Brodaty dziwak w średnim wieku mieszka w wielkiej, starej przyczepie kempingowej. Pewnej burzliwej i deszczowej nocy puka do niego dziewczyna i prosi o pomoc. Dziewczyna zauważa dziwne przedmioty i podejrzane zachowanie gospodarza.
Postanawia wyjść i szukać pomocy na własną rękę. Jednak nie tak łatwo opuścić ten "dom"
Film ma dwie zalety. Pierwsza to niesamowity klimat deszczowej nocy, z tajemniczymi odgłosami burzy, dźwiękami mieszającymi się z wyciem i trzaskiem.
Druga to relacja między bohaterami filmu. Ciągła niepewność, brak zaufania, gotowość do ucieczki.
Największą wadą filmu jest akt ostatni. Zaprzepaszcza on budowane napięcie i kieruje się w stronę typowego horroru. Tłumaczy też łopatologicznie o co tak naprawdę tu chodziło, może i dobrze. Mi się zakończenie nie podoba.
Film jest dość spokojny, jest dużo gadania, więc może być dla niektórych nudny.
Dla mnie idealny przed snem ^^
6/10
Ale gospodarz jest tak samo podejrzliwy co do niej, jak ona wobec niego ;). Jak dla mnie zakończenie wcale nie jest "łopatologiczne", bo de fecto zostajemy z obrazem przyczepy stojącej nocą na jakiejś prowincji.
Brodaty wmawiał sobie, że skoro nikt go nie złapał, to jest bezkarny. A jednocześnie żył w niepewności, bo być może "ten z góry" widzi co robi (jest tam jego mowa w tym temacie). Dziwna wizyta dziewczyny wzmogła jego strach, zaczęły się paranoje itd. To moja interpretacja, ale mogą być inne :).
Też mam wrażenie, że trochę niedomówień pozostało w prezencie. Moja interpretacja jest taka, że zabił tej nocy, ale możliwe, że tylko tę ze stacji. Druga dziewczyna mogła być tylko wspomnieniem, które mu majaczy z przeszłości - o tyle intensywnym i prześladującym, że (jak wspomniał) to była jego pierwsza ofiara. Można przypuszczać, że wspomnienie tej konkretnej dziewczyny wraca po każdym morderstwie.