Pierwsza scena: Bohaterów łapie policja za piractwo drogowe, więc wykręcają się, najstarszym numerem świata i jeden udaje udar i ze ten 2 tak pędził żeby go dowieźć… policja im wierzy i eskortuje ich do szpitala i nie czeka az wejdą itd tylko odjeżdża, a ci uciekają. Po tak wiarygodnej scenie otwarcia moje oczekiwania już były nastawione na minimum.
Potem mamy rewind w tył i dowiadujemy się jak to się zaczęło
Nasz sympatyczny Driss znajdujący się na zakręcie życiowym, bo matka chce go wyrzucić z domu po tym jak pół roku był w pace za włam do jubilera. idzie na rozmowę o prace (opiekuna osoby niepełnosprawnej) do sparaliżowanego bogacza imieniem Philippe i prosto w oczy mówi mu że przyszedł tylko podpisać papier żeby dalej wyłudzać zasiłek z opieki społecznej. Po tak pięknej prezentacji co postanawia nasz milioner? Tak zgadaliście, dać mu pracę. To już nam pokazuje z jak niesamowitym wiarygodnym (opartym na faktach xD) filmem będziemy mieć doczynienia. I nie głównej roli nie gra Eddie Murphy i nie jest to komedia pomyłek przynajmniej nie per-se. Jako że philippe oferuje mu również dach nad głową, nasz sympatyczny driss szybko się zgadza, no bo i tak go stara wyrzuca z domu no to przynajmniej pomieszka chwile w luksusie. Przechodzi szkolenie na którym jest beznadziejnie (dostajemy np. Zabawny gag jak myli krem do stóp z szamponem), na wszystko narzeka, ale nie no,
dalej philippe go trzyma. Dowiadujemy sie też że phillpe ma córkę.
Potem dostajemy już 2 raz montaż rodem z Rockiego (pierwszy był żeby pokazać w jakiej biedzie żyje driss) pokazujący nam jak driss się adaptuje do roli… dostajemy przy tej okazji kolejny śmieszny gag z wylewaniem wrzątku na nogi sparaliżowanego. I tak przez jakieś 3 minuty gagi i montaż.
Ale no nie bede streszczać filmu scena po scenie bo nie o to chodzi, film jest złożony z Takich kloszowych scenek, w których nasi dwaj sympatyczni bohaterowie uczą się od siebie nawzajem.
Philippe (i inni mieszkańcy domu trochę też) od driss „na czym polega życie”, życia chwilą, jak nie być snobem, że zamiast słuchać muzyki klasycznej można pobujać nóżką, że pieniądze to nie wszystko i ze jako niepełnosprawny „arystokrata” dalej może palić jointy, podrywać dziewczyny itd. A i jeszcze tego jak robić przekręty (w tym przypadku na obrazach.
A Driss od Phillipe odpowiedzialności, opiekuńczości, uczciwej pracy, empatii itd.
W międzyczasie robimy fajne rzeczy typu lot paralotnią.
Dodatkowo w pakiecie: przedmiotowe traktowanie kobiet, Podryw metodą na nachalnego I próbę molestowania, „Tradycyjne wychowanie dzieci”, nabijanie się z problemów dziecka, zastraszenie innego dziecka do powrotu do związku, rant na sztukę nowoczesną i jeszcze więcej gagów i jeszcze więcej montażu z Rockiego.
I tak przez godzinę.
Potem mamy zakończenie Driss zwalnia się żeby zająć się bratem ciotecznym i wraca na slums i szuka innej roboty. Philippe zatrudnia kolejnego opiekuna i kolejnego, którzy oczywiście mimo edukacji pod tym kontem, są gorsi w swojej pracy od kryminalisty i nasze biedaczysko ich nie lubi. Driss wpada go odwiedzić no i mamy powrót do momentu ze sceny otwierającej. Nasi bohaterowie jadą z pod szpitala do Władysławowa nad morze, mamy kolejną zabawną scenkę z golenia, Driss zalatwia mu randkę z dziewczyną z którą pisał listy przez cały film. Wszyscy się wzruszają i film się kończy.
Ale na pocieszenie przynajmniej muzyka ładna. Bardzo lubię kompozycje Ludovico Einaudi’ego .
Taki film do kotleta dla ludzi na emeryturze.
W końcu ktoś, kto wyraził szczerą opinię o tym megagniocie. Film, którego nigdy nie rozumiałem fenomenu. A jak ktoś chce zobaczyć naprawdę dobry film o niepełnosprawności, to odsyłam do "Forrest Gumpa" czy "Zapachu kobiety" z Alem Pacino. Te trzy produkcje dzieli cała galaktyka!
Zastanawiałem się nad 1 ale raz sie zaśmiałem (nie pamietam już na czym) no i muzyka jest spoko