Dla mnie każda część jest fajna ale część trzecia według mnie jest najsłabsza z czym jak widzę się nie zgodzisz.
Alien 1 - 8/10. Niesamowity klimat, super muzyka. Po prostu kultowy filmy.
Alien 2 - 7/10. Pod względem tempa akcji lepszy od jedynki.
Alien 3 - 6/10. Przeniesienie akcji do kosmicznego pierdla? Eee...średnio mi się to podoba ale zawsze jednak coś innego. To jestem w stanie przeboleć ale już za uśmiercenie Ripley temu idiocie ( bo już inaczej go nie jestem w stanie określić) Fincherowi należy się spora nagana. No i jeszcze jeden obcy uśmiercający kilkunastu więźniów ha ha. Poezja. Nie mieli może broni ale jakby się w kupę wszyscy zebrali i wziąłby każdy po jakimś łomie albo innym narzędziu ( bo takowe na pewno się tam znajdowały) to by zatłukli robala jak nic. No co? Gdybać sobie można a tak znowu nie pieprze strasznie od rzeczy.
Alien 4 - Nieco absurdalne wskrzeszenie Ripley było konsekwencją kretyńskiego rozwiązania w części trzeciej. Mimo, że rzesza takich ludzi jak Ty pluje na tą część gorzkim jadem ja pozwolę ją sobie wziąć w obronę.
Po 1 na tym filmie nie sposób się nudzić. To nie g....o pokroju Alien versus Predator gdzie jest bezpłciowa rąbanina na której chce się spać i kląć z irytacji.
Po 2 bardzo ciekawe są postacie grupki "najemników" występujących w tej części.
Po 3 aktorstwo w tym filmie stoi na wysokim poziomie.
Po 4 zachowano częściowo klimat z części 1 oraz 2.
Podsumowując: Alien 4 jest słabszy od części 1 oraz 2 ale wciąż jest to porządne kino.

Nie pluję gorzkim jadem na czwartą część. Obejrzałem ją raptem kilka dni temu i nie zdążyłem opisać ale oceniłem na 7 - tak jak pozostałe. Poza dwójką, którą oceniłem na 8. Część pierwszą oglądałem dawno, być może ocena wystawiona dziś byłaby ciut wyższa. Mi akurat podobało się uśmiercenie Ripley. Jakby nie patrzeć Fincher wykazał się odwagą:). Jej wskrzeszenie również nie budzi moich zastrzeżeń - na początku nastawiony byłem trochę sceptycznie ale później mi się podobało. Jeśli chodzi o całą serię to niewątpliwym atutem jest fakt, że wszystkie części różnią się od siebie.
"No i jeszcze jeden obcy uśmiercający kilkunastu więźniów ha ha. Poezja. Nie mieli może broni ale jakby się w kupę wszyscy zebrali i wziąłby każdy po jakimś łomie albo innym narzędziu ( bo takowe na pewno się tam znajdowały) to by zatłukli robala jak nic."
Masz rację, zatłukliby gdyby nie byli tak bezdennie głupi:).

He he :) Właśnie między innymi dlatego nie lubię absurdów w fabule.
"Jeśli chodzi o całą serię to niewątpliwym atutem jest fakt, że wszystkie części różnią się od siebie" - Zgodzę się w pełni :) Ponadto żadna z nich nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jest to chyba jedyna seria filmów w której sequele są porządnie zrobione.
Jak wiadomo Rocky czy choćby Piła nie uchroniły się od dętego kiczu.

Masz rację. Może nie jedyna ale nie potrafię spośród obejrzanych przeze mnie hollywoodzkich filmów podać takich, których wszystkie sequele trzymałyby poziom. Z naszego rodzimego podwórka tak: Sami Swoi, Nie ma mocnych, Kochaj albo rzuć. Ale to zupełnie inna bajka:)

"No i jeszcze jeden obcy uśmiercający kilkunastu więźniów ha ha. Poezja."

Grubo się mylisz. Zanim do ich łbów dotarło z czym mają do czynienia, to połowa już nie żyła. A ci co zostali, faktycznie "zebrali się w kupę" i to ich uratowało. Obcego można zabić tylko na dwa sposoby: karabinem pulsacyjnym:) oraz fortelem. Ripley korzystała głównie z tego drugiego i co ciekawe - w trzech z czterech części wykorzystała ...różnicę ciśnień pomiędzy statkiem, a przestrzenią kosmiczną! :)

"Obcego można zabić tylko na dwa sposoby: karabinem pulsacyjnym:) oraz fortelem." - Zapisz się do kosmicznych marines ;D

A co, Polska Agencja Kosmiczna prowadzi nabór?:) Pewnie trzeba by skończyć siedmioletni kurs kosztujący 120 tys. zł płatne z góry, potem poczekać 3 lata na decyzję, a następnie udać się na roczne badania zdrowotne i wypełnić 74 razy ten sam formularz:)

he he he