Film trzyma poziom, ma swój własny, specyficzny klimat, ale... (zawsze znajdzie się jakieś "ale" ^^) jest parę rzeczy, które kompletnie mi nie paszą, a mianowicie Alien, który bardziej śmieszy oraz wątek "miłosny" pomiędzy Ellen, a Doktorkiem z (mówiąc językiem i stylem Min. Wassermanna) PORAŻAJĄCĄ przeszłością jak na film tylko dla dorosłych.
Osobiście wolę ten film od dwójki i daję mu 10/10, ale ocena 9/10 z pewnością krzywdząca dla niego nie jest. Sam kiedyś uważałem, że jest dużo słabszy od dwóch poprzednich części, wręcz niepotrzebny, ale z czasem, po koeljnych seansach, zwłaszcza wersji rozszerzonej moje nastawienie do tego filmu diametralnie się zmieniło. Świetne zakończenie dla tej serii, o czwórce zapomnijmy.
Czemu uwazasz, ze xenomorph był smieszny? Jak dla mnie właśnie w tej części był njbardziej przerażający (mniejszy od tych z aliens, zwinniejszy, zdecydowanie brzydszy i jeszcze bardziej perfekcyjny w zabijaniu). W tej części obcy poruszał jak obcy a nie jak aktor przebrany w gumowy kostium.
co do wątku miłosnego, nie uważam zeby był w czymś rzeczywiście potrzebnuy, alw że rozegrano go dobrze, stanowił całkiem niezłe urozmaicenie filmu. Zresztą to była nieco zła miłość -jesli rozumiesz o cochodzi - zła niczym cały, posępny, satanistyczny alien 3:).
djtechnobyte, rzeczywiście był sprawniejszy, ale też nie miał zbyt dużego pola do popisu, tak naprawdę pokazał na co go stać dopiero pod koniec filmu, co też wpłynęło na mój odbiór. To jednak nie było to samo, co w części pierwszej (którą uwielbiam), choć i okoliczności w obu filmach (1 i 3) były znacznie inne... A ujęcie jak Xenomorph wyskoczył z komory wypełnionej płynnym ołowiem była jednak zbyt naciągana jak na mnie.