PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10010007}

Obcy: Romulus

Alien: Romulus
2024
6,4 44 tys. ocen
6,4 10 1 44283
6,4 61 krytyków
Obcy: Romulus
powrót do forum filmu Obcy: Romulus

Po raczej pozytywnych recenzjach, seans okazał się jednak rozczarowaniem. Romulusa da się obejrzeć bez bólu, a nawet ma swoje plusy, o czym za chwilę, całościowo poziomem jednak bliżej mu do średniaków jak 4 czy Prometusz, niż do kultowych 1&2. Stara się jak może nawiązywać głównie do tych klasyków, nawet częściowo mu to wychodzi, ale scenariusz i nijacy bohaterowie nie pozwalają rozwinąć mu skrzydeł.

Na początek plusy. Scenografia, wygląd statków, oprzyrządowanie, ekrany - generalnie taki wizualny retrofuturyzm naprawdę oddaje styl tego co było głównie w częściach 1&2. I nie są to drobne nawiązania, musiano naprawdę wiele uwagi temu poświęcić. Świetnie to się prezentuje i film ma ten mocny, klaustrofibiczny klimat, przynajmniej do pewnego momentu.
Ogólna koncepcja czerpania głównie z pierwszych części, a nawet kopiowania niektórych scen do mnie nawet trafiła. Rozumiem, jeśli kogoś to odrzuca, ale mi osobiście to nie przeszkadza. Uczynienie z tego takiej klasycznej historii o monstrum w kosmosie i próbie przetrwania, po nieco przekombinowanym Prometeuszu, też mi się podoba.

Ogólnie film, gdzieś do mniej więcej połowy całkiem mi się podobał. Ucieczki przed 'facehuggerami' zostały, nieźle zaprezentowane. Android Andy był dość ciekawą postacią, dobrze zagrany.

Niestety, nawet w tej bardziej udanej dla mnie cześci, zdarzyły się uproszczenia fabularne, gatunku 'ahh te bystre dzieciaki z kina przygodowego':
- opuszczona stacja z niezwykle cennymi zasobami dryfuje sobie w kosmosie, blisko planety i nikt z tej potężnej korporacji się nią nie interesuje tylko nasze milusińskie dzieciaki
- niby wielki terror i wyzysk korporacyjny, a nastolatki startują sobie statkiem bez problemów
- bystre dzieciaki operują sobie na opuszczonej stacji jak stare wygi podróżujące wielokrotnie w kosmosie
- nie bardzo po nich widać to wyekspoloatowanie ciężką pracą, ogólnie to grupa 'randomowych' postaci bez charakteru
- uszkodzony statek sam ląduje na stacji

Do momentu, aż obcy w pełnej krasie zaczyna brylować ogląda to mi się całkiem dobrze. Czym bliżej końca tym gorzej. Beznadziejnie zrealizowano sceny walki z Rain. Rozjeżdża się to z pierwszą połową filmu, najpierw w nawiązaniu głównie do pierwszej części, budujemy powoli klimat, wręcz restaurujemy niektóre sceny, ukazujemy tego jednego obcego z estymą i grozą, po to aby później pokazać nam scenę, w której kilku obcych boi się jednej dziewczynki z karabinem? Następnie Rain (sposobem, przyznaję), ale likwiduje całe to stado z jednej spluwy.
Te sceny są też dziwnie zmontowane, w jednej scenie obcy podążają blisko Rain, w drugiej nasza bohaterka urządza sobie pogawędkę z Andym, a obcym się w ogóle nie śpieszy. To powinien być bardzo intensywny moment kulminacyjny, a jest przedstawiony byle jak.

Ogólnie w montażu wyleciało trochę scen, przez co ma się wrażenie, że bohaterowie poruszają się po stacji kilkunastosekundowymi skrótami.

Akcja w windzie mocno naciągana.

Nie podobał mi się też finał kopiujący część czwartą. Ale to już w Resurrection, mocno mnie zirytowało. Jestem zdania, że jeśli w serii o Obcym, dodajemy nowe monstrum, mutację to niech to ma ręce i nogi, jest należycie wprowadzone i zaprojektowane (jak np. królowa w dwójce). Obcy to jednak pewien unikat. A zarówno tutaj jak i w czwórce, mamy wrzuconą na szybko jakąś wolno kroczącą pokrakę, bo ktoś uznał, że Alien na finał jest za mało 'cool'. No i znowu gryzie mi się to z nabożym odtwarzeniem klimatu i scen pierwszych odsłon, po to by na koniec wrzucać to olać.

Podsumowując, pomimo pewnych nieco irytujących uproszczeń związanych z paczką dzieciaków z grubo ponad połowa filmu mnie jnawet usatysfakcjonowała. Scenografia i klimat pierwszych części odtworzone bardzo dobrze. Odtwórcze, ale w przyjemny sposób. Powrót do klasycznej formuły, zrobił dobrze tej serii. Czym bliżej końca, tym więcej przesadzonych akcji, a wcześniej całkiem skrupulatnie odtwarzany zabójczy stwór, staje się coraz bardziej ułomny i nieporadny. Na tyle, że w finale trzeba go zastąpić, jakąś zmutowaną pokraką.


ocenił(a) film na 5
forzaroma

Ujdzie ale i tak najsłabszy ze wszystkich części Obcego przy czy nie wliczam tych dwóch wysrywów o szalonym syntetyku robionych przez wypalonego już reżysersko Scotta a mianowicie: "Prometeusza" i "Przymierza"
SPOILERY
1. Wiele powielonych pomysłów z poprzednich części tylko w gorszym wykonaniu począwszy od całych scen jak np. te z uwięzioną osobą w kokonie, a skończywszy na kultowych tekstach rzucanych przez bohaterów. Nawet sam finał z tym jakby to nazwać finałowym BOSSEM to jakby skopiowany z Przebudzenia z 1997 [poród monstrum, mieszanka DNA itp] Mogli se to darować i zafundować lepszą rozwałkę z klasycznym Obcym, a tak mamy cały czas kopie i klisze poprzednich części...

2. Nie trzyma się logiki gdyż wszystko tam zbyt szybko się dzieje np. proces wszczepienia embrionu przez facehugera trwa zaledwie kilka minut, a nie wiele godzin jak to miało miejsce w poprzednich częściach 1-4. Co jest totalną bzdurą i sprawia wrażenie jakby zabrakło jeszcze jednego aktu w tym filmie tego który buduje napięcie.

3. Bohaterowie kompletnie bez osobowości, których los jest widzowi obojętny, po prostu zwykłe mięso armatnie które szybko ginie więc można zapomnieć o takich postaciach jak np Hudson, Vasquez, Burke, Hicks czy innych z których każda miała swój indywidualny charakter oraz cechy, dzięki czemu wykorzystano ich potencjał w 100% Tu mamy po prostu ludzi bez historii, grupkę statystów która to po kolei i dość szybko ginie, a jedyne postacie które coś wnoszą to para głównych bohaterów murzyn adnroid i ta podróbka Ripley [reszta to tylko tło]

4. Sceny samej akcji z Obcymi też jakieś takie słabe to to było w porównaniu choćby z Obcym 2 i 4 gdzie jak już była akcja to konkretna na którą wpływ miało wiele znajdujących się tam postaci. Tu jak zwykle tylko Bohaterka jest mega hiper super i jej android reszta to nic nie wnoszące ofiary losu BTW. Strzelaniny z Aliens 1986 czy Aliens Przebudzenia 1997 miały ten "pazur" w sobie, do dziś lubię sobie obejrzeć te sekwencje akcji, za to w Romulusie były bo były...

Na Plus: Pierwsze 45 minut filmu, scenografie i ogólnie wizualnie dość ładnie to wyglądało.