Grupa śmiałków wyrusza na poszukiwania legendarnego Sasquatcha. Znajdą go...
"Noc demona" to niskobudżetowy horror, obrosły kultem w środowisku fanów gore. O tym, że na przestrzeni kolejnych lat ów obraz nie popadł w całkowite zapomnienie, zadecydował fakt umieszczenia go na liście "video nasties". Krwawych i bardzo dosłownych w brutalności scen tu nie zabraknie, jednak należy wziąć poprawkę na to, że z reguły są one po prostu słabo wykonane i częściej śmieszą, niż budzą grozę. Jako przykład można podać sekwencję mordu dokonanego na parce kopulującej w przyczepie - czegoś tak rozkosznie durnego nie widziałem chyba od czasów "Trolla 2" i niezapomnianego "Oh, no! They're eating her...". Mamy tutaj również scenę gwałtu dokonanego na nastolatce przez monstrum i uwierzcie - jest ona na równi idiotyczna, co niepokojąca.
Sama fabuła nie powinna Was martwić, bo i samych twórców filmu chyba specjalnie nie zajmowała. Zamiast ślęczeć nad wiarygodnie brzmiącymi dialogami, postanowili oni zadbać o możliwie jak największą ilość emocji (coś za coś). W tymże celu zastosowano tu... specyficznego rodzaju kompozycję szkatułkową: nie dość, że całą historię poznajemy w ramach jednej długiej retrospekcji, to na dodatek ona sama składa się głównie z opowieśći o morderczej bestii snutych przy ognisku.
Cóż, "Noc demona" to pozycja bez dwóch zdań zła, posiada jednak pewne przebłyski. Zdarzają się tu ciekawie zainscenizowane momenty, miejscami klimat osiąga wręcz surrealistyczne rejestry. Gdyby tylko nie pewne przestoje w akcji (dla tych,co lubią napawać się obserwowaniem amatorskiego aktorstwa), można by uznać film Jamesa C. Wassona za perfekcyjną rozrywkę w złym guście.