Obejrzałem ten film dobrych kilkanaście lat temu i wrócił do mnie niedawno przypadkiem - z dużym trudem znów przebrnąłem. Po tylu latach czuję wewnętrzny ból. Wiem, że to fantastycznej gry Diane Lane sprawka. Starałem się zrozumieć jak to jest być kobietą niespełnioną w pozornie szczęśliwym związku. Bez szans jako facet. Nie oceniam - nie wku**** się już, ale dalej mocno boli. Szacunek dla scenarzysty(i)reżysera za tak poprowadzony wątek romansu/zdrady (bo jak to nazwać?). I film dla mnie pod tym względem skończył się w połowie. Reszta to konsekwencje i myślenie o tym, co stało się w jego pierwszej części. Nie lubię tego filmu, ale nie mogę o nim przestać myśleć.