W przeciwieństwie do wielu, powiem wprost – pseudo-znawców – kina, jestem pozytywnie zaskoczony tym filmem. Szczerze powiedziawszy, Alien vs. Predator :Requimem zaskoczył mnie do tego stopnia, iż pozwalam sobie na stwierdzenie, że jest to godny następca klasycznego Obcego w wykonaniu Scotta, Camerona i Finchera. Oczywiście nie jest to film tak dobry jak klasyczna trylogia o obcym, jednak zdecydowanie trzyma wysoki poziom.
Jakie więc elementy czynniki składają się na tak dobrą moją opinie o filmie?
Po pierwsze niezły scenariusz i zgrabna reżyseria. Scenariusz został skonstruowany przy pomocy sprawdzonych schematów wykorzystywanych od lat przy kręceniu thrillerów. Ot – grupka ludzi, małe miasteczko, ciemna noc, coś wyłazi z krzaków…. skuteczna klasyka. Dodatkowo twórcy filmu nie próbowali w żaden sposób kombinować i odwrotną sekwencją wydarzeń, pętlami, czy innymi modnymi obecnie stylami kręcenia filmów. AVPR wyszło to zdecydowanie na dobre: film jest prosty jak cep i przez to zrozumiały. Nie trzeba za wiele Myślec, ale nie o myślenie tu chodzi. Jednocześnie scenariusz jest wyjątkowo spójny, poszczególne wątki związane z bohaterami filmu ładnie się z sobą zazębiają. Pod koniec filmu akcja nabiera szalonego tępa i dobrze trzyma w napięciu. Same kreacje bohaterów ludzkich nie są jakoś szczególnie zgłębione ani przez aktorów, ani przez reżyserów, niemniej jednak pełną swoją rolę. Są odżywką dla obcych i jednoczenie zawiązaniem fabuły filmu. Główni bohaterowie są scharakteryzowani bardzo pobieżnie, jednak na tyle dokładnie, aby dało się dostrzec pewne interakcje pomiędzy niektórymi z nich, co sprawia, iż widz ma rzeczywiste wrażenie oglądania małej społeczności. Niby mieszkają w miasteczku na tyle dużym, iż się nie znają za dobrze, jednakowoż przynajmniej raz się o siebie w jakiś sposób otarli. Próba zbudowania wizji małego miasteczka i ludzi tam żyjących w tym filmie zdecydowanie się udała i to mimo, iż AVPR zdecydowanie w swych założeniach nie stawiał autorom takich wymagań. Udało się jeszcze coś innego: oglądając ten film widz rzeczywiście ma uczucie spełnienia przepowiedni Ripley z Aliens: „jeśli choć jeden z nich by się tu dostał, to już po was”. To prawda> W AVPR po mistrzowsku pokazano ekspansję Obcych niemal jak epidemię – A to Obcy w puszczy, a to ni stąd ni zowąd w miejscowej elektrowni, a to opanowują szpital, skąd rozłażą się niczym plaga po okolicznych budynkach i dalej.
Jednocześnie do ekspansji Obcych pokazane jest wiele szczegółów czyniących ten film bardzo realistycznym: a to parę krótkich scen ewakuacji miasta - jest i scena przybycia kawalerii i scena zakorkowanego przez uciekających ludzi miasta – widać iż sytuacja jest groźna. Zadbano o alienowaną scenerię w scenach w szpitalu. Zadbano też o odpowiedni image Predatora – mimo iż sam Predator to postać raczej drugoplanowa, mimo iż pokazana tutaj w całej krasie od początku do końca filmu. Żeby nie było wątpliwości: W poprzedniej części filmu- AVP - Predator był raczej pozytywnym bohaterem, tutaj idzie po trupach do celu i jeśli pomaga ludziom w walce z Obcymi to raczej przypadkiem i przy okazji.
Drugim elementem czyniącym ten film solidnym i thrillerem jest zupełnie antyamerykański brak poprawności politycznej: krew leje się gęsto, bohaterowie – czy to pozytywni, czy negatywni, czarni czy biali – giną na równi. Zupełnie brak tu długich pełnych patosu przemów, czy zastanawiania się komu i czy w ogóle dać broń do walki z Obcymi. Zamiast tego krwawa jatka tylko dla widzów dorosłych (pare scen to prawdziwa masakra).
Trzecim czynnikiem sprawiającym iż film ogląda się dobrze jest sposób realizacji postaci Obcego. W przeciwieństwie do swojskich, rzekłbym wręcz „swoich chłopów” Obcych z AVP i Obcy 4, tutaj znowu Aliena widać tylko tyle ile potrzeba aby wzbudzić w widzu strach i pobudzić jego wyobraźnię. Cały film jest zresztą dosyć ciemny a poszczególne ujęcia dosyć szybkie i urywane. Zdecydowanie nie przesadzono z komputerem w realizacji Obcego, natomiast uraczono miłośników tego potwora rozmiarami łatwością rzezi jakiej dokonuje.
I jeszcze jedno – ten fil nie próbuje kopiować poprzednich części. Nie ma tu za wiele ujęć podobnych do tych z pierwotnej trylogii aż do Finchera. Nie ma też wymuszonego podwójnego zakończenia (wada wszystkich filmów o Obcym). Jeżeli są jakieś podobieństwa to raczej mające urealistycznić ten film jako kontynuację legendy i jednocześnie oddać hołd poprzednim częściom.
Oczywiście są i wady – dużo skrótów myślowych reżysera i rozwoju akcji; Aktorzy pierwszoplanowi mogliby jednak mieć jakieś określone charaktery (takie mięso armatnie, ale z duszą). Niektóre wątki są niepotrzebne w filmie – przykładowo Predalien, na szczęście postać właściwie marginalna. Cały film zresztą mógłby być nieco bardziej rozbudowany o sceny retardacyjne, jednak podnoszące napięcie takie jak choćby sceny w laboratorium w Alien i Aliens, czy scena w prosektorium w Alien 3
Krótko mówiąc – film solidny, starannie zrobiony, bez polotu ale i bez większych błędów. Krwawy brutalny – tak jak Obcy i Predator.