Miłej lektury: http://whatculture.com/film/10-reasons-alien-3-is-a-misunderstood-masterpiece.ph p
Moim zdaniem wszystkie podpunkty zawarte w tym artykule można określić jako "kaprysy" fanów Obcego. Np. śmierć Newt i Hicksa. Bądźmy poważni, oni na samym początku nie mieli szans na przetrwanie, zwłaszcza Hicks. Fani mają teraz ból odbytowy bo zginęły ich ulubione postacie, i fajnie. Jednak uważam że w rzeczywistości nawet Ripley by nie uszła z życiem po konfrontacji z Ksenomorfem.
W podobny sposób działają podstawy reszty argumentów w artykule. Najbardziej jednak rozwalił mnie podpunkt "Powrót horroru". To tylko dowodzi, że zaraz światem zawładną dzieciaczki grające w CoD 24/7. Każdy film ma przypisany gatunek i idiotycznym pomysłem byłoby zrobić z horroru (w dodatku o "obcym") film akcji. Ludzi którzy tak uważają trzeba unikać bo zrobią cię zjedzą na śniadanie ;)
Dwójka była filmem akcji i nie miała za dużo wspólnego z horrorem, więc ten argument nie jest taki znowu wyssany z palca.
Sam Cameron strasznie się wkurzył decyzją o zabiciu Hicksa, Bishopa i Newt w zasadzie poza ekranem. Odebrał to jako policzek wymierzony fanom serii, a jakby nie patrzeć, to z myślą o fanach serii kręci się kolejne części. Jak robisz "Gwiezdne wojny VII", to nie możesz powiedzieć "mam gdzieś fanów, co im do tego", bo to oni będą stanowić o twoim sukcesie lub klęsce. Właśnie po takich decyzjach filmy nie zarabiają (i zmniejszają szanse na kolejne części) i "Obcy 3" miał tylko farta na zagranicznych rynkach, bo w domu okazał się klapą.
Xenomorph w tej części jest strasznie lamerski. Na pierwszy rzut oka przypominał mi psa. Potem przeczytałem, że chodzi o to, że skąd powstaje, taki się staje;) Ale w wersji rozszerzonej wyłazi z woła, a nie psa, więc to niema sensu. Pysk też ma jakiś "przyjaźniejszy". Za dużo scen, w których pokazują obcego w pełnej krasie. Po pierwsze, technologia ich przerosła i wygląda to bardzo sztucznie. Po drugie, kiedy widzę biegającego xenomorpha po raz dziesiąty, to już przestaję się zachwycać. I jak słusznie zauważono w tym artykule, obcy jest strasznie tępy w porównaniu do poprzednich. Niby jest to logicznie wyjaśnione, ale odbiera trochę tej postaci.
W artykule pisze, że Newt tylko biegała i krzyczała i w zasadzie nic innego nie robiła. Autor tego artykułu nie zauważył, że tak wygląda prawie cała trzecia część. Na całej planecie niema broni, więc wszystko sprowadza się do uciekania i krzyczenia w nadziei, że xenomorph akurat wejdzie przez odpowiedni korytarz.
Co do postaci drugoplanowych, to co kto lubi, ale jak dla mnie to strasznie słabe. W jedynce był John Hurt i Ian Holm. W dwójce Lance Henriksen i Michael Biehn. Kto z "Obcego 3" może się do nich równać? I nie chodzi mi o nazwiska aktorów, tylko postaci. Jedyny w miarę sensowny protagonista (poza Ripley) umiera nagle w połowie filmu, antagonista dosłownie 2 minuty później, jego zastępca (jedyna osoba, którą szczerze w tym filmie lubiłem) na końcu okazuje się frajerem, czarny przywódca więźniów na samym końcu okazuje się idiotą (jaką kierował się logiką, kiedy postanowił ratować Ripley i samemu dać się zabić?), a Golic to już charakter maksymalnie groteskowy. Na ostatnią chwilę pojawia się Henriksen, ale wtedy już jest za późno na cokolwiek. Serio, Dillon stwierdził, że może lepiej będzie zabić xenomorpha, ale pozwolić Ripley "urodzić" tysiąc kolejnych? I zabić się, żeby wyglądać na jeszcze większego badassa?
Kiedy Golic wypuszczał obcego, to byłem po prostu zły na scenarzystów. Jakby nie mieli lepszego pomysłu na ucieczkę obcego z zamknięcia i stwierdzili "może po prostu dopiszmy postać psychola".
Genialne zdjęcia i scenografia.
Uwielbiam Finchera i potrafię mu wiele wybaczyć. Ale to nie jest film Finchera. Musiał być wkurzony na ten film o wiele bardziej, niż ja. Z edycją specjalną nie chciał mieć już nic wspólnego.