Podajemy fragmenty filmu które swoją kiczowatością rzucają się w oczy
Podam tylko kilka scen z pamięci na których się szczerze zaśmiałem, bo nie zamierzam
odpalać tego gniota jeszcze raz .
Petter Parker leży w metrze, menel kładzie na niego butelkę i nagle Spider-man się budzi z
pozycji leżącej skacze na dach metra gdzie na pare sekund sie przykleił. Schodzi na ziemie, a
laski reakcja na te przedziwne wydarzenie jest 'oblałes mnie piwem '(jakby to widziała już
przedtem ze 100 razy) dalej scena też głupio się toczy: jakis koles probuje go uderzyć ten
wyczynia dziwne rzeczy i go nokautuje i tak kazdy z jego kumpli konczy jakby byli botami w grze
ktory nie maja mózgu i ida sie bic bez zandej analiy sytuacji.
Spider-Man łapiąc przestępce pastwi się nad nim, zabawa w samochodzie, smieje sie z jego
noża, przyczepia go do ściany nieustannie się przechwalając - Przecież Pitter Parker tak nie
robi OOo
Pomijam już taki idiotyzm głównego bohatera jak to że Pitter powiedział o swojej mocy Gwen
na pierwszej randce, a ciotce która opiekowała się nim przez całe życie i nie mogła spać jak
ten po mieście latał oszczędził ten fakt.
WIELKI FINAŁ KICZOWATOŚCI
Motyw z robieniem drogi dla Spider mana z żurawi. Tego nie potrafię skomentować bez
przekleństw
No tak nie umywa się do tych z Tobeyem - zupełnie inny kiczowaty klimat. Nie przemyślane odgrzewane kotlety. Ciotowaty Parker - gościu w metrze chce go poturbować a ten sie go pyta, nic panu nie jest? Przecież nawet papież by zaperdolił takiemu żulowi...
I po co odgrzewają ten stary kotlet postrzelenia czy zastrzelenia wujka - przecież to już było z Tobeyem. Czy nie mogli wymyślić innej lini akcji - fabuły... ŻAL