Od razu napiszę, że nie ma tu mowy o poziomie jaki trzymały dwie pierwsze części. Jednak to nie powód aby ganić film za to jaki jest, ponieważ niemożliwym jest kręcenie w kółko tak samo dobrych kontynuacji. Kolejna dowód na obronę trzeciej części to celowe zmienianie gatunków przy okazji kręcenia kolejnych części. Jeśli porównać reżyserów i inne części "Obcego", od razu rzuci się w oczy ich konsekwencja w realizacji wszystkich dotychczasowych produkcji. Dlatego też czepianie się poszczególnych części nie ma większego sensu. Ridley Scott, James Cameron, David Fincher, Jean-Pierre Jeunet a nawet Paul Anderson - jeśli ktoś zna ich filmy i wie, że są oni w pewnym sensie wizjonerami kina, a nie naśladowcami, nie ma prawa krytykować ich wizji "Obcego". Wiem, że każdy od wszystkich części tej serii spodziewa się kontynuacji wizji Jamesa Camerona albo Ridleya Scotta, ale całe szczęści do tego nie doszło.
Trzeci film i trzeci raz widzimy Ripley w kapsule ratunkowej. Już na początku filmu widać, że w filmie nie będzie kompromisów w stylu części drugiej, gdzie dobro musi zwyciężyć. Bohaterka ląduje na planecie Furia (coś tam dalej), która jest kolonią karną dla największych zwyrodnialców. Szybko będzie musiała przyzwyczaić się do warunków panujących w więzieniu, bo zanim nacieszy się spokojem będzie musiała stawić czoło swojemu prześladowcy, który dziwnym trafem dostał się tu razem z nią.
Mniej tu znanych aktorów niż w poprzednich częściach, może to wina pani Weaver, która w każdej części bierze dwukrotność sumy jaką zgarnia w poprzedniej. To nawet racjonalne biorąc pod uwagę fakt iż Weaver jest aktorką utalentowaną i ambitną, w momencie kręcenia następnych części "Obcego" kojarzona jest wyłącznie z tą serią, a grała przecież w innych, cenionych filmach jak np. "Copycat" czy fenomenalny "Heartbreakers".
To kino jest bardzo dziwne, zupełnie niepodobne do poprzednich części. Na siłę można kojarzyć je z pierwszą częścią, ale tylko pod względem napięcia i tego, że tu także bezbronni ludzie stawią czoła jednemu potworowi. Ja ten film lubię bardzo, ale muszę przyznać, że poprzednie części są lepsze. Plusem filmu, jest to że możemy oglądać częściej postać Obcego. Także krwi jest więcej, co powoduje skojarzenia z typowym horrorem. David Fincher potrafi nieźle reżyserować, jeśli ktoś oglądał inne jego thrillery (choćby genialny "The Game") wie o co chodzi. Niech to będzie zachętą do obejrzenia "Obcego 3".
"Od razu napiszę, że nie ma tu mowy o poziomie jaki trzymały dwie pierwsze części"
W sumie mógłbym się z tym zgodzić bo dla mnie A3 jest od poprzednich nieco lepszy :)
Ale dla większości fanów Obcego jednak nie :P I ja tu nie jestem wyjątkiem. Obcego 3 bardzo lubię, należy do jednych z najlepszych filmów jakie widziałem - z czystym sumieniem daję mu 9/10.
Ale jednak bardziej cenię pierwszą częśc. Chociaz trójka ma świetny klimat, to jedynce pod tym względem jak dla mnie nie podskoczy.
Natomiast dwójka... także daję jej 9/10 ale ciężko mi powiedziec czy jest gorsza od czesci 3 czy lepsza. Jest po prostu inna i oba filmy stawiam "mniej wiecej" na równi.
Natomiast czwórka... da się obejrzec, ale jest niestety filmem słabiutkim a dobra w niej jest w zasadzie jedynie muzyka i ze dwie ciekawe postacie. Ocena analogicznie do numeru filmu - 4/10
Ja czwartą część traktuję jako efekt pewnego wizjonerstwa J.P.J., który bardzo konsekwentnie nie zbacza z kursu i robi filmy tylko i wyłącznie w swoim stylu. Jeśli wieźmiesz pod uwagę jego wkład w film i zapomnisz o innych częściach, to naprawdę nie ma na co narzekać. Jednak nie ma się co oszukiwać, dla wielu z nas oryginalny "Obcy" to wzór i jeśli ktoś narzuca coś własnego i nie słucha fanów, naraża się bardzo i raczej nie ma szans odnieść sukcesu, bo to potrafi chyba tylko Cameron - połączenie niegłupiego filmu z efekciarstwem (to lubię).