To jak się traktuje n̶i̶e̶w̶o̶l̶n̶i̶k̶ó̶w̶ pracowników w korporacjach jest tajemnicą Poliszynela.Jest to temat ważny,a ten film marnuje szansę na przekazanie tego szerszej publiczności.Osobiście uważam zrobienie z Angelo takich ciepłych kluch za zasadniczy błąd.Wierzący powinien tym bardziej walczyć o swoją lubą,bo jak Bóg ją będzie chciał w celibacie to i tak ją weźmie.
Co do lubej to aż oczy bolą.Ubrania jak na wieszaku (dobrze,że cały czas w pełni umundurowana bo by się słabo mogło zrobić niektórym).Szyja jak u żyrafy z tą różnicą,że wszystkie ścięgna widać.Anoreksja,bulimia,nowotwór,whatever - to się leczy,a nie wywleka na ekran.Jakby grała więźniarkę w p̶o̶l̶s̶k̶i̶m̶ niemieckim obozie koncentracyjnym to image jak znalazł,ale do tej roli żadnego uzasadnienia do wychudzenia nie było.Zagrała dobrze - to się chwali.Jednak niesmak pozostaje.Nie zapomnę sceny na dachu budynku gdy obejmuje Angelo to dłoń kładzie z tyłu jego szyi i widać wszystkie kości palców niemal jak na prześwietleniu,a między knykciami i na całej wierzchniej stronie dłoni tworzą się doły niczym okopy (zróbcie sobie pięść dla porównania i zobaczcie jak to wygląda - ona tylko trochę dłoń zgina,nie zaciska).To jest straszne.
Agnieszka Grochowska dostała kiepawą rolę,ale widocznie u Zanussiego się bierze wszystko,więc zagrała.Jest przy tym dość wiarygodną socjopatką,choć sama rola,podkreślam po raz kolejny jest słaba.
Ten hipnotyzer to już za dużo w tym scenariuszu,a w połączeniu z boską interwencją umożliwiającą oddychanie bez respiratora choremu,który był przykuty do łóżka to już w ogóle zestaw,który wraca niczym jagody popite mlekiem.
Scena na spacerniaku w więzieniu to już w ogóle jakieś nieporozumienie,a forma znęcania się przez współwięźniów wręcz groteskowa.
Nie udało się tego wszystkiego spleść w jedną spójną historię.
Zmarnowany potencjał przywodzący na myśl film "Hiszpanka",choć tam marnotrawstwo było jeszcze większe ze względu na przepiękną scenografię,świetne kostiumy i kręcenie filmu na tradycyjnej taśmie.