Witam, nie za bardzo zrozumiała jest dla mnie scena z chińczykiem. Skąd w ogóle wziął się taki dialog w przyszłości? Po co Chińczyk tłumaczy jej, że zadzwoniła do niego 18 miesięcy temu i pokazuje numer telefonu, przecież ona powinna wiedzieć, że to zrobiła. Tak samo po co opowiada jej na ucho słowa, które wypowiedziała jego żona przed śmiercią. Z tej sceny można wywnioskować jakby ona się tam znalazła przypadkiem i nie wiedziała co się dzieje, a tak naprawdę ona tylko podejrzała przyszłość. O co w tym chodzi, to błąd czy czegoś nie zrozumiałem.
To jest właśnie cała kwintesencja takich zjawisk jak istniejący wszędzie Bóg, czy jednoczesnego przeżywania przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Dla człowieka (a przynajmniej większości ludzi) wyobrażenie sobie tego jest niemożliwe, co paradoksalnie pozwala na całkowicie dowolną interpretację.
Louise mając zdolność widzenia przyszłości widziała, że może zapobiec atakowi na obcych.... i teraz, jeśli akceptujemy ten jej dar i nie zaczniemy kontestować jakiś paradoksów, czy w ogóle możliwości zmieniania przyszłości, dochodzimy do odpowiedzi, że... sam sposób "naprawy" przyszłości nie ma większego znaczenia.
Akurat w tym wariancie ten sposób przybrał formę rozmowy z generałem, w której pokazuje on numer swojego telefonu i przekazuje słowa swojej żony.
Ale możemy założyć, że ten bardzo prosty sposób przekazania potrzebnych informacji wynikał z tego, że Louise była początkująca w korzystaniu ze swojego daru (no i widz też miał łopatologicznie pokazane skąd ona znała numer i odpowiednie słowa) i dlatego na razie musi zerkać w przyszłość i przeprowadzać rozmowę z generałem. Niemniej, za jakiś czas Louise nie będzie potrzebować takich wizji i rozmów, bo od razu będzie wiedzieć co się wydarzyło, co się dzieje i co się wydarzy.
W dalszym ciągu ta scena wydaje mi się bezsensowna. Najbardziej razi mnie oczy moment, jak ona z teraźniejszości znajduje sie w przyszłości i nie wie co się dzieje i mówi do żółtka, że nie posiada jego numeru telefonu. Wg mnie zerkając w przyszłośc, powinna to być zwykła przyszłość, w której postać dr Banks wie o wszystkim co się wydarzyło 18 miesięcy wcześniej jak i również to co sie dzieje w danym momencie i ta rozmowa z generałem jest bezsensowna. Wygląda to tak jakby ona sie przeniosła w czasie i nie wie gdzie jest i nie rozumie za co wdzięczny jest jej jenerał. Wcześniejsze wglądy w przyszłość pokazane były normalnie, np gdy spędza czas ze swoją córką. Czy to czasami nie jest błąd?
Ja tego nie odebrałem jako błąd i starałem się wyjaśnić dlaczego.
Nie możesz za pomocą trzech wymiarów opisywać rzeczywistości czterowymiarowej. W przeciwnym razie będziesz miał więcej pytań niż odpowiedzi.
Bo opierając się o "obowiązującą" logikę można mnożyć pytania - jakim cudem obca cywilizacja znająca przyszłość nie przewidziała własnej zagłady? Jeśli nie ma czasu, a przeszłość, teraźniejszość i przyszłość dzieje się jednocześnie, to po co Banks w ogóle zagląda w przyszłość, skoro powinna widzieć ją bez konieczności skoków w czasie? itd.