Zahir Hawass to jest prawdziwy narcyz. W swojej karierze potrafi odsuwać całe zespoły, które pracują nad wykopaliskami, tylko po to aby podpisać własnym imieniem dane odkrycie. W filmie przewija się jakaś zaginiona piramida, brak jakichkolwiek dowodów, czyste hipotezy. Kilka kadrów z laboratorium, wykopalisk i to by było na tyle z dowodów. Pierwsze sceny, gdy narracja mówi, że nie ujmuje teleskopowi, ale... Typowe brednie niczym Franc Zalewski.