Nimfomanka - Część II

The Nymphomaniac Part 2
2013
5,8 46 tys. ocen
5,8 10 1 46415
5,9 31 krytyków
Nimfomanka - Część II
powrót do forum filmu Nimfomanka - Część II

W sumie nie lubię dyskusji internetowych, ale... Nie rozumiem, jak można
dobrze oceniać ten film. Dla mnie to po prostu kolejna stracona szansa dotknięcia ważnego tematu.
Poważny problem moralny przysłonięty dupą i cyckami. Ale najwyraźniej widzowie tego oczekują.

krzychu_ka

W sumie nie lubię dyskusji internetowych, ale... Nie rozumiem, jak można
źle oceniać ten film. Dla mnie to po prostu wykorzystana szansa dotknięcia ważnego tematu.
Poważny problem moralny-kulturowy przysłonięty dupą i cyckami. Ale najwyraźniej widzowie tego nie oczekują.

użytkownik usunięty
lorshe

W sumie nie powiem, że nie lubię dyskusji internetowych, ale... Nie rozumiem, jak można
tak płytko i bez analizy oceniać ten film. Dla mnie to po prostu wykorzystana szansa dotknięcia kilku społecznych tematów.
Poważny problem uzależnienia od penisa przysłonięty dupą i cyckami. Ale najwyraźniej widzowie nie wiedzą, czego oczekują.

ocenił(a) film na 10
krzychu_ka

Toś sobie podyskutował:)

ocenił(a) film na 7
krzychu_ka

Czy wszystko w życiu człowieka musi się kręcić wokół moralności? Oglądając ten film zdałem sobie sprawę, że szeroko rozumiana moralność przeszkadza wydobywać i wykorzystywać posiadane talenty i umiejętności. A co to w ogóle jest moralność? To system norm społecznych i zasad nie pozostawiający miejsca na indywidualizm i związaną z nim kreatywność. Na siłę próbuje się ludzi zamknąć w ramki: "...że człowiek musi się tak zachowywać, każde inne zachowanie jest zboczeniem, zwyrodnieniem, itp. bla, bla, bla." Tak naprawdę to musi się tylko liczyć z konsekwencjami własnych decyzji, wyborów, działań. Ja w filmie zobaczyłem w filmie jej własną moralność, a nie tylko dupę i cycki. Dobrym przykładem jest tu scena, jak pani H chodzi po mieszkaniu Joe i stara się wzbudzić wyrzuty sumienia u Joe. Podczas gdy moralny człowiek, dręczony wyrzutami sumienia z powodu rozbicia rodziny, pewnie by się mocno zdenerwował, Joe patrzyła na to wszystko ze stoickim spokojem jak na jakiś spektakl teatralny, jakby wcale jej to nie dotyczyło, nie czuła się winna, uznała to za normalny porządek rzeczy, co zresztą skonstatowała: "gdy chce się zrobić omlet, trzeba rozbić kilka jajek".