Moim skromnym zdaniem dialogi są tu jedne z lepszych jeśli chodzi o filmy pana QT, sarkastyczne, pełne groteskowych opisów, niektóre bawiące do łez, jak również intrygujące i mające nam przedstawić poszczególnych bohaterów i jednocześnie zwabić nas w pułapkę opowiadanej historii. Film podzielony na 5 rozdziałów i jak to u Tarantino nie ma chronologii wydarzeń. Zimowa aura, ludzie zamknięci w jednym pomieszczeniu, każdy z każdym ma swoje zadry z przeszłości , a niektórzy skrywają pewną dosyć ważną tajemnice, która powoli powoli bardzo powoli i z napięciem w pewnym momencie eksploduje i rozpryśnie w nas krwistymi wręcz dantejskimi scenami. Czytywałam zarzuty jakby film był przegadany i nudny, jak dla mnie każdy rozdział zawierał coś cennego dla fabuły, po prostu albo "przedstawiał" nam bohaterów albo pokazywał co zdarzyło się wcześniej, no i niektóre rozdziały bardzo krwiste w których Tarantino prowadzi grę z widzem w stylu " zgaduj zgadula, są tymi za których się podają czy nie". Wisienką na torcie dla tych którzy lubią kino QT będzie scena rozmowy Majora Marquis Warrena z generałem Sandy Smithers o osobie którą obaj znają, sceny tam pokazywane i to jak obaj aktorzy to zagrali to prawdziwy dynamit kunsztu gry szczególnie Samuela L. Jacksona, scena robi wrażenie. Jeśli komuś zapadła w pamięć rola z Django Samuela, to mogę powiedzieć, że tu jest jeszcze bardziej rasistowski, jeszcze bardziej sarkastyczny i w sumie jego rola pokazuje jak bardzo były wykorzystywane i traktowane jak drugorzędni obywatele osoby czarnoskóre i jak rasizm białych się na nich odbijał. Świetnie też się spisała para Kurt Russel jako John Ruth i Jennifer Jason Leigh jako Daisy Domergue, on ma jeden cel : dotrzeć z nią w ustalone miejsce i być przy jej egzekucji, ona też ma swój cel, który sprytnie realizuje przez cały film. Oboje zresztą bardzo pasują do siebie, oryginalna para którą łączą nietypowe relacje. Daisy ma cięty języczek, jej teksty irytują Johna, a ta dostaje mocno po pysku xD . Reszta Panów spisała się nieźle, na pewno niektórzy zauważą podobieństwo ról między tym co zaprezentował Tim Roth jako Oswaldo Mobrey a tym co pokazywał Christoph Waltz w filmach QT w których zagrał.
Także duży plus za scenariusz, aktorstwo oraz muzykę skomponowaną przez samego mistrza Ennio Morricone. Reakcja ludzi w kinie też dosyć entuzjastyczna, tam gdzie można było parskać śmiechem parskali, na inne sceny także żywo reagowali. Więc myślę, że fani QT raczej nie powinni być zawiedzeni tym filmem. Jak dla mnie 8/10
Całkiem zgrabnie napisana notka, obiektywnie muszę przyznać, że zachęciłaś.
Jeżeli to jest ten stary dobry QT to biere w całości. Zauważyłem, że sporo ludzi narzeka na długość filmu, z tego co czytam to raczej stanowi ogromny plus tej produkcji.
Tak naprawde te godziny mijają jak z bicza strzelił własnie na blogu Sparrowa gadamy czy jakby sie obejrzalo znowu film w niedlugim odstepie czasu czy cos by stracil bo jest tu duzy element zaskoczenia, ale chyba mnie przekonal ze nie stracilby bo sa sceny tak "smaczne" tak zapamietywalne ze tak czy sak dobrze by sie ogladalo. Miny ludzi na poszczegolnych scenach - bezcenne i to chyba juz samo jest najlepsza recenzja dla tego filmu
No nic czas najwyższy przekonać się samemu. Niemniej czasami długość seansu doskwiera i to nie wynika z nudy czy kiepskiego filmu a z niewygodnej pozycji bez możliwości przerwy jak np. w oprze. Pamiętam, że na Wilku z WS miałem już dupę kwadratową co nie zmienia faktu, że zostałem prawie do końca napisów.
To na maratonach chyba byś umarł, ostatnio jak byłam na maratonie Hobbita to myslalam ze mi tylek odpadnie a w oczy to bym sobie chetnie zapalki posadzala, ale wytrwalam, choc jezusie taka mala ksiazke rozciagac do filmow po powyzej 2h xD no Władcy pierscieni nie przebilo.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek był na maratonie w kinie.
Hobbit to w ogóle nieporozumienie, brak klimatu, rozciągnięta fabuła do 3 filmów (ewidentny skok na kasę) i efekty na miarę smoka z Wiedźmina i pomyśleć, że to robota tego samego gościa od WP...
Zgoda co do Hobbita. Trzecia część, to jak do tej pory jedyny film, na którym usnąłem w kinie.
http://www.filmweb.pl/reviews/Kino+jak+wierny+przyjaciel-18492
w koncu i jest moja recka tego swietnego dziela
z całego filmu chyba tylko bede pamietac głos Smauga, och uwielbiam męski głos Benedicta.
Ps nie tylko ten film mam zgrabnie opisany, wiele filmow na notce tez tak opisalam, zdarzylo mi sie nawet zjechac jeden z film z Deppem.
Słuszne uwagi. Szedłem na seans, przeczytawszy uprzednio niezbyt pochlebne opinie i oczekiwałem najgorszego filmu Tarantino w karierze. A bawiłem się na nim bardzo dobrze, zwłaszcza na rasistowskich tekstach. Aktorsko wyborny, chętnie go zobaczę jeszcze raz. Jedynie do czego mogę się doczepić, to do zbyt sadystycznego zakończenia. ;)
No właśnie miałam identycznie, akurat przed seansem jak wchodziłam na forum to królowały same pejoratywne wpisy i tematy, nawet jeden mój znajomy zalecał mi obejrzenie online, ale se myślę o nie, nowy film QT musze znowu zobaczyc w kinie, no i cóż również chętnie bym powtórzyła seans :)
jak myślisz, czemu film Taran budzi kontrowersje i zarzuty o gloryfikację przemocy ( niektórzy tak odebrali zakończenie czyli egzekucję Daisy), a w innych rzeczach nie ma zarzutu o przemoc czy o kontrowersyjność np w Trzech muszkieterach Dumasa. tam zakończenie jest podobne, główni bohaterowie też wydają sąd i zabijają negatywną postać kobiecą, a jakoś nie słyszałam dotąd żeby ktoś coś zarzucał tej klasyce. jak myślisz, skąd takie rozbieżności czy podwójne standardy?
Dlatego, że bohater Tarantino grany przesz Samuela L. Jacksona napawa się jej cierpieniem. To sadyzm.