mi osobiście najbardziej podobała się scena z windą, oraz występy Carreya (wypadł tu super jak dla mnie!).
Niestety ale na widok Steve Carella ogarnia mnie nuda. Dobrze że nie było tu Bena Stillera. Zacząłbym ziewać.
Ale poza tym - myślę że mocne 6/10. Jak ktoś słusznie zauważył humor w filmie jest na porządnym poziomie bez jechania po bandzie. To rzadkość ostatnimi czasy ;)