Akcja wychodzi nareszcie na ulicę i film ma szansę stać się o wiele bardziej spektakularnym widowiskiem. Niestety tym razem w scenariuszu prym wiodą hollywoodzkie chwyty pokroju: oczyszczenie musi dotknąć również głównego bohatera, który jednak nie dokona zemsty.
W każdym razie sequel lepszy od I części. Większy obszar czystki, kilka historii, które widz może śledzić, o wiele lepsze sceny akcji i o wiele ciekawsze pomysły inscenizacyjne. Perłą w koronie wydaje się tutaj scena, w której bohaterowie dostają się z deszczu pod rynnę i muszą uczestniczyć w krwawych igrzyskach organizowanych dla bogaczy.
Boli jednak, że nadal drugie dno filmu ma subtelność pocisku niekierowanego TOW (szczególnie w scenie, gdy bogacze kupują sobie mięcho do zabijania), duża ilość porażającego i złego Hollywoodu czy w końcu nadal irytujący bohaterowie (mąż, który myśli o separacji jest po prostu Januszem, który musi na wszystko narzekać i krzywić się). Również napięcie przed nadejściem nocy gdzieś uleciało i całe zawiązanie akcji, zwłaszcza dotyczące małżeństwa, nie budzi aż takich emocji jak ostatnie minuty normalnego życia w jedynce.
No, ale, cholera, w tej części facet-snajper popija sobie piwo i strzela do ludzi na ulicy, a wojsko wybija ludzi w dzielnicach socjalnych. Już pal licho jak to się ma do logiki filmu i świata przedstawionego, bo ma się źle. Jest w tym coś jednak strasznego, prawdziwego, a jednocześnie groteskowego. Po tej części pytanie: "A co jeśli kiedyś tak będzie? Kto mnie by chciał zabić?" wydaje się jeszcze straszniejsze.

PS: Grillo to bardzo charyzmatyczny aktor, dziwię się, że dopiero teraz ktoś wpadł na pomysł, aby został on protagonistą filmu. Czekam na więcej występów!