film zapowiadał się ciekawie,
ale od połowy ciągnął się niemiłosiernie.
radzę nie oglądać późnym wieczorem. powieki same opadną :]
racja, film zapowiadał się całkiem ciekawie, ale gdzieś od połowy z klatki na klatkę stawał się coraz bardziej naiwny i absurdalny.poza tym podobny zabieg scenarzysty był już tyle razy wykorzystywany, że stał się już lekko "oklepany" i wcale nie zaskakuje, a raczej bawi swoją przewidywalnością. nie polecam.
Ja zaczęłam oglądać ale gdzies po 30-40 min zrezygnowałam bo w sumie w filmie nic się nie dzieje. Zastanawiam się czy warto kontynuować oglądanie czy nie.
Zgadzam się. Zapowiadał się ciekawie, a wyszły flaki z olejem. Momentami żałośnie śmieszny. Nie polecam.
Pomysł na film - dobry, wykonanie, szczególnie pana od mimiki twarzy w komediach - tragiczne.
A co takiego było tragicznego w jego wykonaniu? Kamienna twarz, głębokie a zarazem tempe spojrzenie psyhopaty to nie lada osiągnięcie... Można było się wczuć w jego rolę. Nie wiem co masz do zarzucenia?
Widzę, że Twoja argumentacja jego gry w tym filmie kończy się na puszkowaniu go w głupich (ale fajnych!) komediach. Carrey podobnie jak w Telemaniaku pokazuje, że w roli obłąkanego świetnie się sprawdza - a zarazem nie ma wrażenia, że oglądamy tą samą postać. W Truman Show, czy Człowiek z Księżyca można odnieść wrażenie, że to dwóch zupełnie innych aktorów. Jim tworzy niepowtarzalne kreacje w odróżnieniu od innych aktorów noszących miano "bardzo dobrych" (Jack Nicholson, Mel Gibson, Bruce Willis, Al Pacino itd.) którzy ciągle odgrywają takie same role i w każdym filmie mamy wrażenie, że to ten sam bohater.