PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=665400}

Obcy: Przymierze

Alien: Covenant
2017
5,7 83 tys. ocen
5,7 10 1 83093
5,0 59 krytyków
Obcy: Przymierze
powrót do forum filmu Obcy: Przymierze

Pojawiło się już wydanie BR to postanowiłem obejrzeć sobie najnowsze "dzieło" Scotta jeszcze raz, bo może jakimś cudem podczas pierwszego seansu, umknął mi gdzieś jego geniusz lub przez nieuwagę, nie dostrzegłem istotnych elementów, które być może sprawiają, że mamy do czynienia z perełką...
Jednak ponownie przechodzę przez serię niekontrolowanych facepalmów a w standardowym układzie klawiatury brakuje bardzo emotikonów typu "o ja pier***" które byłby w stanie oddać ducha przeżywanych emocji.... które tyczą po kolei:

1. Nowy kapitan: Jak na Boga, taka osoba mogła znaleźć się w składzie zapewne ekstremalnie kosztownej, poprzedzonej latami przygotowań i badań, załogi wyprawy kolonizacyjnej w kosmosie..... JAK ??? Jak na Boga została oficerem i PO dowódcy misji ??? W pustce kosmosu zagrała im muzyczka rodem z Pikniku Country w Mrągowie, a świeżo upieczony dowódca, wbrew wszelkiej logice i wbrew wszelkim procedurom stwierdza, że zmieniamy cel misji - tak - tej misji przez dekadę przygotowywanej przez sztab ludzi, i lecimy na inną planetę, bo jest bliżej a załodze nie chce się wskakiwać w hibernacje........ WUT??? Rozumiem, że załoga naciska dowódce, że to i tamto, ale żeby on wyskakiwał z takimi argumentami z czapy ? Z całej załogi tylko jedna osoba zachowuje jako taki trzeźwy ogląd i składa oficjalne zażalenie... I tym samym pies drapał lata planowania - lecimy gdzie indziej....

2. Trzy kadry dalej już są w układzie planetarnym nowego celu. Komputery analizują atmosferę a wyniki wprawiają w zachwyt! Skład oraz ciśnienie identyczne z ziemskim! Hurra, z tego podniecenia, lecimy grupą pooddychać świeżym powietrzem bez chwili refleksji, żeby jedna osoba wyszła w pełnym autonomicznym kombinezonie, przeszła się po okolicy i sprawdziła, czy nie było jakiegoś erroru w Windowasch który się jebnął i zamiast azotu jest metan... No dobra - lecą wszyscy razem to nie będziemy już dalej drążyć.... Ale chwila - patrzymy na szykującą się do ekspedycji ekipę a oni wyglądają, jakby w ciągu 100 latach rozwoju techniki odzieżowej, zatoczono krąg i powrócono do materiałów używanych przez podróżników w pierwszej połowie XX wieku... uszatki, zielone parki i buty na futerku....

3. Łażą po tym nowym świecie, grzebią paluchami w jakiś purchawkach.. (to samo było w Prometeuszu, więc odwaga/głupota nie powinna dziwić) - za to dziwi nowa forma pozyskiwania hosta przez ksenomorfy za pomocą jakiegoś ku*** zapylania.... a jeszcze bardziej dziwi czas w którym nasi ulubieńcy ewoluują... Po opuszczaniu hosta w ciągu paru minut a przynajmniej 3 kadry dalej są już kilkakrotnie większe... Skąd taka przemiana, skąd energii którą mógłby wykorzystać za sprawą Isaaca Newtona i termodynamiki do wzrostu to nie wiadomo..
Kolejny facepalm (a właściwie facepalm w jednym ciągłym facepalmie) był, kiedy z super nowoczesnego, na miarę XXII wieku ambulatorium, z zabezpieczeniami do kwarantanny, ucieka ksenomorph pukając 3 razy pyszczkiem w szybę...

4. I znowu nasz kapitan - normalnie oficer dekady a nawet i wieku. W wielkiej panice (kolejna która nie wiadomo skąd wzięła się w załodze) oficer/doktor drze się przez radio, żeby wracał, że krew, że nie wie co ma robić, a nasz wesołek idzie krokiem luźnego Georga przez trawy i knieje i z uśmiechem na ustach mówi, że już niedaleko..... WTF?? Jeden z załogi, sypie mu się po drodze i raczej nie wygląda jakby dostał niestrawności po kosmicznym żarciu, tylko na nieznanej planecie, jak już zauważyli, mającej styczność z cywilizacją, wyraźnie się czymś zaraził. Dla 99% w miarę rozgarniętych osób, byłoby to jakimś sygnałem a już na pewno powodem do niepokoju, ale nasz dowódca roku, jak widać nie do takich rzeczy został stworzony. Krzyki z lądownika ani z dogorywający z nieznanych przyczyn członek załogi nie robią na nim zbyt dużego wrażenia - do momentu aż wśród potoku krzyków słyszy krzyk własnej żony..... Wtedy bach... chyba podmienił aktora albo załadowali mu program "alter ego" bo zamiast pląsającego się wolnym krokiem śmieszka, widzimy przejętego człowieka (specjalnie nie piszę dowódcy, bo jest tak zamotany w tej sytuacji i kompletnie nie wie co robić, że wstyd nazywać go dowódcą)

To tyle na 50 minut filmu..... oglądam dalej ten pastisz