Oglądając pierwszą część, stwierdziłem - no fajnie jest jakieś mini porno tak jak zapowiadali, fajnie, że
pojawiły się jakieś głębsze wątki, ale szoku jakiegoś wielkiego nie ma, a cała pierwsza część jakoś super
dobra nie jest. Pierwszą część oceniłem 5/10.

Druga część dla mnie była całkowicie inna, mocniejsza. Gdyby nie dziwne zachowanie kamery które mi
się nie podobało film według mnie byłby lepszy. Podobały mi się małe wątki surrealistyczne, jednak było
tam za dużo dorabiania ideologii i symboliki, które według mnie słabo się wkomponowały w całość filmu,
mogłoby być takich elementów mniej.

Nimfomanka zmusiła mnie do refleksji na temat seksualności człowieka, natomiast sama końcówka... na
samym początku przewidziałem jak to się skończy, jednak z każdą upływającą minutą wątpiłem w moją
hipotezę, ale kiedy w ostatnich 3 minutach było już pewne co się wydarzy, po prostu chciałem wyłączyć
film. Nie oznacza to jednak, że chciałbym, aby końcówka była inna.

Dużo filmów wywarło na mnie duże wrażenie, ale ten szczególnie. Nie lubię określenia, że film "zrył banie",
ale w moim przypadku właśnie tak było, chyba najbardziej szokujący film jaki widziałem. Na obecną
chwilę twór ten nie zaklasyfikuje się na listę moich ulubionych filmów, ale zasługuje na moje wyróżnienie. Chyba już nigdy nie obejrzę żadnego filmu Von Triera.