Film do trudnych i długich przemyśleń.

Dzieci to najprostsza i najszybsza do zmanipulowania "broń" - ten film doskonale ukazuje jak można najmłodszemu pokoleniu zrobic papkę z mózgu, wmawiać rzeczy niedorzeczne a przynajmniej hiperbolizować otaczającą rzeczywistość.

"Kiedy rozmawiam z niewierzącym moja dusza czuje do niego wstręt". Mówi to 12.letnie dziecko.To samo dziecko twierdzi ,że ludzie wierzący w ewolucję to głupcy. Nie należy także zapomnieć ,że wszystko jest dziełem Szatana.
Ten film mnie przeraził, przestraszyło mnie to,że film jest współczesny i dzieje się w USA - kraju który jest nam ( z niewiadomych dla mnie powodów) stawiany za przykład demokracji. Miałam dziwne wrażenie ,że nie opowiada on o ewangelickim zjeżdzie dla dzieciaków a przedstawia historię zebrania sekty, momentami czułam się jakbym oglądała dokument o Ku Klux Klanie.Słowa ,które padały tam pod adresem innych religii czy chociażby na temat współczesnego świata napawają lękiem. Brak tu miłosierdzia typowego dla chrześcijaństwa, za to za często pojawia się słowo : grzech, szatan, piekło, nawrócenie, wojna. Wojna. Jak takim małym brzdącom można mówić,że uczestniczą w wojnie?! Przecież to chore.
Te zjazdy, teatrzyki , przedstawienia... Nie ma nic złego w uświadamianiu dzieciom zagrożeń współczesnego świata, ale gdy widziałam na tym filmie jak manipuluje się dziećmi by poparły zniesienie aborcji lub konkretnego polityka wzbierała we mnie złość. Jak można łączyć kościół z życiem politycznym? Granica została przekroczona. Te dzieci są już spaczone. Rozmawiają tylko o Bogu , choć nie, częściej o Szatanie. O Bogu było tam niewiele wspominane.

Odbiegając już od całej tej historii indoktrynacji dzieciaków zastanawiają mnie pobudki głównej bohaterki - dla niej to naturalne ,żeby wpajać dzieciakom takie bzdury. Jest doskonale świadoma tego co robi, choć w bezposredniej rozmowie stara się ukryć swoje zamiary. Jedynie sprowokowana przez dziennikarza radiowego przyznaje się ,że chce stworzyć coś na kształt muzłumańskich obozów, tyle że zamiast broni dzieciaki dostaną w przyszłości do rąk... funkcje polityczne. I chyba właśnie o to chodzi. Bo jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę.