Wczoraj oglądałam ten film i bardzo mi się podobał, jednak powstała pewna wątpliwość. Oczywistym dla mnie wydawał się fakt, że wraz z wampirem i szczurami przybyła do miasta dżuma. Jednak kiedy poruszyłam ten temat po seansie, okazało się, ze nie dla wszystkich jest to oczywiste.
Tak więc, żeby rozwiać wątpliwości - była epidemia czy nie? (przecież wampir nie wymordował wszystkich!!)
Była plus Nosferatu pozabijał trochę osób podczas morskiej podróży (w gazecie, którą Knock kradnie strażnikowi można przeczytać o ofiarach ze śladami ukąszeń na szyi). Od dżumy poumierali marynarze (poza bosmanem i kapitanem, którego Nosferatu zabił off-screen), no i ludzie w Wisburgu.
Zaraza w tym filmie ma wymiar irracjonalny. Nie wiadomo dlaczego wybuch, nie wiadomo dlaczego wygasa. Nie można ją w żaden sposób kontrolować. Chodzi o dodatkowe podkreślenie pierwiastka filozoficznego jakie jest w tym filmie, mianowicie śmierć (uosabia ją wampir), wampir jako źródło i przyczyna śmierci jest realnym zagrożeniem złem tkwiącym w otaczającym człowieka świeci.