...cały film bardzo mi się podobał. Ale końcówka.... załamałem się poprostu. DO
WSZYSTKICH KTÓRZY NIE OGLĄDALI TEGO FILMU JESZCZE! Obejrzyjcie cały film, a
wyłączcie go 10min przed końcem seansu, dużo przyjemniejszy film się wtedy okaże :)
gdyby nie ta nędzna końcówka byłoby 8/10, ale przez to 7 nieszczęść na końcu, moje
mniemanie o tym filmie spadło o 4 oceny w dół :)
swoją drogą, dziwnie się czułem widząc Carreya w roli poważnej :) ale zagrał ładnie.
Końcówka faktycznie wypada blado. Gdy ogląda się film z czasem napięcie rośnie, gęstnieje atmosfera, intryga nabiera tempa. Widz ma przeczucie, że finał będzie mroczny i niepokojący. Tymczasem przynosi on całkowite rozluźnienie. Bohater cierpi, jest w szoku, ale żona przekonuje go, że powinien zapomnieć o przeszłości, bo jest teraz innym człowiekiem. Sama nie ma wątpliwości, że chce z nim być, chociaż wie o jego zbrodni. Walter szybko wybacza samemu sobie i idzie do więzienia odpokutować winy (w końcu to, że jest mordercom nie zwalnia go z obowiązku bycia dobrym ojcem:)). Fałszywie oskarżony profesor po 13 latach wychodzi z więzienia i w zasadzie też powinien się cieszyć, bo gdyby sprawy potoczyły się inaczej odsiedziałby dożywocie (a co tam, że odsiadka zrujnowała mu życie osobiste).
Mam wrażenie, że twórcy uparli się, żeby zakończyć film choćby częściowym happy endem, po szoku jakim dla widza miał być fakt, że Walter jest mordercom. Według mnie zupełnie niepotrzebnie. BTW: Ciekaw jestem jaki byłby ten film gdyby za reżyserie wziął się Polański. Wtedy na pewno mielibyśmy do czynienia z innym zakończeniem.