Nie do konca wiedzialam na czym polega ta choroba przed obejrzeniem filmu (z reszta po tez) Dla mnie w pierwszej czesci szczegolnie widoczny jest brak empatii glownej bohaterki i tlumienie uczuc. Wydaje mi sie, ze rzeczywistosc i zachowanie poszczegolnych ludzi jest ukazana dosyc realnie. Milosc nie ma tej calej banalnej otoczki, nikt nie ratuje bohaterki, ona sama nie przechodzi naglej przemiany. W drugiej czesci bylo mi juz zal Joe, tak jakby ona byla juz zmeczona ta cala sytuacja i wyniszczona. Utrata dziecka i kompletna obojetnosc wobec jego utraty byly dla mnie jednymi ze smutniejszych momentow...