Film jest bardzo luźna interpretacja historii o Noe , na tyle luźną, że co niektórych może irytować .
Ja osobiście nic nie mam do luźnych interpretacji bo każdy ma prawo wyobrazić sobie swoja
wizje i to jest w sztuce piękne.
Problem pojawia się wtedy, gdy ta luźna interpretacja zamiast stać się sztuką , staje się kiczem i
komercyjna papką dla dzieci.
Moim zdaniem tak było właśnie z ta produkcją. Można doszukać się tam pozytywnych
aspektów,ale większość filmu jest na tyle bzdurna,że aż odtrąca i cały urok filmu po prostu
zwyczajnie pryska.
Moja ocena to 5/10 bardzo przeciętnie.
Zgadzam się z tą opinią, tylko, że dostrzegłem troszkę więcej pozytywów w tym filmie i ostatecznie zostawiam 6/10. Lecz pomimo tego uważam , że kto nie obejrzy ten niewiele straci. (a może i zyska, np. ponad 2 godziny życia...? :)
'Film jest bardzo luźna interpretacja historii o Noe , na tyle luźną, że co niektórych może irytować.' Zgadza się. To nie jest klasyczna historia biblijna. Jeśli ktoś jest to w stanie przyjąć, to fajnie - ja na to idę akurat, jako katoliczka czytająca apokryfy po godzinach dla ich walorów poznawczych. Jeśli ktoś trzyma się ściśle tekstu kanonicznego, będzie niezadowolony - ale czy to jedyny film biblijny na tej planecie? Raczej nie.