedocenione. Jeśli chodzi o język, to nie wyobrażam sobie „Pasji wg Św. Mateusza” w innym :)
Ja z koleii jestem fanką kina azjatyckiego, bo to właśnie one wywołują we mnie prawdziwe emocje, szczerze mnie poruszają i również są wyjątkowe, co do kina skandynawskiego to mam już parę tytułów za sobą i niektóre z nich trafiły do moich ulubiolnych, jest coś w nich innego i przyciągającego. Dziękuję za podzielenie się ze mną tytułami, które na pewno spróbuję obejrzeć :) Po "Jesteśmy nocą" stwierdziłam, że jakość kina nie jest zależna od moich przekonań i warto sięgać po nie bo czasami naprawdę warto.
Za zupełną darmochę:
http://www.iplex.pl/filmy/rozkosze-emmy,1620
Jestem fanem kina koreańskiego. Jak interesujesz się wampiryzmem, polecam Thirst :)
Dzięki, wampiry to najlepsze kreatury z horroru, tylko niestety ostatnio zamienili się w kryształowe figurki... Na pewno obejrzę Thirst.
tam masz wszystko na obrót. Żadnego upiększania, wręcz ohyda i powolna degeneracja psychiki wywołana wampiryzmem. Film bardzo mocny, ale raczej nie do relaksacyjnego seansu. W tele pytania o naturę grzechu i podłości. Dlugo zostaje w pamięci.
tym bardziej zabiorę się za niego jak najszybciej, ostatnio oglądałam tkzw. odmóżdzacze, tak więc nie zaszkodzi coś mocniejszego:)
W koncu obejrzałem. Jestem zadowolony. Jeśli lubisz podobny styl dekonstrukcji, powinnaś się zwrócić właśnie ku kinu niemieckiemu. Tylko w nim jest podobna ostrość diagnozy społecznej. Większość filmów boli, ale jest to ból kształcący. Widziałaś „My, dzieci z dworca Zoo”? Do dziś czuję (20 lat temu) że ktoś walnął mnie bejsbolem w głowę...
Widziałam i czytałam, w tym przypadku nawet czytając książkę coś cię uderza nie wspominając już nawet o obrazie. Widzę, że mam duże zaległości, ale może i nawet lepiej. Fakt, że do takich filmów trzeba najpierw odpowiednio się "nastroić", bo w innym przypadku ciężka depresja gwarantowana.