Przekładanie powieści na ekran zawsze jest ryzykowne, w tym przypadku niekoniecznie udane-jako fanka pióra Murakamiego i jednocześnie wg mnie bardzo dobrej adaptacji Tony'ego Takitani-film dość nużący, dłużacy się czego dopełnia jeszcze dość męczące muzyczne "rzępolenie" i "plumkanie", to wszystko sprawia, że dość ciężko jest wyłapać te wszystkie emocje, którymi ten obraz powinien emanować.
Choć może się mylę, gdyż cudowna telewizja puszcza tego rodzaju filmy o 2 nad ranem LoL
Jednak nie zaprzeczę, że jestem pod wrażeniem roli Kei'nichi Matsuyamy.
Owszem, ryzykowne, moim zdaniem akurat udane mimo swiadomosci ze ekranizacji wiekszosci ksiazek Murakamiego nie da sie wyobrazic jako wykonanych przynajmniej zadowalajaco. Film to film, wszystkich mysli i wewnetrznych zmagan bohatera szczegolowo nie uchwyci, ale ten moim zdaniem uchwycil to, co dla oryginalnego Norwegian Wood esencjonalne: z czym moze zmierzyc sie (zbytnio na swoj wiek)wrazliwy czlowiek, jesli decyduje sie na odpowiedzialnosc i ciaglosc bez wzgledu na to, jak obciazajace moga okazac sie w rezultacie.
Brakowalo w filmie czasu na autentyczne oddanie postaci Nagasawy, ale mozna na to przymknac oko; Reiko filmowa wywierala odmienne wrazenie niz ksiazkowa, zarowno poprzez aparycje jak i zachowanie - to nie byla ta poczciwa pomarszczona Reiko.
Rzepolenie bylo chwilami nieco meczace, adekwatnie do stanu ducha Toru, wiec moim zdaniem dobrze zgrane z jego emocjami.
Podobaly mi sie odtworczynie rol dziewczat: Hatsumi, Naoko, Midori - subtelne, wyraziste i zawierajace w grze wszystko, co dla tych postaci istotne, nie wspominajac juz o urzekajacej urodzie.
Sprobuj obejrzec o normalniejszej porze :)