Nie uważacie że kamienne olbrzymy jakby tam nie pasowaly? Dodawały one takiego elementu fantasy, trochę humoru i na koniec wielką bitwę w efekciarskim stylu. Jakby film wyglądał bez nich? Byłby bardziej mroczny, bardziej filozoficzny, bardziej psychologiczny. Kamienne olbrzymy jakby zmieniały konwencję filmu. Dzięki nim film podpada zarówno na półkę Transformers, Marvela, LoTR jak i dramatów. Film byłby inny, chyba głębszy. Olbrzymy odwracały nieco uwagę od głównego zarysu filmu. Jednak podobały mi się. Woalałbym zobaczyć je w innym filmie, bardziej skupiającym się na universum w stylu LoTR,a w Noe je sobie odpuścić. Co o tym sądzicie?
Masz duzo racji. Film zostal tak skonstruowany, ze jego pierwsza czesc byla praktycznie hollywoodzkim kinem akcji/sci-fi, druga natomiast zamienila sie w dramat psychologiczno-teologiczny. Troche sie o to martwie, bo pewnie zostalo to podyktowane aspektami komercyjnymi, ale mi sie ten zabieg bardzo spodobal. Wiele, nawet bardzo dobrych filmow, ma ten problem, ze chcac byc spojnymi, w swoich koncowkach gasnie i staje sie nuzaca - tutaj tego nie bylo, a swieze mysli byly serwowane od poczatku do konca. Zreszta bardzo podobny zabieg zastosowal Kubrik w Odyseji Kosmicznej. Tyle ze na odwrot - tam poczatek byl filozoficzny, a druga czesc zmierzyla w kierunku klasycznego sci-fi.
Caly film odebralem bardzo bajkowo, a to budzi we mnie pewna wyrozumialosc nawet dla pozornie szalonych konstrukcji.
Co do samych olbrzymow. Mnie zauroczyla ich plastyka. Animowane niczym kukielki w starych rosyjskich bajkach. Do tego dolaczone stroboskopowe obrazy (jak ten z powstania swiata) - pokazujace chaos swiata, skontrowany czlowieczenstwem, ktore bylo juz plynne i harmonijne. Dla mnie bylo to piekne i bardzo alegoryczne, a sam obraz byl zdecydowanie ciekawszy, niz wychwalany pod tym wzgledem Hobbit.