PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629445}

Nimfomanka - Część I

Nymphomaniac
2013
6,0 74 tys. ocen
6,0 10 1 74486
7,2 47 krytyków
Nimfomanka - Część I
powrót do forum filmu Nimfomanka - Część I
verigut

bo oczywiście we wspólczesnym kinie w scenach seksu muszą być same młode i piękne laski, prawda? Czyżby seks ludzi po 40-te był dla ciebie niesmaczny? Poczekaj aż sam będziesz tyle miał - może i masz tyle ale twój wpis świadczy o czyms innym....

boromeusz

Wydaje mi się, że każdy woli oglądać młode jędrne ciała kobiet niż tych trochę starszych. Z wiekiem tolerancja na pewno się zmienia ale bądźmy szczerzy, te młode są atrakcyjniejsze.

verigut

oczywiście że młodsze są atrakcyjniejsze :-) ale ludzie to tylko młode kobiety - reszta tez uprawia seks :-)

ocenił(a) film na 10
verigut

realizm.

boromeusz

Pan von Trier nie wie, że żeby nakręcić dobrego pornucha to musi zatrudnić Tori Black i łysego z Brazzersa. Zamiast tego bierze jakieś stare babcie wątpliwej urody - jakby mało było aktorek porno... Oby tylko nie był w full hd bo jak gimbaza zobaczy ten cellulit to odrazu poopadają wszystkie wzwody i dzieci będą mieć traumę do seksów.
Pozdrawiam.

PanKasztan

To chyba dobrze, nie?:P

Zakrza

Źle bo może to doprowadzić do niżu demograficznego i w efekcie będziemy pracować do 150 lat żeby utrzymać emerytów czyli wiecznie żywego Donalda Tuska i jego rząd. Von trier jest w spisku z Tuskiem.

PanKasztan

No ok, masz rację. Niech się jebią od 10 roku życia.

verigut

jasne- młode lepsze! ale sam przyznaj, że to nie są typowe 40stki, jakie mijasz codziennie na ulicy... heh ile bym dała, żeby mieć takie ciało za te n lat !

agniecha_xxx

Nie zrozum mnie źle (nie wiem jak wyglądasz) ale to na pewno wymaga sporych nakładów finansowych :)

verigut

Młode kozy są nudne i infantylne. Atrakcyjne milfy górą.

ocenił(a) film na 9
La_Pier

Mhm "I am a M-I-L-F don' you forget"
https://www.youtube.com/watch?v=UGZCoBIg3dc

użytkownik usunięty
verigut

Kobiety dojrzałe, po 40stce są o wiele lepsze niż młode gówniary, które żyją w marzeniach, że książe na białym rumaku przyjedzie po nie i zabierze je do zamku. Kobiety starsze mają ten błysk w oku, są realistkami i wiedzą czego od życia oczekują czego nie można powiedzieć o infantylnych gówniarach jak to powiedział kolega La_pier.

Chyba trochę odeszliśmy od tematu:) Nie mam nic przeciwko starszym kobietom. Poruszamy tu kwestię wizualną,. nikt nie wnikał w cechy charakteru.

verigut

Dlaczego zakładając ten temat, wysuwasz aluzję, że dojrzałe kobiety po 40-tce mają stare, zmęczone i obwisłe ciało? Brzydko, bardzo brzydko. Charlotta ma piękne ciało. Podejrzewam, że reszta pań z obsady również znakomicie znosi upływ czasu.

La_Pier

Który, niestety jest bezlitosny. Nie powiesz mi chyba, że wyglądają tak samo jak 20 lat temu? Nie uważam w/w pań za nie atrakcyjne, tylko trochę mniej niż kiedyś.

ocenił(a) film na 8
verigut

Z tego co piszą o filmie, to będzie to opowieść o kobiecej seksualności, rozumianej jako proces psycho - fizyczny obejmujący okres od dzieciństwa aż po wiek dojrzały, więc wprowadzanie retuszu mijałoby się z celem. Jeśli zaś chodzi o zależność pomiędzy wiekiem kobiety i jej seksualną atrakcyjnością, to myślę, że wszystko sprowadza się do tego, co kręci konkretnego faceta. Nie ma tu jakiejś niezmiennej, ogólnej zasady moim zdaniem. Lolitki mają swoje plusy i minusy, podobnie jak mamuśki po 40-ce :)
Laski po czterdziestce mają w oczach coś, czego nie zobaczysz u osiemnastki : determinację podszytą desperacją. Moim zdaniem bardzo seksi mieszanka :) Ale z drugiej strony masz oczy niedoświadczonej młodej suczki, z których bije strach podszyty fascynacją :) Też bardzo kuszący widok :))

ocenił(a) film na 9
verigut

A ja wolę i tak kozy!

użytkownik usunięty

Racja Elias!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
verigut

jasne, z tym w 100% sie zgadzam... co nadal nie zmiania faktu;p

verigut

Każda z tych pań ma bardzo atrakcyjne ciało, a retuszy używa się w filmach nie tylko podczas rozbieranych scen z gwiazdami po 40, lecz także u duzo młodszych aktorek. Swoją drogą - niesymulowane akty seksualne w kinie sa niemal tak stare, jak kino, ale za każdym razem robi się z tego wielkie łaaaaał. Liczę jednak, że film von Triera będzie czymś więcej niż wyrafinowanym formalnie pornosem.

ocenił(a) film na 5
Gerard_Polanski

http://en.wikipedia.org/wiki/Unsimulated_sex
Kino powstałe jakieś 70 lat wcześniej niż pierwsza taka scena więc nie są one tak stare. Zbyt dużo ich też niema w przeciągu tych 46 lat. 33 filmy jeżeli dobrze policzyłem.

verigut

No właśnie! Film ma opowiadać o seksualności od dzieciństwa, a tu same czterdziestki. Gdzie Chloe Moretz, Dakota Fenning czy inne siksy?

ocenił(a) film na 8
Zakrza

Bardzo słuszna uwaga. Na razie nic nie słychać o młodszych dziewczynach.
Wiele bym dał, żeby zobaczyć w filmie Larsa naszą Karolinę Gruszkę na golasa w jakichś perwersyjnych scenach... Ach, rozmarzyłem się...
A z tych światowych gwiazdek chętnie bym zobaczył w "Nimfomance" Emily Blunt lub Brit Marling lub Sandrę Hüller, a z tych młodszych Emily Browning lub Elizabeth Olsen lub Hailee Steinfeld. Chloe Moretz też jest fajna. U Larsa dziewczyna musi być przede wszystkim świetną aktorką. Uroda jest sprawą drugorzędną.

atotocoto

One i tak nie będą na golasa tylko dokleją im cycki albo dadzą dublerów. Co do perwersyjnych scen to mam nadzieję, że jakieś będą. Od dawna marzę o filmie traktującym o jakichś dewiacjach, ale z fabułą i jako takim aktorstwem. Zawiodły mnie "Galerianki", "Sponsoring", "Trzynastka", "Bez wstydu", a nawet "Wstyd".

ocenił(a) film na 8
Zakrza

"Nimfomanka" na pewno nie będzie pornosem w tym sensie, że celem von Triera nie będzie pewnie dążenie do maksymalnego podniecenia widza, ale mogą się tam znaleźć fajne podniecające sceny. Z tą nagością aktorek i z dublerami to wszystko zależy od talentu reżysera, montażysty i operatora. Kino jest jednym wielkim oszustwem przecież :) Widziałem kilka filmów w życiu, w których tak naprawdę nie było twardej pornografii, ale sceny były tak świetnie zrobione, że to cholernie podniecająco działało na widza. Widz miał wrażenie, że widzi więcej niż w rzeczywistości pokazano na ekranie :)
Jeśli napisałem, że chciałbym zobaczyć Gruszkę w ostrej scenie erotycznej, to nie miałem na myśli tego, że to ona ma naprawdę odstawić przed kamerą jakiś ekstra numer z jakimś przystojniaczkiem, ale chodziło mi o sam efekt końcowy, który zobaczymy na ekranie. Jak to zrobią, to już ich problem :) Mogą korzystać z dublerów, efektów komputerowych i innych sztuczek. Mam to gdzieś. Scena ma być tak zrobiona, żebym oglądając ją, był święcie przekonany, że przez cały czas widzę bzykającą się Gruszkę :)

atotocoto

To ja mam zupełne inne oczekiwania;p Żądam scen pornograficznych! Wszak sam Von Trier mówi o dwóch wersjach: ocenzurowanej kinowej i nieocenzurowanej DVD. Ja jakoś nie przypominam sobie, żebym widział kiedyś scenę, w której miałem wrażenie, że widzę więcej niż na ekranie;p

ocenił(a) film na 8
Zakrza

Ja myślę, że taka wizualna pornografia, pokazująca w zbliżeniu penisy wnikające w różne otwory kobiecego ciała, to dzisiaj żadna rewelacja. W internecie jest tego pełno. Trier jest zbyt ambitnym gościem, żeby poprzestać na czymś takim. Ale jak do scen czysto pornograficznych doda się odpowiednio stworzoną atmosferę, muzykę, inteligentne, bezpruderyjne dialogi i dobrze skonstruowany scenariusz, pełen napięcia, nie pozwalający widzowi się oderwać od ekranu, to efekt może być znacznie mocniejszy, niż w takim żałosnym filmiku dostępnym w każdym sexshopie. Wierzę, że Trier wciśnie nas wszystkich głęboko w fotele nie za pomocą eksponowania vagin i penisów, ale raczej za pomocą oddziaływania na sferę emocjonalną, tak jak to zrobił w "Tańcząc w ciemnościach". Oczywiście sam sex jest już tematem mocno działającym na każdego widza, a jeszcze jak przy scenariuszu "podłubie" taki specjalista od manipulacji, to efekt ostateczny może być rzeczywiście porażający.
Penisów i vagin też pewnie nie zabraknie, ale myślę, że nie na tym będzie polegała miażdżąca siła tego filmu. Trier nie gromadziłby takiej świetnej obsady aktorskiej, gdyby tylko chodziło mu o pokazanie wyuzdanych orgii.
Nie potrafię teraz tak na szybkiego przytoczyć Ci konkretnych tytułów filmów, w których widz ma wrażenie, że widzi więcej niż faktycznie widzi. Chociaż przypomniały mi się teraz dwa tytuły : "Kochanek" Annaud'a i "Biały pałac" Mandoki'ego.
Chodzi mi o to, że bardzo dużo reżyser może osiągnąć samym nastrojem filmu, który mocno oddziałuje na psychikę widza. Najlepszym przykładem może być film "Funny Games" Haneke. Wielu widzów uważa go za najbardziej sadystyczny film, jaki w życiu widzieli. Różne krwawe horrory spłynęły po nich jak woda po kaczce, ale tego filmu nie zapomną do końca życia.
A przecież, jeśli by tak "na zimno", bez emocji, obejrzeć ten film kawałek po kawałeczku, to okaże się, że nic takiego potwornego nie zostało tam pokazane w sposób konkretny, namacalny. Sceny przemocy nie są same w sobie straszniejsze niż te pokazywane w przeciętnym filmie dla dorosłych. A jednak jako całość ten film cholernie mocno wali w czachę nawet bardziej doświadczonego kinomana.
Myślę, że z seksem w "Nimfomance" może być tak, jak z przemocą w "Funny Games". Oby tak było :)

atotocoto

No ale właśnie mi nie chodzi o to co jest w necie, tylko o film fabularny, ale odważny film fabularny. Bo takie np. "Galerianki" to są dupa, nie odważne. Tak jak i "Sponsoring".

Wymienionych przez Ciebie filmów nie widziałem, więc nie mogę się ustosunkować.

atotocoto

Gruszkę na golasa masz w "Kochankowie z Marony". U Larsa otrzymałaby dublerkę, powiedzmy Jamie Texas, i na co to komu?

"Scena ma być tak zrobiona, żebym oglądając ją, był święcie przekonany, że przez cały czas widzę bzykającą się Gruszkę :)"

Nie, to Gruszka powinna się autentycznie bzykać, a nie ktoś inny za nią. Lars nie ma odwagi i tym razem próbuje uprawiać tani teatrzyk. A w taki sposób nie zbliży się do prawdy o erotycznym życiu kobiety.

ocenił(a) film na 8
La_Pier

Drogi La_Pier, muszę przyznać, że Twój tok rozumowania zdumiewa mnie wielce. Jeśli zobaczenie na ekranie kinowym cząstki prawdy o naszym życiu, wiązałoby się z zaprezentowaniem przez aktorów pewnych sytuacji w sposób AUTENTYCZNY, a nie jedynie na zasadzie ich grania (czyli udawania), to Gérard Depardieu powinien zostać w "Dantonie" AUTENTYCZNIE zgilotynowany, Milla Jovovich AUTENTYCZNIE spalona na stosie w "Joannie d'Arc" a nasz nieszczęsny Daniel Olbrychski powinien zakończyć swą błyskotliwą karierę konając, jakże autentycznie i przekonywająco, w potwornych męczarniach na zaostrzonym palu. Wiem, powinniśmy dużo wymagać od aktorów... Wiem, aktorów jest na tym świecie zdecydowanie za dużo... Ale niektórzy aktorzy są sympatyczni i miło by było zobaczyć ich po "śmierci" w kolejnym filmie, prawda ? Wobec naprawdę zdolnych aktorów nie byłbym więc aż tak pryncypialny.
Wracając do "Nimfomanki", to nie wydaje mi się, żeby poprzez samo nakłonienie aktorów do odbycia przed kamerą AUTENTYCZNYCH stosunków seksualnych, Lars zdołał rozwikłać odwieczną tajemnicę kobiecej seksualności. Mielibyśmy oczywiście wielki skandal i przełom w dziedzinie metod stosowanych przez reżysera na planie filmowym, ale cóż poza tym ? Czy dzięki temu twórca zbliżyłby się do prawdy o erotycznym życiu kobiety ? Na pewno nie. Nie od dziś wiadomo przecież, że seks mieści się w głowie, a nie między nogami. Myślę więc, że dla Larsa naprawdę ważne będzie pokazanie za pomocą obrazów i scen tego wszystkiego, co kotłuje się w głowie jego bohaterki (bohaterek), tych wszystkich myśli, uczuć, fantazji, pragnień, lęków itd. Podejrzewam jednak, że miłośnicy pornografii też nie będą zawiedzeni, bo ktoś taki jak Lars nie będzie sobie zawracał głowy jakimiś pruderyjnymi zakazami i nieprzekraczalnymi granicami. Trier to prawdziwy artysta i będzie słuchał tylko swego wewnętrznego głosu. Jeśli uzna, że trzeba coś pokazać, to to pokaże. To producenci będą się później martwić, co z nakręconego materiału może znaleźć się w tej grzecznej, kinowej wersji, a co nie :)
"Kochanków z Marony" oczywiście widziałem. Gruszka świetnie zagrała, ale co z tego, jeśli za kamerą stała pani Cywińska, która zamiast reżyserować powinna raczej sprzedawać pietruszkę na targu (albo, nomen omen, gruszki).
Ciekaw jestem czy Karolina miałaby odwagę wystąpić u Triera, gdyby jej zaproponował rolę ? To bardzo inteligentna i ambitna aktorka, która nie boi się trudnych zadań. Lynchowi nie odmówiła, choć nie miała w jego porąbanym filmie nic ciekawego do roboty. No ale "Nimfomanka" to jednak duże ryzyko dla wszystkich, którzy wchodzą w ten projekt. Trier to nieobliczalny gość :)
Ja, gdybym kręcił taki film, to nie szukałbym ociekających seksem kociaków z idealnym ciałem, ale właśnie rozglądałbym się za mało znanymi, nie odkrytymi dotąd dla szerszej publiczności, ale bardzo zdolnymi aktorkami, które wyspecjalizowały się (jak Gruszka) w graniu grzecznych dziewczynek.
Ale myślę, że pani Karolina Gruszka ma teraz w nosie wszystkie projekty filmowe, bo w sierpniu urodziła córeczkę i ona jest pewnie dla niej teraz najważniejsza. Oby była równie piękna i zdolna jak mama :) Serdeczne pozdrowienia dla pani Karoliny i jej maleństwa!

atotocoto

"to Gérard Depardieu powinien zostać w "Dantonie" AUTENTYCZNIE zgilotynowany, Milla Jovovich AUTENTYCZNIE spalona na stosie w "Joannie d'Arc" a nasz nieszczęsny Daniel Olbrychski powinien zakończyć swą błyskotliwą karierę konając, jakże autentycznie i przekonywająco, w potwornych męczarniach na zaostrzonym palu."

No nie, teraz przesadziłeś i to zdrowo. Zupełnie jak Trier w "Melancholii" :)

Można pokazać erotykę bez ogródek, dowiedli tego Bertolucci, Verhoeven i Oshima. Trier najwyraźniej nie potrafi iść na całość. Okazało się, że nie jest aż tak bezkompromisowym artystą, jak wcześniej się wydawało.

"Wracając do "Nimfomanki", to nie wydaje mi się, żeby poprzez samo nakłonienie aktorów do odbycia przed kamerą AUTENTYCZNYCH stosunków seksualnych, Lars zdołał rozwikłać odwieczną tajemnicę kobiecej seksualności. Mielibyśmy oczywiście wielki skandal i przełom w dziedzinie metod stosowanych przez reżysera na planie filmowym, ale cóż poza tym ?"

Żaden przełom. "Imperium zmysłów", rok 1976, seks niesymulowany. To Oshima jest innowatorem i wielkim kontestatorem. Przy nim Lars, to jedynie słaby zawodnik, który sięga po zadziwiająco niekonsekwentne środki wyrazu, jak ma to miejsce w "Nimfomance", kręconej w dwóch wersjach zamiast jednej, ostrej pornograficznej bez udziału dublerów. Przy starych mistrzach kina, którzy precyzyjnie i odważnie operowali w kinie ludzką seksualnością, Lars jest cienkim bolkiem. Dublerzy w scenach erotycznych, to żenada i amatorszczyzna. Zawiódł mnie Trier i to bardzo, bardzo.

ocenił(a) film na 8
La_Pier

Uwaga : zamiast słowa seks będę pisał kalafior. Cenzura na filmwebie robi mi problemy.
Być może Oshima był pierwszy jeśli chodzi o kalafior niesymulowany. Nie jestem zbyt mocny w historii przełomów obyczajowych w kinie. Wiem tylko, że "Imperium zmysłów" to bardzo średni film. Pisząc o Bertoluccim miałeś na myśli "Ostatnie tango w Paryżu" czy "Marzycieli" ? "Marzycieli" jeszcze nie widziałem, a w "Tangu" tego kalafiora jest tyle, co kot napłakał. Słynna scena kalafiora "w tą drugą dziurkę" (scena z masłem) została sfilmowana z odległości kilku metrów i aktorzy byli w ubraniach. Jeśli chodzi o Verhoeven'a, to pamiętam, że jego "Showgirls" (czy ten film masz na myśli?) wyłączyłem po dwudziestu pięciu minutach, bo uznałem, że lepiej poczytać w tym czasie dalszą część fascynującej "Forsy" Martina Amisa :) Nie było mi więc dane zakosztować w pełni erotyki zawartej w tym filmie. Do wymienionych przez Ciebie twórców można jeszcze dorzucić Patrice'a Chéreau i jego bardzo dobry film "Intymność". Widać tam wyraźnie, że aktorzy odbyli autentyczny kalafior.
Jeśli więc będziemy patrzeć na "Nimfomankę" pod tym kątem, to można rzeczywiście powiedzieć, że "Lars jest cienkim bolkiem", bo nie zdołał przekonać producentów swojego filmu i grających w nim gwiazd (oraz ich sprytnych agentów) do tego, żeby wszelkie sceny kalafiora zaprezentowane w filmie były autentyczne, niesymulowane i pozbawione efektów komputerowych.
Wszystko zależy od tego, jakie ma się oczekiwania względem tego filmu. Wiem, że informacje o dublerach sprawiły, że wielu facetów poczuło się mocno zawiedzionych, bo już się napalali na to, że zobaczą z bliska muszelkę pani Charlotte Gainsbourg i pani Nicole Kidman i pani Umy Thurman, a tu nagle taka przykra wiadomość... Doskonale to rozumiem, bo we mnie też tkwi ta wstrętna voyeurystyczna męska świnka, która domaga się widoku intymnego celebryckiego mięsa. Ale my wszyscy, którzy chcielibyśmy zobaczyć genitalia gwiazdorskiej obsady "Nimfomanki" (i wszystko to, co z tymi genitaliami można zrobić w dziedzinie ars amandi) musimy mieć świadomość tego, że nasze zachcianki nie mają absolutnie nic wspólnego ze sztuką filmową, mają zaś bardzo wiele wspólnego z seksuologią, psychologią i szeroko pojętą sferą obyczajową. Gdyby Trierowi udało się nakłonić te wszystkie znane osoby do tego, by szeroko rozchyliły przed nami swe uda i gdyby rzeczywiście doszło na planie filmowym do autentycznych stosunków kalafiorowych, to z pewnością rozgorzała by wielka dyskusja (i spory) na temat granic aktorstwa i granic, do których może posunąć się reżyser filmowy.
Moim zdaniem Lars, decydując się na skorzystanie z pomocy dublerów, udowodnił, że wbrew temu, co o nim mówią, nie jest wcale skandalistą, ale artystą, realizującym konsekwentnie swoją wizję kina.
Ja szukam w filmach SZTUKI. Dlatego jako kinoman nie mam problemu z dublerami w "Nimfomance". Słowa "sztuka" i "sztuczność" nieprzypadkowo posiadają wspólny człon leksykalny. Artyści od wieków używają rozmaitych sztuczek, żeby osiągać swoje cele twórcze. Jeśli artysta mnie oszukuje, ale daje mi jednocześnie coś bardzo wartościowego, to nie mam mu za złe tego, że nie był ze mną do końca szczery.
Z tą autentycznością kalafiora w filmie sprawa nie jest wcale taka prosta. Zwłaszcza, jeśli mówimy o dzisiejszym kinie, któremu towarzyszy zastosowanie bardzo zaawansowanej technologii.
Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną do tej obecnej : Lars, producenci filmu i zatrudnione przy jego produkcji gwiazdy mówią wszyscy jednym chórem, że kalafior będzie całkowicie autentyczne, niesymulowane i pozbawione efektów specjalnych. Czy przy dzisiejszym poziomie techniki filmowej moglibyśmy uwierzyć im na słowo ? Ja miałbym duże wątpliwości i obawiałbym się, że to kolejna manipulacja Triera. Dzisiaj o stuprocentowo niesymulowanym kalafiorze możemy mówić jedynie w teatrze. W filmie zawsze istnieje podejrzenie ściemy.

Całkiem możliwe, że Lars miał początkowo właśnie taki pomysł, ale prawdopodobnie przebiegli agenci tych wszystkich znanych aktorów zaprotestowali stanowczo i zażądali aby w kontraktach znalazł się punkt mówiący o tym, że producenci mają obowiązek poinformować opinię publiczną o fakcie zatrudnienia dublerów do scen kalafiorowatych.
Lars postanowił ustąpić, bo dla niego sprawą priorytetową jest SZTUKA. Gdyby Trier był typowym pseudoartystą szukającym rozgłosu za wszelką cenę, to z pewnością znalazłby jakichś trzeciorzędnych aktorów, którzy zaprezentowaliby swą prawdziwą kalafiorowatość przed kamerą, licząc na swoje "pięć minut sławy". Ale Lars na szczęście nie jest jednym z tych panów, którzy filmują obdzieranie żywcem psa ze skóry, żeby zwrócić na siebie uwagę "krytyków". Lars jest poczciwym, solidnym artystą. Jego twórczość jest trudna i kontrowersyjna, ale on sam nie przekracza nigdy granic zwykłej ludzkiej przyzwoitości.

atotocoto

To już nie można pisać "Seks"? Ale uch durne dwuznaczne newsy są ok?

ocenił(a) film na 8
Zakrza

Myślałem wczoraj, że mnie szlag trafi! Ciągle mi wyskakiwał ten cholerny komunikat : "Za ostro pojechałeś.... bla bla bla..." Nie wiedziałem, o co chodzi. Najpierw wywaliłem "jeb...ko" (kopulacja), ale nic to nie dało. No to pozamieniałem wszystkie "sexy" na "kalafiory". I znowu ten sam komunikat! Dopiero po dłuższym czasie zauważyłem słowo "ku...ć się" (odnośnie tych trzeciorzędnych aktorów przed kamerą), ale już mi się nie chciało usuwać tych "kalafiorów". A jak przeczytałem to sobie od początku do końca to pomyślałem z dumą : "K...a, to jest genialne! Czysty surrealizm!" :)) Nawet Salvador Dali przy tym wymięka :))

atotocoto

Chodzi mi o to, że Bertolucci, Verhoeven, Oshima, nie bawią się w dublerów. Podpisałeś kontrakt na udział w filmie, to będziesz w scenach rozbieranych, a nie dubler. "Intymność", to niestety chamska zżynka z "Ostatniego tanga w Paryżu". Dla niepoznaki, nieco rozszerzone wątki jej prywatnego życia.

Seks w kalafiorach. To dobry materiał na surrealistyczną komedię :) Jeunet?

ocenił(a) film na 8
La_Pier

Absolutnie nie mogę się zgodzić z opinią, że "Intymność", to chamska zrzynka z "Ostatniego tanga w Paryżu". Poza wykorzystaniem motywu spotykania się dwojga obcych ludzi w opuszczonym mieszkaniu w celach seksualnych, nic tych filmów nie łączy. Już może bardziej film "Kobieta, która pragnęła mężczyzny" jest inspirowany filmem Bertolucciego, ale to też właściwie zupełnie inna historia, bo przedstawia sytuację widzianą oczami kobiety.
Jeśli chodzi o dublerów w "Nimfomance", to ja ze swej strony powiedziałem to, co miałem do powiedzenia i na razie uważam temat za zamknięty. Gdyby pojawiły się w mediach jakieś sensacyjne informacje, to może jeszcze coś napiszę, ale szczerze mówiąc, wolę poczekać spokojnie do premiery filmu. Obejrzymy obaj film i możemy powrócić do naszej dyskusji.
Pikantna surrealistyczna komedia erotyczna od Jeunet'a z jakimiś seksownymi francuskimi gwiazdeczkami ? O tak ! To byłoby super :) "Bazyl. Człowiek z kalafiorem w spodniach" :)

atotocoto

"Amelia i jej fascynujące przygody w krainie nieokiełznanego kalafiora". Cała kraina, to tak naprawdę talerz zupy kalafiorowej spożywany przez Dominika Pinona, więc nasi bohaterowie (Audrey Tautou i Jean Dujardin) mają mało czasu na intymne kontakty, bo muszą przecież ocalić kalafiorową krainę przed zjedzeniem. Szkoda, że nikt nie nakręci tak zwariowanej historii :)

ocenił(a) film na 8
La_Pier

Kurcze, całkiem fajny ten Twój scenariusz :) Może warto spisać takie krótkie streszczenie albo rozrysować w formie storyboardu i przesłać Jeunetowi :)

atotocoto

A ja bym wolał wyuzdane sceny zaspokajania się kalafiorem.

Zakrza

Całkiem rozsądny pomysł. Tautou głodna, a kalafior bogaty w witaminy. Można także dodać do scenariusza kalafiorowe stwory chcące sprofanować czystość Audrey. I tu zjawia się "rycerz na białym koniu" - Dujardin, ratujący ją z rąk szkaradnych potworów. Ale ponieważ Pinon zjada ich krainę, kochankowie nie mają czasu iść ze sobą do łóżka. Ale w końcu pójdą. W finale :)

La_Pier

Zaspokajanie seksualne, a nie tam jakiegoś głodu.

Zakrza

I o tym jam napisał, jeno ubrałem w metaforę. Jak widzę zbyt mocno zawoalowaną ;)

La_Pier

Aaa. To trza było tak od razu;p

A w ogóle to powinni nakręcić porno Alicję w krainie czarów.

Zakrza

A jeszcze nie nakręcili? To dość dziwne. Sasha G. spokojnie nadawałaby na tytułową bohaterkę. A gdyby chcieli podbić Cannes, to Portman w roli Alicji ;) Trochę za stara, ale nikt inny nie przychodzi mi do głowy...

La_Pier

Chciałbym zobaczyć naguteńką Natalie<3 ale to się nie zdarzy.

Nakręcili, ale jakieś stare gówno, a jak wiadomo kiedyś porno nazywali to co teraz pokazują w reklamach. I wtedy kobiety nie wiedziały, że trzeba się golić. No i tanie komórki sprzed 3 lat prezentują lepszy obraz.

Zakrza

Włochate bobry nie są mi straszne. Dziś to stwór niemalże na wymarciu, wręcz mityczny ;) A kiedyś było inaczej...

Nata znowu aż taka niewinna nie jest i skromnie podejrzewam, że ma obsesję na punkcie swojego tyłka - "Closer", "Hotel Chevalier", "Wasza wysokość". Szkoda jedynie, że ta scena lesbijska w "Czarnym łabędziu" wyszła tak marnie - zupełnie nic nie widać :( Erka się zmarnowała. Taki sofcik, mogli śmiało kręcić w PG-13. W każdym bądź razie, Nata jako black swan wyglądała najbardziej wyzywająco w karierze. Wręcz demonicznie i bardzo, bardzo sexy. Biały łabędź mniej ciekawy ;)

La_Pier

Daj spokój, bo rzygnę;p

W "Waszej wysokości" była ponoć dublerka. W "Czarnym łabędziu" tak jak piszesz bez szaleństw. Z pozostałych dwóch widziałem urywki i im też daleko do porno. Najcenniejszym znaleziskiem pozostaje do tej pory zdjęcie gdzie Natalka opala się topless. Niestety jakość marna:(

Zakrza

Nie wiedziałem, że w "Your Highness" jest tyłek innej. Nagle tak smutno się zrobiło. "Hotel Chevalier" to w zasadzie całkowicie naga pupcia Naty, więc nie ma co wybrzydzać ;)

Topless fotki nie powalają na kolana, marna jakość i Nata z tego co pamiętam w pewnym momencie zorientowała się, że ktoś ją bacznie obserwuje i zakryła całą górę. Wielka strata, ale cóż począć, jej wybór.

Temat wyraźnie stał się z - boczony ;)