PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=622318}
5,6 104 tys. ocen
5,6 10 1 103889
4,8 46 krytyków
Noe: Wybrany przez Boga
powrót do forum filmu Noe: Wybrany przez Boga

Spodziewałem się, że będzie więcej elementów z Biblii, tymczasem dobrze ktoś napisał w komentarzach, że wpleciono tu sporo fantastyki, która z Biblią nie ma nic wspólnego. Nie wchodzę w dyskusję, czy Biblia jest fantastyką, czy nie - chodzi mi o fakt, że w filmie mało jest elementów z tych, które w Biblii nt. Noego zostały opisane. Chyba jedynymi są budowa arki, wprowadzenie zwierząt i potop. Film powinien nosić tytuł 'Walka o Arkę', albo coś takiego. Poza tym wiele jest zbyt długich, nudnych scen. I w ogóle wychodzi na to, że ludzcy pasażerowie Arki mieli być ostatnimi ludźmi - Noe wnioskuje tak po tym, gdy się okazuje, że syn Ham nie ma żony, a żona drugiego syna nie może mieć dzieci (nie będzie więc potomstwa, a na ziemi będą żyły tylko zwierzęta). Potem jednak okazuje się, że za sprawą cudu (do którego przyczynił się dziadek Noego jeszcze przed potopem) Ila jest brzemienna, ale nie pasuje to już do wcześniej postawionej przez Noeogo diagnozy, że wszyscy ludzie z załogi mają być ostatnimi na ziemi (bo brak potomstwa, oznacza wymarcie gatunku ludzkiego), więc nie ma mowy na jakiekolwiek nowe dziecko i twierdzi, że jeśli urodzi się dziewczynka to je zabije. Noe podejmuje różne dziwne decyzje z resztą nie tylko on. Niby miłosć najważniejsza, ale jest to kolejny film z tych, w którym przedstawia się mordobicie w imię miłości oraz wyższość tych, którzy mogą mieć dzieci (pasują do ogólnego obrazu rodziny i szczęścia) nad tymi, którzy są samotni, a nie chcą i również pragną szczęścia. Noe podejmuje decyzję trzymania się swojej wersji wydarzeń, które mają nastąpić (pasażerowie arki mają być ostatnimi żyjącymi ludźmi, włącznie z nowonarodzonym dzieckiem). Ham nigdy nie daruje ojcu, że gdy była okazja, nie pomógł ocalić dobrej dziewczyny (skąd inąd całkiem ładnej), którą odnalazł w mieście kainowym przed potopem i z którą mógłby być szczęśliwy. Z resztą dziwi mnie też postawa Hama, gdy w trakcie ucieczki, dziewczyna wpadła we wnyki i gdy miała zostać stratowana przez tłum biegnący do arki, mimo wszystko nie ratował jej do końca, tylko posłuchał ojca, który kazał mu uciekać. Prawda jest taka, że wolałbym zginąć razem z nią, niż męczyć się na tej je*anej arce w samotności. Tak, je*anej, bo na co komu życie w smutku.

Pod koniec potopu następuje pewien powiew normalności, gdy Noe w ostatniej chwili decyduje sie nie zabijać dzieci Ili (czyt. przeciwstawić Bogu, albo temu, jak zinterpretował jego zamysł). Widzimy go siedzącego samotnie gdzieś pod podkładem. Co sobie myśli? Może że zdradził Boga, swoje ideały, pozwolił złamać swą męską siłę przez... miłość. W każdym razie dla mnie (widza) wygląda to tak, jakby wszystko co do tej pory się działo, to były jakieś sekciarskie wymysły. Nawet Tubal-Kain wydaje się być przy tym wszystkim w miarę normalny, życiowy, próbujący przetrwać jak się tylko da - co prawda zły, bo pragnący śmierci, ale nie napawany jakimiś niezrozumiałymi, nieżyciowymi fanaberiami. Człowiek pragnący przetrwać w realiach, w jakich przyszło mu żyć. Niestety 'niektórych rzeczy nie da się naprawić' jak powiedział Noe, gdy zrozumiał swoje błędy i zaślepienie spowodowane wymyślonymi wyobrażeniami woli Boga, które spowodowały wiele zamieszania i wpłynęły m.in. na to, że jego syn Ham nie zazna szczęścia do końca życia, oraz mało co pozbawiłby szczęścia drugiego syna.

Z pozytywnych rzeczy w filmie - podobały mi się efekty specjalne.