Gdyby młody Billy nie wpieprzał tyle ciastek i nie gadał cały czas o nich, to może Valak nie zawitałby do ich domu. Ale nie, Billy tylko biscuits i biscuits, aż ściągnął złego demona od ciastek i nawet mu nie zaproponował ani jednego. Valak miał prawo się wku*wić na brak znajomości podstawowych zasad gościnności u smarka Billy'ego, którego zachowanie było poniżej krytyki. Valakowi biję piątkę i oceniam na 10, Billy'emu zabieram ciastka i daję 1.