Wołał ich to kto, ha? Chciały tu czego? Kapuste mie z pola znika, już wiem kto ma lepkie ręce, macki znaczy... A tak serio - film przyjemny i miejscami daje do myślenia nawet, co rzadko się zdarza w tego typu produkcjach, ale: pewnie jestem ciemny chłop z lasu - ośmiorniczki przyleciały na ziemię tylko po to, żeby przekazać babce wiedzę na temat tego, jak ma owe ośmiorniczki uchronić przed zestrzeleniem, po czym zniknęły? Czyli jakby nie przyleciały, to nikt by nawet nie próbował ich ubić? jeszcze jest trzydziestosekundowy motyw - "potrzebujemy pomocy", ciach! Koniec wątku. I "mamy dla was dar", ciach, koniec wątku. Ludzkość nie nauczyła się stepować, kosić trawników, ani widzieć przyszłość. Mój malutki rozumek rozumie filozoficzne tematy w filmie co nieco, ale do groma, fabuła ssie jak sasza grej w najlepszych latach.
Przecież wszystko zostało wyjaśnione, wręcz prawie nie dając możliwości interpretacji. Kosmici potrafiący przewidywać przyszłość, ujrzały, że jedyną szansą na (tu jedyna możliwość interpretacji) ich przetrwanie, jest przekazać nam swoją wiedzę i za 300 lat żądać pomocy. Tyle, wielkie mi arcydzieło kinematografii.
" (...) że jedyną szansą na (tu jedyna możliwość interpretacji) ich przetrwanie, jest przekazać nam swoją wiedzę i za 300 lat żądać pomocy." A to mi umknęło w takim razie. Ale skoro coś takiego umyka, a filmu nie przewijałem ani nie wyłączyłem przed końcem, to chyba słabo zaakcentowane było. No ok, to by troszkę ratowało dziurawa fabułę.