...główna bohaterka wyszła na brzeg jeziora i zaczęła się drzeć. Wskaźniki kiczu, cringe'u i braku logiki wyrzuciło poza skalę i zwyczajnie wyłączyłem TV. Wcześniej tylko wyszedłem z pomieszczenia po scenie obezwładnienia jednego z bandziorów, którzy próbowali odbić szefową mafii. Zwyczajnie ktoś w tym miejscu nie wiedział jak to inaczej, bardziej wiarygodnie rozegrać... No i te nieszczęsne procesy sądowe itp. itd. Ach, szkoda "szczempić" ryja.
Film z serii "sado-maso", oglądanie tak idiotycznych i naciąganych zachowań bohaterów należy do jakiejś dewiacji, ewidentnie. Oczywiście można nakręcić film, gdzie głównemu bohaterowi wszystko uchodzi płazem, ale musi to wyglądać na rzeczywisty łut szczęścia, a nie ewidentny protektorat ze strony scenarzysty...
"Silna", socjopatyczna feministka krzycząca o urywaniu jąder, bez wiary w cokolwiek wykraczającego poza ramy naszej rzeczywistości i często operująca słowem "ku**a", okradająca bezbronnych. Paskudztwo. Może taki był zamysł tego filmu, zostawić niesmak i uczulić widza na zło czyhające w ludziach.