Obejrzałem 3 w wersji reżyserskiej i kurna film uzyskał całkiem inny wymiar. Jest super! Nie wiem, co może się w nim nie podobać :) Pozdrawiam!
Alien3 to najlepsze cześć, a wersja reżyserskajest jeszcze lepsza ... dodane cseny sa zejebiste!!! 10/10
Jest dokładnie tak,jak pisze przedmówca.Kapitalny film,genialny klimat zarówno w normalnej,jak i rozszerzonej wersji.
Całkiem inny wymiar... tja, zamiast psa, Runner wyłonił się z martwego (?!?) byka. I dołożyli jeszcze to, że wprawdzie Aliena uwięzili, ale jakiś świr go wypuścił - i czy jest ta scena, czy jej nie ma, niczego to nie zmienia. Normalnie, cały scenariusz napisany od nowa! (dla niekumatych: to była ironia w stanie czystym i kosmicznym).
Co może się w nim nie podobać? To, że cały film opiera się na wyrzynaniu kolejnych więźniów na różne sposoby. Takie to wciągające i ciekawe, jak miernej jakości horror klasy B (w rodzaju "Halloween" czy "W piątek trzynastego" - jeden morderca i kilka(naście) bezbronnych ofiar).
Klimat? Nie ma go, psiakrew. Nie wiem, co ma go budować. Kolejni zmasakrowani więźniowie (często w bardzo przewidywalnych scenach)? Ja tego nie pojmuję (tzn. zapewnień o niesamowitym klimacie w tym filmie).
"Co może się w nim nie podobać? To, że cały film opiera się na wyrzynaniu kolejnych więźniów na różne sposoby. Takie to wciągające i ciekawe, jak miernej jakości horror klasy B"
No to sorry ale w takim razie jedynkę też musisz zmieszać z błotem :P
"No to sorry ale w takim razie jedynkę też musisz zmieszać z błotem :P"
Nie. Dlaczego? Jedynka akurat mi się podobała. To już akurat moje osobiste postrzeganie, ale miała lepszy klimat i była odrobinę mniej przewidywalna.
Nie. Ale śmierć tego faceta przy wentylatorze - jak najbardziej (fakt, że zostanie zmielony, też). Podobnie jak to, że jak trzech facetów (Golic i jego kumple) idzie gdzieś samych, to Alien zaraz któremuś spadnie na łeb. Albo jak przygotowują tę pułapkę z wykorzystaniem odpadów, to wiadomo, że coś się musi stać. Albo jak ci dwaj (Morse oraz... nie wiem, jak miał na imię ten w bandażach) wpadli na siebie podczas próby zwabienia i zaczęli dowcipkować, też nietrudno się domyślić, że zaraz któremuś urwie łeb prawdziwy Alien. Albo... a zresztą, nieważne.
" Albo jak przygotowują tę pułapkę z wykorzystaniem odpadów, to wiadomo, że coś się musi stać."
Coś stać się musiało, tylko nie mów że przewidziałeś spadający niedopałek czy co to tam było.
A jak Brett poszedł szukac kota to było jasne że zaraz go alien dorwie.
Jak Parker i Lambert ładowali te butle też się raczej nei zdziwiłem że ich zaraz zeżarł. Jak Ripley wyleciała ze statku promem i Nostromo eksplodował to raczej nei było zbytnio zaskakujące że obcy poleciał z nią (no chyba że dla kogoś kto oglądał to w kinie w 1979 roku). Dwójka jako że robił ją Cameron była już przewidywalna aż do bólu (on już tak ma z sequelami) - zaskoczeń tam raczej nie było, jak dla mnie w trójce były większe.
przewidywalność można zarzucić każdemu filmowi. lepiej już szukać w fabule schematów, które były pokazane już w innych filmach. Niestety to wychodzi na niekorzyść "Aliens" (próba zabicia obcego poprzez wysadzenie miejsca, na którym się znajduje, ucieczka z obcym na pokładzie, wywalenie intruza przez śluzę i zasłużone lulu w kapsułach).