1. Największa kaszanka to wygląd Obcego. W Alien: Ósmy pasażer Nostromo, był to kawał wielkiego i masywnego skurwiela. W tym filmie jest to żałosny smukły i chudy piesek, który bawi a nie przeraża. Tak wiem, wiem, że ponoć zależy to od żywiciela, ale BEZ PRZESADY!
2. Pseudo efekty specjalne, które wyglądają jak z taniego filmidła klasy "B". Absolutne DNO!
3. Idiotyzmy sięgające zenitu - Obcy wyskakujący z płynnego ołowiu, jest w całkiem dobrej formie. Po kilkudziesięciu sekundach hasania wybucha od zmiany temperatury, gdy zostaje polany wodą.
4. Idiotyzm nr 2 - jajo w kapsule ratunkowej. Zakończenie części drugiej logicznie wyklucza taką możliwość.
Jednakże, na plus zaliczam klimat i wygląd ponurego więzienia - całkiem udany...
Oj to chyba nie obejrzałeś czwartej części, tam to dopiero roi się od debilizmów, przy których 3 wypada całkiem nieźle.
Sklonowana Ripley z wspomnieniami sprzed 200 lat, posiadająca cechy Obcego (żrąca czerwona krew WTF?) zostaje matką hybrydy Aliena z człowiekiem -_-'.
Skończcie już z tymi bratobójczymi walkami, wszystkie części Obcego są co najmniej bardzo dobre a zdecydowana ich większość wybitna.
o, przyłączam się do ostatniej wypowiedzi. wszystkie Alieny są co najmniej fajne i cholernie dobrze się je ogląda. Wiadomo, że pierwszy ma ten niepowtarzalny klimat, a drugi to klasyk action science fiction, ale i kolejne części mają coś w sobie (trójka ma chociażby fajny więzienny setting, a czwórka ma Rona Perlmana, no i jest naprawdę zjawiskowa wizualnie).
jeśli idzie o uśredniony poziom całej serii, to nie ma porównania np. z Terminatorem, gdzie pierwsze dwa filmy są rewelacyjne, a następne dwa to totalne dno.
Nie doceniałem "trójki" do czasu, gdy powstała "czwórka". Owszem, "3" była słabsza wyraźnie od 1 i 2, poza tym irytowało przekreślenie happy endu drugiej części na potrzeby "części trzeciejj. naciągana fabuła z jajem, które jakimś cudem znalazło się na statku i uśmiercenie kaprala oraz dziewczynki. Jednak edycja specjalna "Alien 3" jest rewelacyjna (z wyjątkiem skoku do pieca bez narodzin obcego) w porównaniu z "4". Już sam początek "Alien Resurection" z komputeriowym owadem i mało poważnym smakoszem, plującym przez słomkę od tajemniczego napoju degraduje ten film o klase w dół i jedynie ponowna rola Ripley spowodowała, że filmu nie wyłączyłem. W mojej ocenie "czwórka" do zaakceptowania ale dzieło francuskiego reżysera to już ostry zjazd w dół, jeśli chodzi o poziom i klimat.
A mi koniec edycji rozszerzonej bez narodzin obcego bardziej przypadł do gustu(choć jestem w tej kwesti chyba odosobniony) gdyż te narodziny zostały wciśniete tam na siłe po to aby końcówka była bardziej efektowna.
wielcy fanowie a nie wiecie ze obcy w 3 był innym bocym!!! to był samiec mysliwy wyslany by pilnowal rypley a znalazł sie na statku bo pewnie matka zdarzyła zniesc jajo
A ja myślałem że wygląd obcego zależy od żywiciela a trzeci obcy był inny gdyż jego żywicielem był pies/wół.
I dobrze myślałeś. Obcy z części I,II, IV poruszali na dwóch kończynach...Ponieważ ich żywicielami byli ludzie, z kolei Obcy z części III poruszał się na czterech kończynach z racji tego iż jego żywicielem było zwierze czworonożne.
Każdy Obcy jest drapieżnikiem a co za tym idzie myśliwym:) Konkretnie:
"To pasożyt, uniwersalny drapieżnik polujący na wszystko co oddycha, bez względu na warunki klimatyczne."
Alan Dean Foster - Alien
no w sumie racja, w czwórce jest sporo taniego efekciarstwa, ale mnie się tam większość pomysłów podobała - jak naukowiec psychol, który miał erotyczne fantazje na temat alienów. i ta akcja, jak dwa alieny załatwiły trzeciego, żeby się wydostać, dla mnie bomba.
no i pozwólcie, że powtórzę: Ron kurdebele Perlman!
Na czwórke tak wszyscy narzekają nie dlatego że jest słaba tylko dlatego że nie dorównuje swoim trzem wielkim poprzednikom.
ps.ten naukowiec i Johner to również moje ulubione postacie. W kwestii ciekawych postaci 4 jest lepsza od poprzednich części.
Tak. W ogóle w każdej części mnóstwo smaczków i ciekawych postaci, w jednych więcej, w innych mniej ale w każdej ;)
A pro po tych smaczków to przypomniało mi się że aktorka grająca w Aliens Vasquez gdy szła na casting myślała że to film o nielegalnych imigrantach:)).
obcy był odporny sa kwas co topi metalk a ołów miał by mu cos zrobic dopiero jak zastygł to go rozwaliło
Odpiszę ci szybko i prosto.
Odp. 1.
Każde narodziny Obcych w kolejnych filmach, to nowa mutacja. Ten był mniejszy, ale sprawniejszy, poruszał się niesamowicie szybko w stosunku do poprzednich rodzajów Obcego. Poza tym bez znaczenia, ze sporo mniejszy, skoro kązdy człowiek i tak był dla niego praktycznie żadnym przeciwnikiem.
Odp. 2.
Mówisz o pseudo efektach, a dokładnie które? Jedyne co odbiega od poziomu, to skok Reapley w roztopiony metal na koniec, mogli to zrobic inaczej, to ten piec na mój gust jest po prostu za wielki. Ogólnie komputerowych efektów tam prawie nie ma w tym sensie, że tez niezbyt czesto pokazywali Obcego jak we wczesniejszych filmach. Na dodatek ten film ma 18 lat. Mam nadzieję, że nie jestes dzieckiem epoki transformersów, dla których liczą sie tylko efekty?
Odp. 3.
Jaki w tym idiotyzm? Istnieją dziesiatki materiałów, które wytrzymują ogromne temperatury, a się rozpadają pod wpływem nagłego schłodzenia. Poza tym kretyństwem jest wierzyć, że jakaś forma życia ma żrący kwas jako krew, a nie może wytrzymać takich temperatur. Zrestza temp topnienia ołowiu to 327 stopni Celcjusza, wiec nie pisz mi, że to idiotyzm sięgający zenitu.
Odp. 4.
Zakończenie 2 części nie wyklucza pojawienie się jaj. Poszukaj sobie na różnych innych forach, gdzie dokładnie analizowali część 2 i wiele śladów wskazywało na to, że jednak Bishop mógł pozostawić jaja w statku. W końcu był on własnościa korporacji Weyland-Yutani i dlaczego mamy wierzyć w lojalność Bishopa wobec komandosów i Replay, skoro pierwszy android z pierwszego Obcego za wszelka cenę chciał zachować Obcego i nawet w połowie filmu stwierdził, że części twarzołapa powinny wrócic na Ziemię, bo to rozkaz korporacji? Wystarczyło, że Bishop kłamał i wszystko układa się w piękna całość.
Gdybym kierował taka korporacją, to lojalności byłbym pewien właśnie takiemu androidowi jak Bishop. skoro to własność firmy, to co za problem zaprogramować go na lojalność?
Chcesz dalszych kontrargumentów, to nie ma sprawy, ale po obaleniu moich.
P.S.
Tylko proszę, nie wyskakuj mi z tekstami: bo mnie się ten Obcy nie podoba i już. Rozmawiamy o sensowności Obcego, jego naturze i zachowaniach. Tak samo o każdym innym aspekcie filmu.
do odp 3. "i nawet w połowie filmu stwierdził, że części twarzołapa powinny wrócic na Ziemię" - miałem na myśli 2 częśc Obcego, bo to słowa Bishopa
Zacznę niestandardowo, gdyż niejako od końca.
Cytat:
"P.S.
Tylko proszę, nie wyskakuj mi z tekstami: bo mnie się ten Obcy nie podoba i już. Rozmawiamy o sensowności Obcego, jego naturze i zachowaniach. Tak samo o każdym innym aspekcie filmu".
Zazwyczaj tak dyskutuję. Nie zakładaj zatem z góry, że jest inaczej :)
1.
Cytat:
"Każde narodziny Obcych w kolejnych filmach, to nowa mutacja. Ten był mniejszy, ale sprawniejszy, poruszał się niesamowicie szybko w stosunku do poprzednich rodzajów Obcego. Poza tym bez znaczenia, ze sporo mniejszy, skoro kązdy człowiek i tak był dla niego praktycznie żadnym przeciwnikiem".
Przecież napisałem w poście otwierającym temat, że jestem świadomy, iż zależy to od żywiciela.
Aczkolwiek dodałbym do tego moje subiektywne odczucie. Obcy z jedynki (tak umownie będę nazywał Ósmego pasażera), jawił mi się jako naprawdę masywny, wielki i silny osobnik.
Ale było też coś więcej.
To co widziałem na ekranie odbierałem jako przejaw wyrafinowanej inteligencji i wysoko rozwiniętego instynktu. Oczywiście nie mówię tu o inteligencji równej człowiekowi (bez przesady). W moim uznaniu nie było to tępe zwierzę tylko sprytna i przebiegła ISTOTA. Sadysta, który wiedział, że wygra i bawił się swoimi ofiarami. Okrutny, bezwzględny, przebiegły i nieskończenie zły. Ale to właśnie te cechy zapewniały mu przetrwanie. Do tego siła, masa i szybkość. I dopiero to jest prawdziwy ALIEN.
W 3-ce postać obcego odbieram jako trudną do zaakceptowania, niewiarygodną, wątłą i pozbawiona jakiejkolwiek siły. Tak jak napisałem. Wątły piesek biegający i syczący niczym bazyliszek. Choć scena śmierci Klemensa z udziałem obcego, była fajna. Może dlatego, że aliena nie było widać (poza zarysem postaci, która przebijała przez półprzezroczystą zasłonę).
Podobna KASZANKA jest w obydwu częściach AVP. Ot takie głupiutkie, drobne i smukłe pieski, które stanowią mięso armatnie.
Na szczęście jako fan obcego NIE UZNAJĘ serii AVP
2.
Cytat:
"Mówisz o pseudo efektach, a dokładnie które? Jedyne co odbiega od poziomu, to skok Reapley w roztopiony metal na koniec, mogli to zrobic inaczej, to ten piec na mój gust jest po prostu za wielki. Ogólnie komputerowych efektów tam prawie nie ma w tym sensie, że tez niezbyt czesto pokazywali Obcego jak we wczesniejszych filmach. Na dodatek ten film ma 18 lat. Mam nadzieję, że nie jestes dzieckiem epoki transformersów, dla których liczą sie tylko efekty"?
He, he... Nie, nie jestem dzieckiem. Ale osobiście uznaję, że efekty w Transformers są WYŚMIENITE (szkoda, że TYLKO efekty). Wielkie brawa dla grafików!
Co do A3. Szukałem na YT, ale nie mogłem doszukać się fragmentów o które mi chodzi (zatem bez linków niestety). Ten o którym wspomniałeś (śmierć Ripley) jest faktycznie słabo wykonany, ale darował bym to, gdyż waga sceny wybacza jakość FX. Mi chodzi bardziej o te ujęcia, w których Alien "biega" na "czworakach". Chamskie i ordynarne nakładki i żenująca animacja, odrzucają mnie od ekranu. Przecież to był rok 1992!
Dla porównania - pierwszy lepszy przykład - w 1989r. Cameron nakręcił "Głębię". Jeśli masz chwilę to proszę porównaj jakość FX tych dwóch filmów...
3.
Cytat:
"Jaki w tym idiotyzm? Istnieją dziesiatki materiałów, które wytrzymują ogromne temperatury, a się rozpadają pod wpływem nagłego schłodzenia. Poza tym kretyństwem jest wierzyć, że jakaś forma życia ma żrący kwas jako krew, a nie może wytrzymać takich temperatur. Zrestza temp topnienia ołowiu to 327 stopni Celcjusza, wiec nie pisz mi, że to idiotyzm sięgający zenitu".
Myślę, ze po tym co napiszę jednak przyznasz mi rację. Zarówno w A1 i A2, Alien nie znosił wysokiej temperatury. Dzięki temu Ripley dziarsko mogła hasać z miotaczem ognia. Poza tym wysoka temperatura była dla niego zabójcza. W A2 Ripley załatwiła miotaczem nowo narodzonego Aliena tuż po rozerwaniu klatki piersiowej. Po prostu płynny metal i przetrwanie w nim organizmu prze kilkadziesiąt sekund jest SZALEŃSTWEM. I do tego ten groteskowy wybuch jego ciała (po kilku minutach żwawego brykania).
4.
Cytat:
"Zakończenie 2 części nie wyklucza pojawienie się jaj. Poszukaj sobie na różnych innych forach, gdzie dokładnie analizowali część 2 i wiele śladów wskazywało na to, że jednak Bishop mógł pozostawić jaja w statku. W końcu był on własnościa korporacji Weyland-Yutani i dlaczego mamy wierzyć w lojalność Bishopa wobec komandosów i Replay, skoro pierwszy android z pierwszego Obcego za wszelka cenę chciał zachować Obcego i nawet w połowie filmu stwierdził, że części twarzołapa powinny wrócic na Ziemię, bo to rozkaz korporacji? Wystarczyło, że Bishop kłamał i wszystko układa się w piękna całość.
Gdybym kierował taka korporacją, to lojalności byłbym pewien właśnie takiemu androidowi jak Bishop. skoro to własność firmy, to co za problem zaprogramować go na lojalność"?
To są naciągane spekulacje. Film ma dość prostą fabułę. To nie jest "Primer" Shane'a Carruth'a, w którym musimy "rozkmniniać" każdą minutę. Tłumaczenie to zawiłościami, typu Bishop mógł kłamać to zwykłe naciąganie PROSTEJ jak drut fabuły, w której słynny James nie starał się niczego ukrywać, ino dał nam nasycić oczęta filmem w stylu Rambo". Poza tym Bishop POMÓGŁ ludziom przeżyć. Gdyby nie on, Ripley by nie przetrwała. Zatem działał na korzyść dzielnych marines a nie przeciw nim. Poza tym skąd miał jajo? Wysiedział je sam? Czy może zbiegł na dół przed Ripley, obskoczył mamuśkę i zdążył wrócić windą na górę zanim Ripley rozwaliła gniazdo?
Jajo na statku to B Z D U R A, którą Fincher MUSIAŁ wcisnąć, aby wsadzić do 3 części filmu postać obcego. Jako, że nie miał LOGICZNEGO wyjaśnienia, po prosu wsadził to nieszczęsne jajo w kadr z kapsułą bez większego zawracania sobie tym głowy.
Cytat:
"Chcesz dalszych kontrargumentów, to nie ma sprawy, ale po obaleniu moich."
Nie wiem czy pisze to po to aby obalić Twoje argumenty.
Po prostu wymieniamy poglądy.
Mam na uwadze, że każdy z nas odbiera filmy SF w sposób SUBIEKTYWNY - i o to przecież chodzi (aby każdy miał własne zdanie).
Jednakże kontent będę niezmiernie, jeśli uda mi się Ciebie przekonać do pewnych moich spostrzeżeń. Jednocześnie jestem też skłonny, przyjąć Twój punkt widzenia na detale tego filmu o ile będzie racjonalny.
Alien - dla mnie to film kultowy, niepowtarzalny - nie jestem w stanie wyliczyć ilości zaliczonych przeze mnie projekcji (mam nawet sporo figurer/gadżetów/albumów); Aliens - perfekcyjna kontynuacja, inne oryginalne podejście do tematu, genialne rozwinięcie wizjonerskiej koncepcji Gigera i Scotta...Alien 3- padaka (też można pisać że mroczny klimat - fakt w końcu nakręcił to Fincher a gość zna się na rzeczy) - scenariusz jednak to kompletne zaprzepaszczenie tematu - zniszczenie zamkniętej historii - w świetle trójki cały wysiłek/walka bohaterów Aliens poszła na marne...Kretyńskie zawiązanie akcji - jedno jajo, może dwa zdążyła złożyć - dla mnie to sprowadzenie filmu do poziomu Nightmare on Elm street 4 (pies sika na grób - Freddy ożywa) lub 5 czy 6 - nie pomnę części Piątku 13 (pirun uderzył - Jason ożył) - DNO; DNO; DNO....
A mieli KURWA!!!! (przepraszam za wulgaryzm) gotowe scenariusze z wydawnicta Dark Horse - wątek planety obcych, Space Jokey (może Riddley da radę w prequelu - choć jak widzę po Robin Hoodzie zniża loty); potencjalnego zainfekowania obcymi ziemii - świetne ORYGINALNE scenariusze, które mogły stanowić kanwę dla godnej kontynuacji serii, w której postać Ripley nie musiała w ogóle się pojawiać, lub też być drugoplanowa. O kretyńskich motywach z 4 części nawet nie wspomnę - SKĄD DO JASNEJ CIASNEJ MIESZANKA DNA RIPLEY Z ALIENEM???? Był to organizm pasożytniczy - toż to prawie tak jakby liczyć na hybrydę DNA tasiemca lub motylicy wątrobowej z żywicielem!!!!
"Jaki w tym idiotyzm? Istnieją dziesiatki materiałów, które wytrzymują ogromne temperatury, a się rozpadają pod wpływem nagłego schłodzenia. Poza tym kretyństwem jest wierzyć, że jakaś forma życia ma żrący kwas jako krew, a nie może wytrzymać takich temperatur. Zrestza temp topnienia ołowiu to 327 stopni Celcjusza, wiec nie pisz mi, że to idiotyzm sięgający zenitu".
Myślę, ze po tym co napiszę jednak przyznasz mi rację. Zarówno w A1 i A2, Alien nie znosił wysokiej temperatury. Dzięki temu Ripley dziarsko mogła hasać z miotaczem ognia. Poza tym wysoka temperatura była dla niego zabójcza. W A2 Ripley załatwiła miotaczem nowo narodzonego Aliena tuż po rozerwaniu klatki piersiowej. Po prostu płynny metal i przetrwanie w nim organizmu prze kilkadziesiąt sekund jest SZALEŃSTWEM. I do tego ten groteskowy wybuch jego ciała (po kilku minutach żwawego brykania).
To mnie rozbija - poszukiwanie naukowych prawidłowości w filmie sci-fi. A może zastanówcie się czy możliwe jest natychmiastowe chodzenie po latach hibernacji, czy sama hibernacja jest możliwa, czy możliwe jest to żeby na statku w przestrzeni kosmicznej ludzie tak dziarsko chodzili po podłodze, czy możliwa jest komunikacja z ziemią bez konieczności oczekiwania na pokonanie ogromnej odległości przez jakikolwiek sygnał. Czy farba na kapsule ratunkowej ma aktualny atest. W tym filmie liczy się klimat i przesłanie. Alien 3 jest najlepszy z sagi.
Cytat "To mnie rozbija - poszukiwanie naukowych prawidłowości w filmie sci-fi."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fantastyka_naukowa
Poza tym jeśli ktoś się będzie upierał, że organizm żywy (który w dodatku NIE ZNOSI WYSOKICH TEMPERATUR - patrz ALIENS) można porównać do "dziesiatków materiałów, które wytrzymują ogromne temperatury, a się rozpadają pod wpływem nagłego schłodzenia" to mu zaiste winszuję i składam hod jego naiwności.
Oczywiście w filmie SF (TWARDYM SF a nie w totalnych głupotach) istnieje margines niedorzeczności - na tym to właśnie polega.
Istota tkwi w tym aby zanadto nie przekraczać pewnych granic i nie czynić z widza totalnego głupca.
Jeśli proporcje pomiędzy logiką, prawami nauki a fikcją są umiarkowane, to myślę, że zdecydowana większość będzie skłonna by uznać taki film za znakomity.
Tym samym zadaj sobie pytanie czemu np. Odyseja 2001 to arcydzieło a np. Star Trek to fraszka - igraszka z przymrużeniem oka?
O klasie odyseji 2001 nie stanowi jej merytoryczne prawdopodobieństwo czy subiektywna logika świata przedstawionego ale temat - filozoficzna rozprawa nad najważniejszymi pytaniami jakie zna ludzkość. Zresztą gdybyś poczytał trochę o tworzeniu tego filmu to spojrzałbyś na niego nieco inaczej. Nie jest do końca tak jak twierdzi lobby jego wyznawców. Jesli chodzi o star trek to oczywiście dzieło o kilka rzędów niższe. Jezeli natomiast mówimy o składaniu hołdów czyjeś naiwności to należą się one właśnie tobie za wytykanie jednej niedorzeczności a niedostrzeganie szeregu innych. Kino Sci-fi jest tym rodzajem kina któremu można zarzucać brak konsekwencji w narracji secenariusza /np. skąd wziął się obcy w kapsule ratunkowej USS Sulaco/ natomiast nie może być zarzutem nieprawdopodobieństwo samych podmiotów opowieści. Zastanawiasz się czy obcy mógł wytrzymać kąpiel w ołowiu a nie zastanawiasz się jak mogły przeżyć jego zarodki, w statku znalezionym w cześci pierwszej, czas tak długi że obca forma życia skamieniała. Dlaczego jesteś taki wybiórczy ???
Odnośnie tego co napisałeś na temat filmu Odyseja 2001, przyznaję, że w całości się zgadzam, ale za daleko się udałeś. Zostawmy mistycyzm i pytania natury egzystencjalnej, które zawiera ten film.
Pamiętaj, że koncentrowaliśmy się na aspektach naukowych w filmach SF. A "Odyseja", (pomimo tego co tak zacnie i ładnie opisałeś) to również przedstawienie realnie istniejących praw fizyki (których jest niezmiernie dużo w tym filmie) - dobrym przykładem niech będzie epizod z wirówką. WSPANIALE to zostało ukazane w filmie. To właśnie dzięki sile odśrodkowej możliwe jest wytworzenie sztucznej grawitacji. To właśnie dzięki takim zabiegom film SF staje się WIARYGODNY a nie infantylny.
Celowo podałem przykład Star Trek, aby najdobitniej uzmysłowić to o czym pisałem wcześniej. W tym filmie (dla uproszczenia cały czas będę się trzymał zagadnienia sztucznej grawitacji) nie wiadomo co wytwarza tą siłę i jest to mało wiarygodne (poprzez skalę swej niedorzeczności, która w tym przypadku jest spora).
zadajesz mi pytanie dlaczego nie dostrzegam innych niedorzeczności oraz pytasz dlaczego jestem wybiórczy.
Tak! Oczywiście, że jestem wybiórczy! Do kroćset, gdybym nie był, to nie mógłbym oglądać niczego innego poza filmami typu Apollo 13, w którym wszystko co pokazano to 100% NAUKA i fakty.
Zatem jeszcze raz powtórzę, że mojej SUBIEKTYWNEJ ocenie, film SF będzie znakomity, gdy proporcje pomiędzy bajką a nauką zostaną odpowiednio dobrane - lub też powinienem powinienem napisać "zbalansowane".
Zatem.
Łatwiej mi uwierzyć, że organizm w jakimś cholernym jaju (które zapewnia mu wszystko co niezbędne do przeżycia) może przetrwać naprawdę długo. Poza tym NIGDY w jakimkolwiek filmie z serii Alien nie mówiono ani nie ukazywano zbyt wielu informacji na temat budowy owego jaja i innych szczegółowych "dupereli" z tym związanych.
Ale, na temat wysokiej temperatury, już była mowa. Jednoznacznie potwierdzono, że ogień (a tym samym temperatura) jest znakomitym czynnikiem, który może unicestwić organizm Alien'a.
Skoro, takie założenia zostały w filmie uprzednio przyjęte (A1 oraz A2), to irytującym jest, łamanie przyjętego wcześniej "prawa", w dalszej odsłonie sagi. A należy mieć na względzie, że Fincher nie dość, że nie trzymał się w tym aspekcie założeń z pierwowzoru to na dodatek sprowadził to do banału próbując wciskać widzom idiotyczny wątek z płynnym ołowiem i "KĄPIĄCYM" się w nim obcym.
I właśnie TU będę wybiórczy, gdyż jest to tak SKRAJNIE GŁUPIE, że drażni mój cały układ nerwowy, a przymrużanie oka (co jak najbardziej winno się czynić w filmach SF) nie pomaga. Aby zaakceptować tą scenę musiałbym się chyba napić albo całkowicie zamknąć oczy.
Oczywiście, czasami film SF WYMAGA zastosowania skrajnej głupoty (jakiegoś niedorzecznego wynalazku lub prawa). Ma to miejsce zwłaszcza w sytuacji, gdy niemożliwym byłoby zrealizowanie scenariusza, gdyż jego główne założenie WYMAGA wprowadzenia takiej niedorzeczności. Tylko, że przy takim zabiegu najczęściej otrzymamy tzw "bajkowe" SF.
Fincher nie musiał się upierać przy tym rozwiązaniu. Mógł jeszcze dobre kilka minut straszyć widza biegającym obcym i na koniec zalać mu japę płynnym metalem (zabijając go przy tym oczywiście), ale zrobił odwrotnie najpierw go "olał" ołowiem a potem pozwolił hasać. Poza tym miał wiele innych bardziej wiarygodnych rozwiązań, które sobie darował, lub był na tyle wielkim ignorantem aby nie chcieć zrealizować czegoś bardziej ambitnego.
Reazumując.
Do RASOWYCH głupot, których nigdy nie zaakceptuję w tym filmie zaliczam:
1. Jajo w kapsule ratunkowej,
2. Wątek z ołowiem i "wybuchem" - żywego organizmu - co wielokrotnie podkreślałem
oraz na ostatek zawsze się będę czepiał strony technicznej czyli:
1. Żenującego wyglądu obcego (tak, tak, inny żywiciel itp i td., ale tutaj zdecydowanie przesadzili). Po prostu wymyślili bazyliszka, który syczy i zachowuje się jak wątły piesek, którego spokojnie może przetrącić sztachetą nawalony chłop z wiejskiej gospody.
2. Żenujące FX (podkreślam, że to był już rok 1992).
Cała reszta, czyli planeta, więzienie, skazańcy, mroczny klimat są FAJNE.
Tym samym widzisz, że jestem cholernie MAŁO wybiórczy ale permanentnych GŁUPOT po prostu nie znoszę...
Ps.
Się kurka, przez Ciebie rozpisałem...
"ale permanentnych GŁUPOT po prostu nie znoszę..." to jak kolego zniosłeś czołg z Aliens, który z zewnątrz sięgał bohaterom do ramion a wewnątrz pozwalał na swobodne wyprostowanie się. O różnicy w objętości /z zewnątrz jak typowy czołg wewnątrz jak stanowisko dowodzenia z Houston/ nie wspomnę ??? Mnie zdecydowanie łatwiej uwierzyć że, jak zauwazyles NIETYPOWY obcy, zniosl wysoka temperature a pekl po gwałtownym ochlodzeniu /mysle ze jakas zwykla beczka wykonana z blachy zachowala by sie tak samo jak cialo obcego/ /dodatkowo w wersji rezyserskiej wczesniej pokazano to na przykladzie wiadra - taki smaczek/ niz ze czolg potrafi zalamywac czasoprzestrzen. Dla mnie osobiscie wlasnie druga czesc jest naszpikowana trudnymi do zniesienia glupotami na czele z "arkturianami" o ile dobrze pamietam. Po co wspominac o innych gatunkach i robic z sagi Aliena Star Trek ?
Halo!
Rozmawiamy na temat Alien 3!
Zostawmy "dwójkę"...
Ale, skoro już zacząłeś...
Muszę Ci nadmienić, że nigdy tego nie zauważyłem. Przeczytałem o tym dopiero jakiś czas temat w tzw. "analizach filmu", które są czynione przez maniaków analizujących każdą klatkę.
Nawet jeśli tak było, to określam to jako czyste niedopatrzenie - ot, po prostu, dano doopy w modelarni. Jest to o tyle wybaczalne, że nie było to CELOWE zamierzenie reżysera, tylko błąd i niedopatrzenie jakich wiele w trakcie produkcji.
Natomiast Pan Fincher zrobił to co zrobił CELOWO, myśląc, że tak będzie fajnie - niestety nie było fajnie...
Upierasz się z tym ołowiem, piszesz o blaszanej beczce i cały czas jesteś przekonany, że reakcję fizyczną nagłej zmiany temperatury ordynarnej materii, można przełożyć na życie biologiczne...
Ani razu nie zająłeś stanowiska odnośnie tego, że Aliena unicestwia wysoka temperatura. Wszystko to akceptujesz forsując uparcie fakt z filmu Finchera, że organizm wrzucony do ponad 300°C ma się świetnie. Jeszcze raz (ostatni) przypominam, że wyklucza to A1 i A2 - u licha!
Ehhhh...
Trochę fizyki, jest taki prosty wzór (stosowany przy rozwiązywaniu choćby zadań z kalorymetrem).
Q = m * c * dT
gdzie:
m - masa
c- cieplo właściowe materiłu
dT stanowi różnicę temperatur miedzy elementem oddającym ciepła a pobierającym.
Q ciepło dostępne
Z tej prostej zależności wynika, że jeśli element danego układu ciepło oddaje to drugi element to ciepło pobiera (darujmy sobie na razie straty w trakcie takiego procesu).
Temperatura topnienia ołowiu to: 327,46°C
Zatem przyjmując, że zewnętrzny szkielet obcego był z "blachy" (jakie to zabawne), lub z innego cudownego goowna, to należy uwzględnić fakt, że ów zewnętrzny szkielet, rozgrzany do temperatury 327°C MUSIAŁ to ciepło oddać do WEWNĄTRZ organizmu, który jak doskonale wiemy zawiera miękkie tkanki. Czyli wnętrze obcego również rozgrzało się do ok 300°C. Pamiętajmy, że Fincher każe siedzieć swojemu bazyliszkowi w płynnym ołowiu dosyć długo. Po czym ten wyskakuje i ma się świetnie - zero śladów dyskomfortu! Nie prosi też o nich chłodnego do picia - jest po prostu super!
To jest czyste s z a l e ń s t w o - chyba, że Alien był jednokomórkowym ekstremofilem (czyli bakterią)...
:))
Może byś tak ostrzegł przed S P O I L E R A M I idioto, w razie gdyby ktoś tego jeszcze nie widział.
Nie cierpię tak bezmyślnych ludzi jak Ty, którzy potrafią zepsuć film swoją... bezmyślnością.
Uwielbiam rasową donkiszoterię, napiszę zatem raz jeszcze...
To jest forum o FILMACH, na którym ocenia się FILMY a nie forumowiczów.
Ale chrzanić to...
Zacny "Kristofio", jeśli nie spodziewałeś się, lub nie byłeś w stanie SKOJARZYĆ, że na tym portalu będą zawarte informacje dotyczące filmów, aktorów, scenariusza, fabuły itd., lub jeśli zostałeś w pewnym sensie ZASKOCZONY tym faktem, to oznacza moją bojaźń i pokłon przed Twoim ponadprzeciętnym intelektem.
Rozumiem też, że prezentując taką zbulwersowaną postawę skrzywdzonego chłystka, wymagasz zapewne zamieszczania informacji ostrzegawczych również na puszcze z Pepsi, która wstrząśnięta, może Ci przecież zrobić krzywdę przy otwieraniu - prawda?
I co teraz zrobisz, że głupotki z filmiku poznałeś? Pobiegniesz do mamy?
Powiedz zatem panu Robowi, czy mama wciąż Ci tłumaczy pewne, oczywiste rzeczy (lub może je rysuje świecowymi kredkami jeśli jesteś, aż tak wolny).
Myślę, że jak possiesz sobie dziś w nocy kciuk to Ci przejdą wszystkie foszki z noska i będziesz dalej, wesoło bawił się klockami.
Ps.
Cholera...
Stary Rob, ma niezmierną ochotę się upić...