Tytuł tego postu jest nie przypadkowy. Chciałam aby wielu ludzi, którzy oglądali ten film i szczególni Ci, którym się on niezmiernie podobał mi coś wytłumaczyli :).
Otóż, ja naprawdę wiem,że Tarantino trzeba lubić i jego filmy są bardzo charakterystyczne, podobnie jak Tima Burtona. Pierwsza scena filmu była dla mnie fenomenalna, aktorzy świetni,dialogi, scenografia, kreacje też, ale JEDNA SCENA nie dawała mi spokoju i wręcz walczyłam ze sobą, żeby nie wyjść z kina. Otóż chodzi mi o scenę z "lodzikiem". Jak już powiedziałam ja naprawdę rozumiem, że to jest "humor" Tarantino, ale naprawdę? Czy TA scena była potrzebna? To, co zostało pokazane tak mnie obrzydziło, wręcz wzburzyło, bo JAK MOŻNA MIEĆ TAK NARĄBANE W GŁOWIE, żeby taką scenę umieścić!? Człowiek, który zamarza, jest zmuszony wlec się na czworaka i zrobić komuś "loda", bo jest tak złamany psychicznie. To nie jest śmieszne. To jest okrutne, chore, sadystyczne. A najgorsze dla mnie było to, że nikt w kinie nie był wzburzony. Wszyscy się śmiali. Bo przecież widok cierpiącego człowieka, który błaga o koc i jest w stanie nawet się tak upodlić byleby się ogrzać ,jest zabawny. Otóż nie! Dla mnie jest wstrząsający i CHOLERNE ZATRWAŻAJĄCY!!!
Dlatego błagam ,powiedzcie mi dlaczego nikt tak o tym tu nie wspomniał wcześniej? Dlaczego to jest takie zabawne? Bo w moim mniemaniu jeśli dla ludzi to jest tak "zabawne" to niedługo filmy o gwałtach będą dla wielu ludzi wspaniałą komedią...
Kiedy ja byłem na tym filmie w kinie, to akurat nikt na tej scenie się nie śmiał. Wręcz przeciwnie w tamtej porze na sali zapadła grobowa cisza. Może na seansie, na którym byłeś ludzie mieli wypaczone poczucie humoru. Osobiście oczywiście podzielam Twoją opinię, iż ta scena jest wstrząsająca.
U mnie w kinie też nikt się nie śmiał podczas tej sceny, panowała totalna cisza.
"To nie jest śmieszne. To jest okrutne, chore, sadystyczne."
Dokładnie!
A co generał i jego ludzi robili czarnoskórym to nie było "okrutne, chore, sadystyczne"?
Warren wiedział, że generał to rasista; wiedział więc, że taką opowieścią sprowokuje Smittersa do strzału (choć osobiście podejrzewałam, że dziadek szybciej zejdzie na zawał).
Ludzie Warrena byli tak traktowani przez ludzi takich jak Smitters i jemu podobni. Czy popieram Warrena w takim zachowaniu? Nie! Czy jestem w stanie go zrozumieć? Tak.
Osobiście i tak uważam, że tę historię wymyślił.
To zawsze jest tak, że nawet gdy doskonale wiesz, jak wiele krzywdy zrobili komuś inni, to i tak bardzo ciężko jest na takie sceny patrzeć.
Ja w tej scenie oczekiwałam wręcz,że po tym jak Warren zastrzelił tego generała zapadnie chwila ciszy i nagle Warren mówi tylko ze śmiechem " I lied" i jest kolejny chapter.
To by była idealna kwintesencja kina Tarantino :)
Scena była szokująca, bo chyba nikt w ten sposób nie odwrócił sytuacji białych i czarnych, gwałcących i gwałconych. Gwałtów na białych mężczyznach raczej w kinie nie widujemy...
Gdyby Warren stwierdził wprost, że skłamał, widzowie odetchnęliby z ulgą. A nie o to chodziło. Tarantino pozwolił sobie tym razem na bardzo poważny film.
A ja myślę, że to była ściema, żeby generała sprowokować i żeby umarł z przekonaniem, że jego syn został w ten sposób "upodlony", taka mała zemsta.
Dla mnie to była najgenialniejsza scena w historii kina. Od tego śmiechu L. Jacksona sam zacząłem się śmiać.
Samych słabych to nie obejrzałem, ale całkiem sporą ilość np trylogia Ojca Chrzestnego.