Zawiązanie akcji jak z kolejnej części Nightmare on elm street (serię lubię, Freddy to
kultowa postać, ale to nie ta klasa...) jakby pies osikał grób i obcy powstał, albo piorun
uderzył w maczetę i Jason Vorhees zmartwychwstał + żenujące, niepotrzebne uśmiercenie
Hicksa i Newt - film ktory niszczy legendę Aliens.... Mówię od razu jestem fanatykiem Alien -
uważam film za absolutne arcydzieło gatunku (pierwszy raz widziałem w kinie z tatą jak
miałem 8 lat, ilości późniejszych seansów nie jestem w stanie spamiętać i na pewno
pokażę synkowi jak będzie trochę starszy), Aliens CAmerona to znakomita kontynuacja takie
9/10 - film kocham/ubóstwiam - tak trójkę uważam za pójście po najmniejszej linii oporu -
jakieś jajo zostało - vide Freddy/Jason i inne slashery - żenada!!! (a mieli gotowy scenariusz
o wyprawie na planetę obcych, genezie Space Jokeys, obcych na ziemii itd/itp...
O czwórce nawet nie wspominam - pomysł z klonowaniem Ripley i mieszanką DNA z
obcym - pomieszanie z poplątaniem. ŻAL TEMATYKI!!!!
PS. Zarówno Finchera jak Jenneu (nie jestem pewien czy dobrze napisałem nazwisko
twórcy Delicatessen, Miasta zaginionych dzieci, Amelii, czy ostatnio Bazyla bardzo cenię za
autorską twórczość - ale niestety nie udźwignęli tematu - skopali sprawę - albo po prostu
dostali gotowe - do dupy scenariusze...